I jak zwykle mało kto zwrócił uwagę na całą wypowiedź. Niektórzy wręcz będą jej unikać. A przecież nikogo nie zaatakował, tylko (a propos tematu reżyserowanego spektaklu) wskazał, że „Łódź to Polska w pigułce”, „miasto strasznej ilości patologii społecznej” (a nie miasto patologii - to różnica) i współczuł ludziom, na których nikt nie znalazł sposobu, choć „wszyscy mają usta pełne frazesów, że trzeba miasto na nowo uruchomić”.
Wiemy to, ale wolimy o tym nie myśleć. Machamy ręką na widok kosztownych niby-inwestycji - np. stadionów dla trzecio- i czwartoligowych grup piłkarskich - które nie rozpędzą Łodzi, a cieszymy z „kluczowych” dla rozwoju miasta prostych chodników.
Ktoś powie - ale Łódź jest piękna, ma zabytki, kupiła festiwal filmowy i można tu pić wodę od razu z kranu. No tak, tylko szaleńcy nie chcą żyć w Łodzi. Urocza jest też „ratunkowa” wypowiedź Juliusza Machulskiego w jednej z gazet, który jest „pełen uznania dla energii i przedsiębiorczości prezydent Zdanowskiej”, a jako obiekt zachwytu wymienia... prywatne centrum handlowe „Manufaktura”. To miała być pochwała?
Przemilczmy głosy tych, którzy w takich okazjach potrafią czytać w myślach i mówią, że aktor chciał tylko zwrócić uwagę. Skupmy się na innym wątku wypowiedzi, gdy aktor zauważa, że nikt miastu i łodzianom nie dał „wizji spajającej”. Bo „Kraków, Wrocław, Gdańsk są czymś, a co ma właściwie Łódź?” - pyta Poniedziałek. Cóż, ostatni „duży pomysł” powstał za poprzedniego prezydenta i dotyczył spojenia w Nowym Centrum Łodzi filmu i sztuki. Zostały z niego wióry. Za to dziś Łódź bywa jak Paryż, Nowy Jork i Sopot w jednym. Paryż przed ułożeniem kanalizacji, Nowy Jork w nocy, Sopot po sezonie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?