Gdy w 1980 r. pracownicy MPK strajkowali, przewoźnik zatrudniał 7,2 tys. osób. Wówczas średnie zarobki w firmie wynosiły 6,9 tys. zł, czyli o 30 proc. mniej, niż otrzymywali pracownicy komunikacji miejskiej w Warszawie. Petycję w sprawie podwyżek, którą podpisało 110 pracowników Zakładu Transportu i Sprzętu MPK, wręczono dyrekcji 22 sierpnia 1980 roku. Trzy dni później ci sami pracownicy zorganizowali kilkugodzinny strajk. 26 sierpnia objął on już całą firmę.
- Po zatrzymaniu tramwajów stanęła Łódź. Przestało pracować setki tysięcy ludzi w wielu zakładach - mówi Waldemar Krenc, szef łódzkiej Solidarności.
Ponad trzydzieści lat temu dwa największe ogniska strajkowe w MPK stanowiła zajezdnia autobusowa przy ul. Limanowskiego i tramwajowa przy ul. Kraszewskiego. W dniu 26 sierpnia strajkujący wybrali swoją reprezentację, na czele której stanął kierowca autobusu Andrzej Słowik. Później został on przewodniczącym komitetu strajkowego. W poniedziałek mówił, że w sierpniu 1980 r. najważniejsze nie było wywalczenie podwyżek, tylko walka o zmiany systemowe, które pozwoliłyby normalnie żyć.
Strajk zakończył się 31 sierpnia, a podpisanie porozumienia obwieszczono przy użyciu klaksonów autobusów. I chociaż obecnie pracownicy MPK też narzekają na warunki pracy, to ich sytuacja wygląda inaczej niż 30 lat temu.
- Nie pozwolimy już sobie odebrać tego, co się pracownikom należy. Nie będziemy słuchać, że sytuacja firmy jest zła, bo przecież ktoś ją do takiego stanu doprowadził. Na pewno nie odpowiadają za nią pracownicy MPK - podkreśla Krzysztof Frątczak.
Po oficjalnej uroczystości związkowcy z MPK spotkali się w świetlicy zakładowej, gdzie wystąpił Jan Pietrzak.
Autorka korzystała z książki "Niepokorni w MPK"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?