Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

2 lata po referendum: Jerzy Kropiwnicki

Joanna Leszczyńska
Jerzy Kropiwnicki, pierwszy prezydent Łodzi odwołany w referendum: "Źle, że nie wezwałem zwolenników".
Jerzy Kropiwnicki, pierwszy prezydent Łodzi odwołany w referendum: "Źle, że nie wezwałem zwolenników". Artur Kostkowski
17 stycznia 2010 roku Jerzy Kropiwnicki został odwołany z funkcji prezydenta Łodzi w referendum. 2 lata po tej dacie z byłym prezydentem rozmawiała Joanna Leszczyńska.

Jak z perspektywy dwóch lat patrzy Pan na referendum, po którym przestał Pan być prezydentem Łodzi?

Uległem swojemu otoczeniu. Przekonano mnie, że najlepiej liczyć na to, iż przeciwnikom nie będzie się chciało iść do urn. W efekcie stało się tak, jakbym zgodził się na trzecią turę wyborów, wzywając zwolenników, żeby pozostali w domu. To był fundamentalny błąd, że nie wezwałem ich do udziału w referendum.

Kto Pana do takiej taktyki namawiał?

Musiałbym wymieniać zbyt wiele nazwisk. Ci, z którymi na ten temat rozmawiałem, też uważają, że był to błąd. A z niektórymi nie chce mi się gadać.

Żałuje Pan jakichś swoich decyzji czy metod sprawowania władzy?

Nie udało mi się osiągnąć takiego stopnia współpracy z mediami, jaki dla pana Tuska osiągnął pan Arabski czy chociaż pani Zdanowska. Przyszło mi sprawować władzę w warunkach, w których media dzieliły się na średnio nieprzychylne i bardzo nieprzychylne.

Ma Pan poczucie krzywdy?

Nie, raczej poczucie utraconych szans dla miasta, w które włożyłem wiele wysiłku i serca. Zresztą proszę zauważyć, jak po moim odejściu posypało się kilka rzeczy spośród tych, które dość dobrze się rozwijały i jak zahamowały się te, które na szczęście nie uległy cofnięciu. Do tych, które się posypały, zaliczam utratę na własne życzenie szans na Europejską Stolicę Kultury. Na kilka miesięcy przed moim odejściem, na jesieni w Krakowie, odbyło się seminarium międzynarodowe, w którym eksperci oceniali szanse różnych miast. Łódź była w czołówce, a potem długo nic i dopiero inne miasta. To było zdecydowanie do wygrania, tym bardziej że akcja promocyjna Łodzi była bardzo dobrze prowadzona. Za rok okazało się, że nie weszliśmy nawet do finału. Za drugą ciężką porażkę uważam to, że Łódź wygoniła Davida Lyncha i razem z nim festiwal Camerimage, jedyny taki w Polsce festiwal o światowym zasięgu. Co razem ze szkołą filmową dawało duży ładunek potencjału dla Łodzi. Źle się też stało, że Łódź zrezygnowała z Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, zastępując go podróbką, która już nie ma tej marki co oryginał.

Gdyby Pan był prezydentem, nie doszłoby do tego?
Absolutnie tak. W rzeczach, na których mi zależało, potrafiłem znajdować sojuszników w obozie moich przeciwników. Proszę sobie przypomnieć awanturę, czy przed Teatrem Wielkim ma być plac publiczny czy parking, i jakie siły się po tamtej stronie zaangażowały. Jednak udało mi się to przełamać. No i mamy też w Łodzi jedyny w Polsce pomnik z nazwiskami wszystkich Polaków ratujących Żydów. To też jest kapitał, z którego można było korzystać, a jeżeli się nie korzysta, to jest dla mnie rzecz niezrozumiała, zwłaszcza przy różnych deklaracjach, że Polsce wyrządza się krzywdę, przedstawiając ją tu i ówdzie jako kraj współpracujący z Niemcami w Holokauście. Mógłbym jeszcze wymieniać wiele: zaniedbanie stosunków z Brukselą, z biznesem. Dobrze, że pani Zdanowska nie dała się tak do końca zamknąć w czterech ścianach gabinetu w Łodzi i zaczęła sama jeździć tam, gdzie są pieniądze i zachęcać do inwestowania w naszym mieście. W trakcie mojej kadencji pod tym względem działo się w Łodzi wiele dobrego. Łódź przestała być miastem upadłego przemysłu włókienniczego, a stała się europejskim centrum agd, miastem atrakcyjnym dla nowych dziedzin produkcji, jak elektronika, i dla działalności w obszarze internetowym. Zostawiłem Łódź niemal całkowicie skanalizowaną. Większość tras w Łodzi została podciągnięta do europejskiego standardu. Taka przebudowa musiała rodzić utrudnienia w ruchu. Rozłożyć w czasie tego nie można było, bo czas korzystania z budżetu unijnego był ograniczony.

To trzeba było walczyć podczas referendum. Nic Panu nie podpowiadało, że przyjął Pan złą taktykę?

Jestem człowiekiem aktywności i walki, i z trudem się tej taktyce podporządkowałem. Jest takie stare arabskie przysłowie: "Jak ktoś ci mówi żeś koń, to się broń, jak ci mówi druga osoba, to się nad tym zastanów, a jak ci mówi trzecia i czwarta, to idź i poszukaj wygodnego siodła na grzbiet". I ja uległem tej perswazji.

Jak Pan ocenia prezydenturę Hanny Zdanowskiej? Zdaniem Dariusza Jońskiego, pani prezydent nie wyciągnęła wniosków z Pana referendum...

Pan Joński doskonale wie, jakimi metodami to referendum przeprowadził. Ile kłamstwa w to zainwestował. Pod tym względem Hanna Zdanowska wnioski z tego zdecydowanie wyciągnęła. Bo kłamstwa pana Jońskiego i jego zwolenników dziś do mediów tak łatwo się nie dostają, ani nie przykleja się jej różnych nalepek, jakie przyklejano do mnie. Na przykład "czarny katol" w jednym miejscu, a "Żyd" w drugim. Ale otoczenie pani Zdanowskiej tak się umie zachować, że czarna propaganda typu: ile dni była w Izraelu, dzisiaj w żadnej z gazet się nie znajdzie. Nawet część środowiska twierdzi, że ani razu nie była, choć była. A w moim przypadku rozpętano kampanię głupią i szkodliwą dla miasta. Bardzo się obawiałem, że pani Zdanowska się jej podda, ale na szczęście nie do końca. Ubolewam jednak, że nie bywa na targach turystycznych w Berlinie. Ale życzę jej sukcesów w rządzeniu naszym miastem. Dziwi mnie natomiast, że ma kłopoty z Radą Miejską, która ją ośmiesza. Bywa, że pani Zdanowska umawia się z jakąś grupą społeczną, a kiedy wyjeżdża, sprawa bez jej wiedzy staje na forum rady, gdzie zostaje "ukatrupiona". Środowisko z Platformy Obywatelskiej za pewnie się czuje i zamiast myśleć o mieście, skupia się interesach frakcji, które się ostro zwalczają.
Rozmawiała Joanna Leszczyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki