Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

17-letni Mateusz z Gniezna został skatowany na śmierć tak, że nie poznała go własna matka. Oskarżony twierdzi, że nic nie pamięta

Justyna Piasecka
Justyna Piasecka
W piątek, 9 września w Sądzie Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się proces 20-letniego Dawida F. Jest oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem 17-letniego kolegi, Mateusza.
W piątek, 9 września w Sądzie Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się proces 20-letniego Dawida F. Jest oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem 17-letniego kolegi, Mateusza. Robert Woźniak
20-letni obecnie Dawid F. z Gniezna, oskarżony o zabójstwo kolegi ze szczególnym okrucieństwem, padł w sądzie na kolana i płacząc błagał matkę kolegi o wybaczenie. Dramatyczny początek procesu w Sądzie Okręgowym w Poznaniu.

19-letni Dawid F. z Gniezna chciał rozpocząć studia na Politechnice Poznańskiej. Jego plany pokrzyżował nałóg, z którym się zmagał. Był uzależniony od narkotyków. Zresztą nie tylko on, jego koledzy również mieli mieć ten sam problem. Chłopak próbował odciąć się od środków odurzających, z rodzicami miał umowę, że co dwa dni będzie testowany na obecność narkotyków.

12 listopada ubiegłego roku doszło do tragedii. Nad ranem dziadek Dawida F. zadzwonił na policję. W mieszkaniu swojego syna, który z żoną wyjechał na weekend, znalazł wnuka i jego kolegę, 17-letniego Mateusza, który leżał na podłodze w kałuży krwi. Chłopak trafił najpierw na gnieźnieński SOR, a następnie do szpitala w Poznaniu, gdzie jeszcze tego samego dnia zmarł na stole operacyjnym.

Policja zatrzymała Dawida F. Chłopak początkowo usłyszał zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Po wpłynięciu opinii sądowo-lekarskiej, która wskazywała na rozległe obrażenia, jakich doznał Mateusz, prokuratura oskarżyła 19-latka o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem oraz o posiadanie środków odurzających.

Mateusz był tak skatowany, że w szpitalu nie poznała go własna matka. Rozpoznała syna dopiero po tatuażu.

W piątek, 9 września przed Sądem Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się proces Dawida F. Chwilę po godzinie 9 oskarżony został doprowadzony na rozprawę z aresztu. Na sali pojawili się także rodzice Mateusza. Jego mama, która jest również oskarżycielką posiłkową, wystawiła na ławie zdjęcie syna. Siedząc na przeciwko oskarżonego nie potrafiła ukryć emocji. Podobnie Dawid F., który zalał się łzami.

Oskarżony przyznał się przed sądem do posiadana narkotyków i śmierci Mateusza.

– Nie przyznaję się do tego, że chciałem go zabić

– powiedział przed sądem.

Zanim oskarżony przeszedł do wyjaśnienia tego, co wydarzyło się 12 listopada ubiegłego roku, padł na kolana i błagał rodzinę Mateusza o wybaczenie. Wówczas doszło do dramatycznej wymiany zdań:

Dawid F.: – Pragnę państwa z całego serca przeprosić
Matka Mateusza: – Oddaj mi Mateusza, oddaj mi go
– Nie chciałem czegoś takiego uczynić
– Bardzo przepraszam, bardzo tego żałuję
– Czego żałujesz? Tego, że do niego na cmentarz muszę chodzić? On maturę miał w tym roku pisać. Zabrałeś jego siostrze brata, zniszczyłeś wszystko
– Uderzyłem go dwa razy, tylko to pamiętam
– Widziałeś, jak on wygląda?
– Nie byłem w stanie obejrzeć nagrania ani zdjęć
– Obejrzyj, to uwierzysz
– Bardzo państwa przepraszam
– Nie chcę twoich przeprosin, nigdy ich nie przyjmę i nigdy ci tego nie wybaczę
– Wiem, że to jest niewybaczalne, ale chcę żebyście państwo wiedzieli, że niczego w życiu tak bardzo nie żałuję i nie wstydzę niż tego, co się stało. Bardzo przepraszam
– Oddaj mi Mateusza, oddaj go tu i jedziemy do domu
– Bardzo przepraszam, chciałbym cofnąć czas, ale wiem, że to jest nie jest możliwe
– Z idealnego kolegi potwór, nie wierzę w to
– Byliśmy przyjaciółmi...
– Nie nazywaj go przyjacielem, bo prawdziwy przyjaciel nie zabija. Ty go tłukłeś, ty mu roztrzaskałeś całą twarz, mózg był przemieszczony. Ja go nie poznałam w szpitalu

Następnie oskarżony zaczął wyjaśniać. Mówił, że jest uzależniony od narkotyków, ale chciał wyjść z nałogu z pomocą rodziców, planował rozpocząć studia w Poznaniu. Wskazał, że narkotyki brała też m.in. jego dziewczyna i Mateusz.

12 listopada na działce odbyła się impreza urodzinowa jednego z jego kolegów, Aleksa. Dawid F., wiedząc, że będą na niej narkotyki, został sam w domu. Jego rodzice wyjechali na weekend nad morze. Jak mówił oskarżony, wieczorem zaczął wydzwaniać do niego Mateusz, który brał udział w imprezie.

– Mówił, że jest oskarżany o zabranie 50 zł, które należały do Aleksa. Chciał, żebym po niego przyjechał

– mówił Dawid F., który zabrał kolegę do swojego domu.

Tam pili alkohol, smakową wódkę. Mateusz miał zaproponować 19-latkowi clonazepam (lek psychotropowy).

– Wziąłem te tabletki, Mateusz mówił, że się po nich uspokoję i nie będzie mnie ciągnęło do narkotyków

– zeznał.

Dodał, że jego 17-letni kolega palił też marihuanę i brał metamfetaminę. Kiedy skończył im się alkohol, pojechali po drugą butelkę wódki.

– W pewnym momencie obudziłem się około godz. 5. Wydawało mi się, że usnąłem po tych tabletkach. Mateusz zaproponował, żebyśmy wypili rozlane szoty wódki. Poszedłem najpierw do toalety, kiedy wróciłem, dostrzegłem, że portfel leży w innym miejscu, ale nie poruszałem tego tematu

– powiedział.

Dalej wyjaśnił, że kiedy sięgnął po szklankę i wypił jej zawartość poczuł charakterystyczny gorzki smak. Zapytał Mateusza, czy nie pomylił szklanek albo czegoś mu nie dosypał.

– Wtedy Mateusz zaczął się awanturować, że nic nie dosypał. W końcu zaczął odgrażać się w agresywny i pobudzony sposób. Mówił wulgarnie, że zaraz mnie zabije. Próbował wziąć ze stołu butelkę z wódką i od tamtego momentu pamiętam, że zanim zdążył ją chwycić, uderzyłem go prawą ręką, później jeszcze raz, kiedy leżał już na ziemi. Nie pamiętam, co było dalej. Mam przebłyski świadomości, że była jakaś szmatka, krew. Nie pamiętam, co działo później aż do momentu przesłuchania w prokuraturze

– twierdzi Dawid F.

I dodał: – Idąc na przesłuchanie byłem odcięty od świata. Jedyne co wiedziałem to to, że się pobiliśmy z Mateuszem. Na początku nawet do mnie nie dotarło, że Mateusz nie żyje.

Oskarżony tłumaczył, że nie miał żadnych pretensji do Mateusza i nie pokłócili się o pieniądze.

Podczas rozprawy sąd przesłuchał także dziadka Dawida F., który jest świadkiem w tej sprawie. Pan Bogusław mieszka w tej samej kamienicy, co rodzice Dawida, zajmuje mieszkanie tuż pod nimi.

– Tego dnia wstałem o godzinie 5. Między 6 a 7.30 usłyszałem hałasy dobiegające góry. To były odgłosy, jakby ktoś biegał. Po chwili usłyszałem głośny rumor. Wziąłem klucze i pobiegłem do góry sprawdzić, co tam się stało. Zobaczyłem Dawida i jakiegoś mężczyznę leżącego w kałuży krwi twarzą do podłogi. Wnuk zachowywał się tak, jakby był w innym wymiarze. Bełkotał powtarzając: „nic mu nie jest, on mnie okradł”. Chusteczką wycierał też krew

– mówił przed sądem dziadek oskarżonego.

Świadek dodał, że próbował dopytywać wnuka, ale - jak powiedział - nie szło się z nim dogadać. Mówił nieskładnie.

– Dawid nigdy wcześniej się tak nie zachowywał, zawsze był grzeczny

– twierdzi.

Kolejna rozprawa jest zaplanowana na październik.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 17-letni Mateusz z Gniezna został skatowany na śmierć tak, że nie poznała go własna matka. Oskarżony twierdzi, że nic nie pamięta - Głos Wielkopolski

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki