Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

10 lat, czyli co trudno sobie wyobrazić...

Jacek Grudzień
Jacek Grudzień jest dyrektorem i publicystą Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego
Jacek Grudzień jest dyrektorem i publicystą Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego Grzegorz Gałasiński
Pretekstem do dzisiejszych rozważań jest nasze 10 lat w Unii Europejskiej. Chyba największym osiągnięciem naszej obecności w Unii jest to, że trudno wyobrazić sobie, iż możemy być poza nią. Mniej więcej tak jak czymś abstrakcyjnym może nam się wydawać, że kiedyś dało się żyć bez Internetu i telefonów komórkowych.

A warto pamiętać, że gdy zaczynaliśmy przygodę z Unią, marzyliśmy tylko o podróżowaniu bez paszportów i granicznych kontroli. Otwarcie rynku pracy było przyjmowane z niedowierzaniem. Unia tak nam spowszedniała, że eurowybory cieszą się znikomym zainteresowaniem i o takiej frekwencji, jak przy referendum o przystąpieniu Polski do UE, możemy jedynie pomarzyć. Szkoda, bo od tego jakich polityków wybierzemy 25 maja w dużej mierze zależy skuteczność w forsowaniu ważnych dla naszego kraju projektów.

Unia to także próba wychodzenia z kompleksów, naśladowania dobrych praktyk i budowa społeczeństwa obywatelskiego. Dobrym przykładem obywatelskiego działania "żeby było tak, jak w Unii" są akcje zachęcające do korzystania z rowerów i promujące ideę zrównoważonego transportu. Wielokrotnie, także na tych łamach, chwaliłem Masy Krytyczne organizowane w naszym mieście. Chwaliłem za konsekwencję i za przyciąganie coraz większej grupy ludzi. Bez tych działań nie byłoby parkingów rowerowych z prawdziwego zdarzenia, a piesi nadal traktowaliby drogi rowerowe, jak chodniki.

Niestety sukces Masy Krytycznej może okazać się porażką. Atmosfera wokół "demonstracji" rowerzystów staje się coraz gorętsza. Przybywa jej krytyków, organizatorzy czują się urażeni. A dyskusja zaczyna przypominać to co prezentują podczas "wymiany argumentów" politycy PiS i PO. Rozmowa o zrównoważonym transporcie przekształca się w wojnę rowerzystów z kierowcami i pieszymi.

Niestety procentuje to, że akcje rowerzystów przez część aktywistów są traktowane, jako demonstracja siły. Sam nie raz słyszałem dumną wypowiedź: "ale ich zablokowaliśmy". A przecież chodziło o to, żeby "gotujący" się w autach ludzie pozazdrościli tym na dwóch kółkach i w następnym miesiącu się do nich przyłączyli. Masie zabrakło pokory wobec tego, że cały czas jesteśmy miastem kierowców, których jest wielokrotnie więcej niż rowerzystów. Ponadto użytkownicy dwóch kółek coraz częściej przejmują złe obyczaje prowadzących auta.

W dyskusji o Masie Krytycznej, która na początku była świetną promocja Łodzi, od dłuższego czasu nie ma argumentów i wniosków, które pozwoliłyby zakończyć spór: my - oni, zupełnie jak w polityce. A przecież Łódź jest nasza. I żeby nie narażać się na przypisanie do którejkolwiek z walczących stron moje rozważania zakończę cytatami z internetowej dyskusji:

  • "Jeżdżę na rowerze od lat i to niemal przez cały rok. Nie popieram masy, ale też nie rozumiem waszej agresji wobec rowerzystów. Oczywiście trzeba nas uczyć, upominać, karać, podobnie jak pieszych i kierowców."
  • "Jeżdżę sporo na rowerze, jednak całą tę masę uważam za poroniony pomysł. Niczemu to nie służy, poza tym że wrogo nastawia zarówno kierowców jak i pieszych. No ale pomysł zakazania masy, jest poroniony."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki