MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie żyje Jan A. P, Kaczmarek. Laureat Oscara za muzykę do filmu „Marzyciel” w ostatnich latach był związany z Sopotem [ostatni wywiad]

Stanisław Balicki
Stanisław Balicki
Zmarł wybitny polski kompozytor Jan A.P. Kaczmarek
Zmarł wybitny polski kompozytor Jan A.P. Kaczmarek Karolina Misztal
Jan A. P. Kaczmarek zmarł w wieku 71 lat. Uhonorowany Oscarem twórca muzyki teatralnej i filmowej swoją prawdopodobnie ostatnią kompozycję stworzył w Sopocie, gdzie zatrzymał go lockdown i pierwsze objawy śmiertelnej przewlekłej choroby.

Nie żyje Jan A. P. Kaczmarek, kompozytor, laureat Oscara z 2005 roku za muzykę do filmu „Marzyciel”. Informację podała Polska Fundacja Muzyczna, którą zawiadomiła żona twórcy.

Zmarł Jan A.P. Kaczmarek

- Po długiej i ciężkiej chorobie zmarł mój mąż Jan A.P. Kaczmarek. Do końca był wojownikiem ufającym, że wyzdrowieje i będzie dzielił się swoją twórczością z nami… Czuwałam przy nim do końca. Zmarł otoczony miłością. Wartością, w którą wierzył najmocniej – przekazała żona, Aleksandra Twardowska-Kaczmarek.

Urodzony 23 kwietnia 1953 w Koninie Jan Andrzej Paweł Kaczmarek szerzej dał się poznać w 1977 roku jako twórca muzyki dla poznańskiego Teatru Ósmego Dnia. Ze środowiskiem teatru awangardowego zetknął się wcześniej, odbywając staże w nieodległym wrocławskim Teatrze Laboratorium Jerzego Grotowskiego podczas studiów prawniczych w Poznaniu. Konsekwencją współpracy z poznańskim teatrem było założenie po 2 latach autonomicznej Orkiestry Ósmego Dnia i współpraca z zawodowym Teatrem Polskim do 1988 roku.

Eksperymentował z instrumentami elektronicznym i strunowymi. Jego znakiem rozpoznawczym stała się Fidola Fischera, rodzaj cytry, na której gra się dwoma smyczkami. Był też współautorem, z poznańskimi lutnikami Stefanem i Jakubem Niewczykami, rozwinięcia tego instrumentu, tzw. niewkacza. W połowie lat 80. wydał z Orkiestrą Ósmego Dnia dwie płyty: „Muzyka na koniec” i „Czekając na kometę Halleya”. W ogólnopolskich mediach debiutował z tą muzyką w audycji „Studio nagrań” Jerzego Kordowicza w Programie 3. Polskiego Radia. W latach 80. z „Orkiestrą…” zaczął koncertować w Europie, m.in. we Włoszech, przy okazji plenerowych festiwali teatralnych.

Jan A.P Kaczmarek stworzył utwór na 120-lecie urodzin Sopotu

Na wyjazd do USA w 1989 roku namówił Kaczmarka reżyser Lech Majewski. Kompozytor był twórcą muzyki do jego amerykańskiego filmu „Ewangelia według Harrego” z Viggo Mortensenem i Jerzym Zelnikiem z 1993 roku. Początki kompozytora w USA były trudne, stopniowo jednak budował swoją pozycję w hermetycznym środowisku twórców Hollywood. Przełomem była muzyka do „Całkowitego zaćmienia” Agnieszki Holland z Leonardo di Caprio i Davidem Thewlisem, po której nastąpiły zamówienia ścieżek dźwiękowych do coraz większych produkcji. Zwieńczeniem hollywoodzkiego okresu aktywności Jana A. P. Kaczmarka był Oscar z 2005 roku za muzykę do filmu „Marzyciel” w reżyserii Marca Fostera z Johnnym Deppem, Kate Winslet i Dustinem Hoffmanem. Kompozytor stworzył w swojej karierze ścieżki dźwiękowe do ponad 70 filmów.

Jan A. P. Kaczmarek na przełomie wieków coraz częściej wracał do współpracy z polskim środowiskiem twórczym i zaczął powracać do kraju. Skomponował muzykę do najdroższej produkcji w historii polskiej kinematografii: „Quo Vadis” Jerzego Kawalerowicza z 2001 roku. W 2004 roku powołał do życia Instytut Rozbitek, zajmujący się działalnością edukacyjną i produkcją artystyczną. Był twórcą i dyrektorem Międzynarodowego Festiwalu Filmu i Muzyki „Transatlantyk”, którego pierwsza edycja odbyła się w Poznaniu w 2011 roku. Przyjmował zamówienia na utwory okolicznościowe dotyczące ważnych rocznic, jak 25-lecie „Solidarności” (samorząd woj. pomorskiego), czy 50-lecie Poznańskiego Czerwca. W 2017 roku prapremierę miała „Emigra – Symfonia bez Końca”, skomponowana na zamówienie Muzeum Emigracji w Gdyni. W 2019 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie odbyła się prapremiera „Rapsodii Śląskiej”, napisanej z okazji 100-lecia Powstań Śląskich.

Kompozytor coraz więcej przebywał w Polsce. Dzielił swoje życie między Hollywood a kraj. Początek pandemii koronawirusa zastał go w Sopocie i tu powstał prawdopodobnie ostatni utwór Jana A. P. Kaczmarka.

- Zabłądziłem tutaj na koniec 2019 roku i wtedy właśnie zamknięto granice, świat stanął, osadziła mnie tu pandemia. I tak stałem się sopocianinem, osiadłem tu, z radością wracam. Ten utwór nie jest przypadkiem, bo nic nie jest przypadkiem. Po raz drugi ożeniłem się 8 października, okazuje się, że Sopot ma tego dnia urodziny. Wojciech Rajski, znakomity dyrygent, inicjator zamówienia wiedział, ale zamawiający utwór na jubileusz, prezydent miasta, pewnie nie wiedzieli, że mam już tyle wspólnego z Sopotem. Miasto na mnie świetnie działa, dobrze mi się tutaj tworzy, mam taką rześkość w sercu, gdy tu jestem – opowiadał kompozytor w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” 3 lata temu o „Fantazji Sopockiej”, która powstała na 120-lecie nadania praw miejskich kurortowi.

Rozmowa z Janem A. P. Kaczmarkiem była prawdopodobnie jednym z ostatnich wywiadów. Artysta miał już wtedy trudności z mówieniem, nasilały się objawy choroby, która razem z lockdownem zatrzymała go w kraju i Sopocie. Ten dał mu stabilizację w walce z postępującym zanikiem wieloukładowym, początkowo mylnie zdiagnozowanym, jako borelioza.

- Pierwsze skojarzenie to duży kurort, owszem taki jest, z tłumem ludzi, ze światowym powiewem i przewiewem. Jednak tak naprawdę to jest sympatyczne miasto, gdzie się fajnie żyje – opowiadał Kaczmarek o miejscu, które dało mu komfort do podjęcia walki z chorobą. - Podchodzę do Sopotu bardzo osobiście. Utwór nie ma nawiązań do rodzącego się tu polskiego jazzu, popkultury, za to starałem się wyssać z Sopotu, wyekstrahować, esencję tego miasta. To miejsce bardzo harmonijne, poprzez morze, którego bliskość stabilizuje otoczenie. To wszystko było dla mnie odkryciem – zaznaczał.

W roku premiery „Fantazji Sopockiej” i następnym – 2022 – Jan A. P. Kaczmarek był widywany w kurorcie na spacerach nadmorskimi alejkami z troskliwie się nim opiekującą żoną i synem.

- Może to zabawne, ale zainspirował mnie też hejnał grany codziennie w południe z latarni morskiej. Ma jedną wspaniałą cechę, jest radosny – opowiadał kompozytor o aurze spacerów w kurorcie, która towarzyszyła mu w chorobie i tworzeniu. - Ma tę energię, z którą polubiłem Sopot. Żadnych powstań narodowych w nim nie słychać, tragedii polskich, krwi przelanej. Jest to dawka pogodnej energii. Fantazję Sopocką otwiera prosta melodia pozytywki, która wchodzi w dialog, jest jakby odpowiedzią na hejnał. A dalej... Zapraszam do posłuchania, zobaczymy, czy się spodoba. W tych sprawach Pan Bóg kule nosi, my kompozytorzy tylko stajemy na placu boju i przeistaczamy się w Jego medium, przez które przechodzą te wszystkie wichry emocji.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

CZYTAJ TEŻ: Brzmienie Sopotu. Miasto muzyki, muzyka w mieście. 120 lat muzycznej historii kurortu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zasady głosowania w wyborach europejskich 9 czerwca

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki