Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

100 dni Zdanowskiej: oceny i komentarze

Dziennik Łódzki
Politycy i komentatorzy oceniają początek prezydentury Hanny Zdanowskiej.
Politycy i komentatorzy oceniają początek prezydentury Hanny Zdanowskiej. Dziennik Łódzki/archiwum
Jerzy Kropiwnicki, były prezydent Łodzi, Dariusz Joński, radny SLD w Sejmiku, prof. Stefan Krajewski, ekonomista i dr Jacek Reginia-Zacharski, politolog - oceniają pierwsze 100 dni prezydentury Hanny Zdanowskiej.

Pierwsze koty za płoty
Jerzy Kropiwnicki, były prezydent Łodzi

Za plus pierwszych stu dni prezydentury Hanny Zdanowskiej uważam to , że nie dała się zastraszyć i podjęła niezbędne podróże do miejsc, gdzie należy szukać inwestorów i pieniędzy.

W sprawach dotyczących Piotrkowskiej na plus zaliczam jej, że umówiła się na spotkanie z kupcami, bo bez kupców Piotrkowska będzie co najwyżej uszminkowanym trupem przy wydaniu nie wiadomo jakich pieniędzy.

Czytaj więcej w FORUM ŁÓDŹ

Za minus uważam, że prezydent Zdanowska nie potrafi przywołać do porządku swojego własnego klubu. Podczas jej nieobecności ten klub zachowuje się jakby był partią opozycyjną. Prezydent przedyskutowała z kupcami z Piotrkowskiej pewien projekt, a tu nagle okazuje się, że klub jest przeciw. Dlatego pani Zdanowska musi przeprowadzić twarde rozmowy i przekonać członków swojej formacji, że nie można być w opozycji do własnego prezydenta.

Za minus poczytuję pani prezydent, że podejmuje tak zwane działania reformatorskie, które tak naprawdę utrudnią, a nie ułatwią życie mieszkańcom Łodzi. Myślę o zamierzonej likwidacji delegatur dzielnicowych i przeobrażenie ich w punkty specjalistycznej obsługi. To będzie powodowało, że mieszkańcy Łodzi zamiast załatwiać najbardziej typowe sprawy w pobliżu swojego miejsca zamieszkania, będą musieli pokonywać co najmniej pół miasta. Do tej pory kierunek był taki, żeby naszym delegaturom przydzielać więcej pieniędzy do gospodarowania. Z okien Piotrkowskiej czasem nie widać, co się na przykład dzieje na Bałutach i jakie tam są najważniejsze problemy, które może nie są wielkie w skali miasta, ale bardzo istotne dla mieszkających tam łodzian.

Nie bardzo też widzę starania o rzeczy, które dotyczą rządu i jego gestii nad miastem, np. o pieniądze na oświatę, walkę z bezrobociem, czy na EC1. Wielu wyborcom wydawało się, że jak prezydent miasta i rządu będą z tej samej partii, to znikną problemy z dofinansowaniem ważnych rzeczy, od których zależy przyszłość miasta. Okazuje się, że tak nie jest.

Jest wreszcie sprawa, która jątrzy, czyli stadion Widzewa. Brak wyraźnego stanowiska pani Zdanowskiej w tej kwestii powoduje, że niedługo mieszkańcy Łodzi będą rzeczywiście przekonani, że pani prezydent w toku akcji wyborczej obiecywała kibicom Widzewa, że wybuduje stadion dla tego klubu. Powinna była powiedzieć, że Łódź stać na jeden porządny stadion miejski dla obu klubów. Dwóch stadionów dla dwóch naszych klubów miasto nigdy nie będzie w stanie wybudować. Dawać się wciągać w obietnice jednego czy drugiego prezesa, że jak mu się da grunt, to on wybuduje za własne pieniądze stadion, to jest - proszę wybaczyć - pic na wodę fotomontaż. Z tamtej strony nie widać żadnego planu finansowego, jest tylko chęć uzyskania świadczeń ze strony miasta.

Po pierwszych stu dniach widzę u Hanny Zdanowskiej dużo dobrej woli i zapału, ale widzę też, że daje się wodzić w tę i z powrotem. Ale cóż, pierwsze koty za płoty, ja jej dobrze życzę.
not. sow

***

Plus widzę tylko jeden
Dariusz Joński, radny SLD w Sejmiku

Hanna Zdanowska w kampanii wyborczej złożyła wiele obietnic i deklaracji, a teraz ich nie realizuje. To są - moim zdaniem - minusy tych pierwszych stu dni prezydentury. A teraz kilka konkretów.
Pani prezydent obiecywała rozwój szkolnictwa zawodowego, tymczasem likwiduje szkoły bez konsultacji z nikim. Zapowiadała także obniżkę cen migawek o 10 procent - nic się w tej sprawie nie dzieje. Zapowiadana z impetem rewitalizacja centrum miasta, czyli program "100 kamienic" ma się ograniczyć do trzech lub czterech wyremontowanych budynków rocznie. Prezydent Zdanowska miała w ciągu 30 dni podpisać porozumienie z Widzewem w sprawie współfinansowania przez miasto budowy nowego stadionu - minęło 100 dni, a porozumienia jak nie było tak nie ma. Parkingi wielopoziomowe w pobliżu ulicy Piotrkowskiej także pozostały tylko obietnicą - nie ma pieniędzy w budżecie na ten cel, ani deklaracji pani prezydent kiedy i czy w ogóle ten pomysł będzie realizować. Wreszcie miasto miało być w miesiąc posprzątane. Efekt? Nie ma już pieniędzy na sprzątanie, a w Łodzi nadal jest brudno. I jeszcze jedna wyborcza obietnica - zapowiadany rozwój budownictwa komunalnego. W ciągu tych stu dni nic w tej kwestii się nie wydarzyło. Nie było także deklaracji pani prezydent, ani próby wyjaśnienia co w tej kwestii będzie się działo i kiedy.

Powtarzana wielokrotnie w czasie kampanii obietnica szerokich konsultacji społecznych każdej sprawy pozostała jedynie deklaracją. Zamiast - jak prezydent zapowiadała - konsultować wszystko, nie konsultuje niczego z nikim.

Plus tych stu dni widzę jeden. Pani prezydent Zdanowska zapowiadała, że już w styczniu ruszy realizacja projektu budowy toru Formuły 1. Tej obietnicy Hanna Zdanowska także nie realizuje. Ale tym razem - na szczęście.
Oceniając te sto dni politycznie muszę powiedzieć, że Hanna Zdanowska nie wykorzystała ogromnej szansy. Obecna prezydent mogła być pierwszym od kilkunastu lat prezydentem Łodzi, który znajdzie wspólny mianownik dla wszystkich partii politycznych. Zaczęło się dobrze, przecież wszystkie kluby radnych poparły budżet, także SLD. Zatem była niepowtarzalna szansa do szerokiej współpracy dla dobra Łodzi. A co z tym kapitałem zrobiła Hanna Zdanowska? Zaraz na wejściu skreśliła SLD, a po niespełna dwóch miesiącach rozleciała się także koalicja Platformy z Prawem i Sprawiedliwością. W efekcie pani prezydent została sama, bo jako zaplecze ma tylko klub radnych Platformy Obywatelskiej. Podzielony i chyba niezbyt chętny do współpracy, czego przykładem jest dyskusja i głosowanie w sprawie przywrócenia ruchu samochodowego na Piotrkowskiej. Wbrew deklaracjom Hanny Zdanowskiej.

Uważałem i uważam, że sukces odniesie w Łodzi prezydent, który zaprosi do współpracy wszystkie partie polityczne. Dość już podziałów i kłótni, w Łodzi jest tyle do zrobienia, że tylko działając wspólnie można cokolwiek zmienić. Nie wiem jak osamotniona Hanna Zadnowska chce teraz rządzić.
not. mp.

***

Nic złego, nic dobrego
prof. Stefan Krajewski, ekonomista

Przez te 100 dni nie wydarzyło się się nic ważnego, nic złego, ale i nic dobrego. To jest moja ocena, a jak powinny wyglądać te pierwsze miesiące? Trzeba podjąć kroki, aby było widać, że zdecydowanie chcemy utrzymać tę superważną inwestycję w postaci Nowego Centrum Łodzi. Chodzi o pokazanie łodzianom, że jest wola, by to realizować. Z drugiej strony doceniam trudność sytuacji państwa, bez którego Łódź nie pociągnie. To jest fatalny czas na wielkie inwestycje, gorzej nie mogliśmy trafić. Nie wiem zatem jaka jest intencja pani prezydent. Czy przyczaić się, przeczekać najgorszy czas i potem zrobić co trzeba, czy też tym trudnym czasem uzasadnić potem wycofanie się z tego projektu?

Dlatego nie umiem tego ocenić. Ale zabrakło mi ze strony pani prezydent gestu, który by pokazał mieszkańcom jak ważna jest to inwestycja dla miasta. Gestu i nieustannych nacisków wobec władzy centralnej. Nie będziemy mieli lepszej sytuacji, ponieważ co by nie mówić, to minister infrastruktury Cezary Grabarczyk może być największym naszym atutem.

Ważne jest też to, żeby Łódź zaczęła inaczej wyglądać, a to powinno być szybciej zrobione. Odbiór miasta przez ludzi z zewnątrz jest fatalny. Łódź jest szara, brudna, jest ogromna ilość dziur w drogach, chyba nigdzie indziej nie spotykana w takiej skali. Nie widzę tu postępu, a to pokazuje, że jest jakaś organizacyja słabość tych nowych rozwiązań. Uważam też, że nie należy pochopnie podejmować decyzji o prywatyzacji kluczowych dla Łodzi spółek miejskich, a przez ostatnie miesiące sporo na ten temat słyszałem. W tej ważnej dla obsługi mieszkańców materii trzeba być bardzo ostrożnym. A wypowiedzi pani prezydent w ostatnim czasie niepotrzebnie były zbyt daleko idące, bo są takie dziedziny w których najważniejsza jest usługa dla mieszkańca, nawet wtedy, gdy te usługi nie przynoszą zysków. A prywatny właściciel dąży do zysku, bo taka jest natura własności. I można sobie w takiej sytuacji wyobrażać pozbawienie najbiedniejszych łodzian choćby dostępu do komunikacji miejskiej. Nikt nie wyłoży ogromnych pieniędzy na lotnisko czy Międzynarodowe Targi Łódzkie by je doinwestować. Najpierw wpompowano tam publiczne setki milionów złotych, a teraz oddać za bezcen? Dlatego, że nie umiemy tym zarządzać? To dajcie tam fachowców. Dlatego odradzałbym doktrynalne podejście typu "prywatyzujmy wszystko", a doradzałbym daleko idącą ostrożność i dogłębną analizę sytuacji.

Awanturę wywołał pomysł likwidacji szkół, ale ja bym na to zgodę dał. W ekonomii zawsze jest tak, że najtrudniej odcinać uschnięte gałęzie. To jest najsmutniejsze ze względu na ten opór, a przecież nie jest tak, że jeśli coś powstało, to musi żyć wiecznie. Ale to pokazuje jakim błędem był fakt, że w ogóle nie próbowano łodzianom wytłumaczyć złożoności tej sytuacji. Właśnie sposób realizacji tego pomysłu pokazuje, że władza wciąż ma ogromne kłopoty z komunikacją z mieszkańcami i pani prezydent nic nowego na razie nie wniosła. To trzeba zmienić.
not. md

