Do rozbicia gangu doszło 2 września 2019 roku, kiedy to prywatną posesję z domem i podwórkiem w miejscowości Zielona pod Rawą Mazowiecką otoczyły połączone siły celników, straży granicznej z Chełma w woj. lubelskim oraz policjantów z Centralnego Biura Śledczego w Warszawie. Na miejscu zastali 26 Ukraińców zamieszanych w proceder z papierosami. Byli zaskoczeni i nie stawiali oporu. Wszyscy w wynajętym domu mieszkali i pracowali nielegalnie. Jednak aktem oskarżenia objęto mniej, bo 21 osób. A to dlatego, że pięciu nowo zwerbowanych Ukraińców nie zdążyło jeszcze podjąć pracy, przez co nie można było postawić im zarzutów.
(czytaj dalej slajdach)
Śledczy ustalili, że od maja do września 2019 roku oskarżeni zapakowali co najmniej 11,5 mln papierosów wartych 8 mln zł. Skarb Państwa stracił na tym procederze – w wyniku nie zapłaconej akcyzy – 10 mln zł. Okazało się, że w Zielonej papierosy były jedynie pakowane w pudełka, podczas gdy ich produkcja odbywała się w innym miejscu. Jakim? Tego prokuratura jeszcze nie ustaliła. Pod uwagę śledczy brali dwie możliwości: w Polsce lub na Ukrainie. Zdaniem prokuratora Sławomira Mentryckiego z Prokuratury Rejonowej w Rawie Mazowieckiej, który odczytał akt oskarżenia, nielegalna produkcja papierosów najpewniej odbywała się w Polsce.
czytaj dalej slajdach
Zdecydowana większość oskarżonych pochodzi z obwodu chmielnickiego na Ukrainie, czyli rejonu dawnego, pamiętającego czasy I RP Płoskirowa nad Bohem na Podolu. Do Polski przyjechali za chlebem. Imali się różnych prac dorywczych, po czym zostali zwerbowali do procederu z papierosami. Jedynie uważany za szefa gangu 33-letni Mykoła P. został aresztowany i przebywa w Areszcie Śledczym przy ul. Smutnej w Łodzi. Pozostali podejrzani odpowiadają z wolnej stopy. Do sądu na rozpoczęcie procesu dotarło tylko ośmiu z nich – razem z Mykołą P. Mimo to sędzia Ryszard Lebioda rozpoczął postępowanie, jako że prawidłowo zostali zawiadomieni o terminie rozprawy, która odbyła się w sali „S”, czyli największej i najlepiej strzeżonej sali sądowej w Łodzi.
czytaj dalej slajdach
Odpowiadając na pytania sądu Mykoła P. przyznał, że ma wyższe wykształcenie związane z branżą budowlaną. Nie posiada majątku, nie był dotąd karany, zaś w Polsce utrzymywał się z prac dorywczych. Nie odbył służby wojskowej na Ukrainie ze względu na studia i problemy zdrowotne. Zapytany zaś o to, jakim językiem posługuje się: ukraińskim czy rosyjskim, Mykoła P. zaznaczył: - „Język rosyjski znam, ale nie posługuję się nim”. Niemniej sąd był przygotowany na każdą ewentualność, bowiem w rozprawie wzięło udział dwóch tłumaczy z języka ukraińskiego i dwóch z języka rosyjskiego.
czytaj dalej slajdach