Wspomnienie o słynnym ełkaesiaku przygotował Jacek Bogusiak, kustosz tradycji ŁKS.
Stanisław Franciszek Baran pseudonim Matthews przyszedł na świat na Rzeszowszczyźnie. Był absolwentem gimnazjum. W latach 1934-1937 grał w piłkę w Resovii. W latach 1938-39 w Warszawiance. W czasie okupacji występował w konspiracyjnej drużynie Halniak Limanowa. Po wojnie zaczął grę w ŁKS. Występował w łódzkim klubie do 1958 roku. Z ŁKS zdobył Puchar Polski 1957, mistrzostwo Polski 1958. Rozegrał w ekstraklasie 173 mecze (ponad 16700 minut), strzelił 67 bramek. W reprezentacji Polski wystąpił 9 razy (osiem grając w ŁKS). Był jedynym reprezentantem Polski, który zagrał w meczach kadry przed wojną (27 sierpnia 1939 roku z Węgrami w Warszawie) i po jej zakończeniu.
To dzięki jego skutecznej grze narodzili się Rycerze Wiosny
W pamiętnym meczu, po którym ŁKS został okrzyknięty mianem Rycerzy Wiosny, czyli z Górnikiem w Zabrzu (5:1) strzelił dla ŁKS cztery gole. Śmiało można rzec, że on właśnie w największym stopniu sprawił, że taki przydomek przylgnął do ŁKS. Stanisław Baran był najbardziej rycerskim piłkarzem Rycerzy Wiosny. Takiemu postawieniu sprawy, Stanisław Baran byłby na pewno przeciwny. Rycerzami Wiosny została bowiem w równym stopniu cała drużyna - To był triumf całego kolektywu, w którym jeden grał za wszystkich, a wszyscy za jednego - mówił po latach Stanisław Baran.
Po zakończeniu kariery piłkarskiej poświęcił się pracy trenerskiej, prowadził grupy młodzieżowe w szkółce piłkarskiej Hala Sportowa Łódź i w ŁKS. Następnie prowadził drużyny ligowe w niższych ligach (Włókniarz Pabianice, Wisłoka Dębica, Radomiak, ponownie Włókniarz Pabianice, Włókniarz Łódź, Orzeł Łódź i Pilica Tomaszów Mazowiecki). Klubów dużo, ale w jego żyłach płynęła biało-czerwono-biała krew.
Jako trener najlepszy wynik z ŁKS osiągnął w 1956 roku, kiedy prowadzony przez niego zespół zajął czwarte miejsce. Był jednak dużo lepszym piłkarzem niż trenerem.
Pamiętny artykuł w Przeglądzie Sportowym
Przegląd Sportowy tak pisał o Stanisławie Baranie 20 kwietnia 1957 roku: „Weteran naszych boisk marzy o pobiciu rekordu Stanley Matthewsa”.
Oto fragmenty tamtego artykułu sprzed 63 lat, którego autorem był znany łódzki dziennikarz Głosu Robotniczego Mieczysław Wójcicki.
Staszka Barana nazywają niektórzy łodzianie polskim Matthewsem, z racji jego długiej kariery piłkarskiej, podobnej do angielskiego wirtuoza. Staszek Baran obchodzi bowiem w tym roku jubileusz 25 lat czynnej kariery piłkarskiej.
Stanisław Baran cieszy się wielką popularnością nie tylko w Łodzi, ale także w innych miasta, szczególnie w Rzeszowie. Tutaj stawiał pierwsze kroki piłkarskie w miejscowym, zasłużonym dla polskiego sportu klubie - Resovii. Przez kilka lat swej młodości był podporą rzeszowskiej drużyny. Za czasów Staszka Resovia odnosiła największe sukcesy.
Potem, w ostatnich latach przed wojną, talent jego podziwiać mogli warszawiacy. 16-letnie chłopiec już w roku 1938 znalazł miejsce w reprezentacji narodowej na mistrzostwach świata rozgrywanych we Francji. W meczu z Brazylią (5:6) w Strasbourgu nie brał jednak udziału: siedział na ławce rezerwowych i obserwował zmagania defensywy polskiej ze wspaniałym Leonidasem.
Pierwszy występ w reprezentacji Polski nastąpił w rok później. Tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej odbyło się w Warszawie międzypaństwowe spotkanie Polska - Węgry. Staszek był znów w rezerwie, ale po przerwie kierownicy polskiego futbolu zdecydowali się wstawić go na prawym skrzydle. Staszek nie sprawił zawodu. Był jednym z tych, którzy walnie przyczynili się do zwycięstwa nad Węgrami (4:2).
Świetnie rozwijający się talent zahamowała wojna, a następnie okupacja hitlerowska. Ale i w tym okresie Staszek nie zerwał z piłką. W czasie okupacji Baran mieszkał w Limanowej, gdzie utworzył jedenastkę z miejscowych chłopaków. W tajemnicy przed władzami okupacyjnymi odbyły się tam dwa mecze, jakich obecni obywatele tej mieściny na pewno nie mają możności oglądać. Były to pojedynki z Garbarnią i Wisłą.
Powojenny okres kariery Stanisława Barana jest wszystkim na ogół dobrze znany. Nie warto się więc na ten temat szerzej rozpisywać. Należy jednak przypomnieć, że Baran bronił po wojnie 8 razy barw Polski w meczach międzypaństwowych, że był zawsze filarem drużyny ŁKS i pozostał nim nadal.
- Byłoby dla mnie duże wyróżnienie, gdyby władze naszego piłkarstwa, nie mając nikogo lepszego, pozwoliły mi jeszcze przywdziać koszulkę z Białym Orłem. Nie ukrywam, że przyjąłbym to wyróżnienie z największą radością. Ze swej strony dołożyłbym wszelkich starań, aby godnie wypełnić ten wielki obowiązek.
Największe sukcesy w ŁKS
Tyle artykuł o Stanisławie Baranie. Temat kadry był jednak dla niego zamknięty, ale wtedy rozkwitał jego ukochany ŁKS. W 1957 roku zajął z ŁKS trzecie miejsce w lidze, rok później został mistrzem Polski. W tamtej wspaniałej drużynie rozegrał 11 spotkań i strzelił 4 gole w drodze do mistrzowskiego tytułu. Po tym sezonie zakończył karierę piłkarską. Karierę, która nie była w pełni wykorzystana. Ale na stałe Stanisław Baran znalazł miejsce w sercach ŁKS. A już na pewno z wielkim podziwem wspomina go kustosz tradycji ŁKS Jacek Bogusiak.
Aleksander Śliwka - Orlen
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?