***

Zbieranie się do skoku
dr Jacek Reginia-Zacharski, politolog

Najbardziej widocznym efektem tych 100 dni Hanny Zdanowskiej w roli prezydenta Łodzi jest efekt polityczny. Nie wiem na ile to było zamierzone, ale chodzi o doprowadzenie do koalicji Platformy Obywatelskiej z Prawem i Sprawiedliwością i tak naprawdę do tego, co kilka tygodni temu obiegło nagłówki gazet pod hasłem "rozwiązanie struktur PiS-u w Łodzi". Jeżeliby to od strony partyjnej oglądać, to jest to dominujący efekt, nie wiem tylko kto z tego powodu odniósł korzyść. Wsłuchując się w ton wypowiedzi z okolic pani prezydent, to można zauważyć, że w ciągu tych 100 dni dokonano i dokonuje się nadal przeglądu, oceny, audytu itd.itd. W związku tym jest to raczej okres zbierania się do skoku, a nie rzeczywistego skoku. Oddając też sprawiedliwość pani prezydent jeśli chodzi o najbardziej łodzian dojmujące bolączki, to przecież w Łodzi dosyć trudno mieć dobrą prasę, bo zima była dla miasta i aglomeracji dosyć bolesna. Właściwie nie widzę żadnych plusów ani minusów. Widoczna jest taka tymczasowość, czekanie na moment w którym zacznie się coś robić. Realnych efektów dla miasta raczej nie widzę, a czy powinny być? Generalnie nie jest to łatwe do ocenienia.

Na pewno w sferze public relations cała polityka nowej władzy jest prowadzona dosyć sprawnie. Pani prezydent jest rozpoznawalna, co być może po Jerzym Kropiwnickim trudne raczej nie jest, natomiast jeśli byśmy się przyjrzeli poprzednim prezydentom, to przypomnimy sobie, że łodzianie często nie wiedzieli, kto nimi rządzi. Natomiast w przypadku Hanny Zdanowskiej takich wątpliwości nie ma, bo pani prezydent w sferze medialnej jest bardzo aktywna. O Hannie Zdanowskiej się mówi, a to jest bardzo ważne, bo osoba prezydenta, jeśli jest rozpoznawalna i łodzianie wiedzą kto nim jest, to bez wątpienia jest to duży efekt, choć nie wiemy czy łodzianie się z nią identyfikują.

A czy jak na 100 dni to dużo czy raczej niewiele? Mówimy, że chodzi o 100 dni, ale realnie tych dni było o wiele mniej. Pani prezydent Zdanowska została zaprzysiężona, potem zaczęło się "wchodzenie" w urząd miasta, dalej w Radzie Miejskiej budowanie zaplecza politycznego, zatem myślę, że tej realnej działalności było jakieś 50 do 60 dni. W Łodzi katastrof wiele się w tym czasie nie wydarzyło, zatem uważam, że dopiero wiosna i lato pokażą jak te rządy nowej pani prezydent rzeczywiście wyglądają, choć i tak zależeć to będzie od tego, czy coś się wydarzy. Bo jeśli mielibyśmy iść w interpretacjach tym kluczem partyjnym i kalendarzem wyborczym, to niestety trzeba założyć, że fajerwerków i reform raczej nie będzie, a tylko uśmiechy do elektoratu, że "jest fajnie, więc po co coś zmieniać".

Póki co wiadomo, że to był zbyt krótki czas, by łodzianie mogli czegokolwiek oczekiwać. A jak będzie dalej, to zobaczymy. Łódź musi się dopracować strategii, dlatego, że odbiór tego miasta jest taki, iż panuje tu marazm i stagnacja. Jeżeli pani prezydent będzie realizowała swoje hasła wyborcze, bo to były tylko hasła, a nie jakaś strategia, to coś się musi wreszcie ruszyć. A jak dotąd wiele się nie ruszyło.
not. md

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki