Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

30 lat temu Widzew był jak Barcelona

Dariusz Kuczmera
W końcówce meczu Józef Młynarczyk sfaulował Zbigniewa Bońka. Jest co wspominać
W końcówce meczu Józef Młynarczyk sfaulował Zbigniewa Bońka. Jest co wspominać Grzegorz Gałasiński
Co łączy dzisiejsze potęgi: Real, Barcelonę, Bayern i Borussię z dawnym Widzewem? Identyczne osiągnięcie, czyli półfinał Ligi Mistrzów. Aż wierzyć się nie chce, że 30 lat temu, dokładnie 20 kwietnia 1983 roku Widzew rozgrywał na stadionie przy al. Unii rewanżowy mecz półfinału Ligi Mistrzów (wtedy te rozgrywki nazywały się Puchar Mistrzów) z wielkim Juventusem Turyn.

Pierwszy mecz w Turynie ekipa Zbigniew Bońka wygrała 2:0. Ekipa Zbigniewa Bońka, czyli Juventus, bo wtedy Zibi grał w Turynie. I wtedy rodziła się wielka przyjaźń z Michelem Platinim, dzisiejszym szefem UEFA, ówczesnym rozgrywającym Starej Damy.

Drużyna Juventusu wtedy była prawdziwą konstelacją gwiazd. Grali w niej mistrzowie świata z Espana 1982: Dino Zoff, Claudio Gentile, Gaetano Scirea, Antonio Cabrini, Marco Tardelli, Paolo Rossi. Grał w niej lider trzeciej drużyny Espana 1982, czyli Zbigniew Boniek i lider czwartej drużyny tego samego turnieju Michel Platini. Trenerem był Giovanni Trapattoni.

Z takimi gwiazdami jak równy z równym walczył nasz Widzew. Na trybunach stadionu przy al. Unii zasiadło 40 tys. widzów.

Widzew grał w składzie: Młynarczyk - Myśliński, Wójcicki, Tłokiński, Kamiński, Wraga (75, Matusiak), Romke, Rozborski, Surlit, Filipczak (46, Mierzwiński), Smolarek. Trenerem naszej drużyny był Władysław Żmuda.

Król strzelców Espana 1982 Paolo Rossi strzelił pierwszego gola i wtedy było wiadomo, że szanse awansu maleją. Widzew musiałby strzelić cztery gole. Większość drużyn marzyłaby w tym momencie o prysznicu w szatni, ale nie zespół z charakterem. Krzysztof Surlit strzelił dwa gole. Do końca zostało 9 minut, gdy Zbigniew Boniek został sfaulowany w polu karnym przez Józefa Młynarczyka, a jedenastkę na 2:2 zamienił Michel Platini. Do finału awansował Juventus, ale o Widzewie mówiła cała Europa.

Niestety, w negatywnym świetle mówiono o kibicach. Ktoś o celnym oku, ale w pomroczności jasnej z trybuny od strony al. Unii rzucił na boisko butelkę. Trafiony w głowę został boczny arbiter Wild De Wrieze. W dzisiejszym świecie rządzonym przemocą mecz zostałby przerwany, doszłoby do awantur, być może zamieszek w mieście, a Widzew wyrzucony z pucharów na kilka lat. Wtedy jednak na trybunach piło się wódkę prawie bez skrępowania. I było spokojnie, może właśnie dlatego. Wyrozumiały dla takich narodowych zachowań był też holenderski sędzia. Po opatrzeniu głowy dokończył swoją pracę.

Od 30 lat czekamy na taki sukces. Nie ma zwycięstw i nawet butelki nie latają...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki