Oskarżony zapewnił, że 12 stycznia 2015 r., w domu koło Łowicza nie chciał zabić Wincentego S., konkubenta swojej babci, z którymi mieszkał pod jednym dachem. Według śledczych, zadał mu ciosy nożem w klatkę piersiową i trzonkiem od młotka w głowę. Stąd zarzut usiłowania zabójstwa, za co grozi dożywotnie więzienie.
- Nie chciałem zabić, nie jestem mordercą. Może to głupio zabrzmi, ale miałem sen, że Wincenty S. miał coś wspólnego ze śmiercią mojego dziadka. Owego feralnego dnia, słysząc odgłosy awantury z babcią, chciałem go uciszyć. Spotkałem go na schodach i zaatakowałem bijąc po głowie trzonkiem od młotka. Więcej nie pamiętam - zeznał Damian R.
Dodał, że nie pamięta, aby w zakładzie karnym kogoś zaatakował. Przyznał za to, że brał narkotyki i dopalacze, ale czynił to przed styczniem 2015 r., a więc nie miało to wpływu na atak na Wincentego S., którego w śledztwie określił jako rodzinnego terrorystę i prześladowcę.
Przebywając w celi Damian R. napisał do prokuratora dwa kuriozalne i bełkotliwe listy, w których przekonywał, że w dzieciństwie był molestowany seksualnie przez Wincentego S., zaś w jego domu odbywały się orgie.
- To dziecinada - tak ocenił swoje listy we wtorek w sądzie. Zaznaczył też, że to, co napisał, nie było prawdą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?