Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

34-osobowy gang narkotykowy na ławie oskarżonych

Wiesław Pierzchała
mat. policji
34-osobowy gang narkotykowy, jeden z największych, jakie w ostatnich 10 latach zlikwidowano w Łodzi i regionie, zasiądzie na ławie oskarżonych. Gang działał w latach 2009-2013 w województwie łódzkim, w Bydgoszczy i Włocławku.

Gangsterzy na dużą skalę wytwarzali i sprzedawali narkotyki. Żeby zmylić policjantów, podczas rozmów telefonicznych używali specjalnego slangu. Zamiast "narkotyki" mówili "kabaczki", "zegarki", "palety", "turnusy" i "wynajęcie instruktora na godziny".

Gang działał w latach 2009-2013 w Łodzi, Zgierzu, Tuszynie i w innych miastach Polski, np. w Bydgoszczy i Włocławku. Według prokuratury, na czele zorganizowanej grupy przestępczej stali: 29-letni Tomasz W., który wpadł 1 października 2013 r., a także 49-letni Adam R. - "Rogal", który z czasem stał się w gangu najważniejszy. Obaj organizowali pieniądze i dostawy amfetaminy i marihuany w woj. łódzkim.

W grupie oskarżonych znaleźli się też: 29-letni Tomasz F. - "Fryta", 44-letni Sebastian K. - "Kamyk", 30-letni Mateusz S. - "Siwy", a także 44-letni Tomasz F. - "Czołgista" i 26-letni Konrad R. - "Kondor". Akt oskarżenia w ich sprawie trafił właśnie do Sądu Okręgowego w Łodzi.

Śledztwo prowadziła Prokuratura Apelacyjna w Łodzi. Ustaliła, że gangsterzy używali telefonów, w których często wymieniali karty SIM. Narkotyki, których ceny ustalali dwaj liderzy gangu, przewożone były w walizkach w pociągu lub w skrytce w aucie, które było konwojowane przez drugi samochód. Środki odurzające składowano m.in. na prywatnej posesji w Tuszynie. Jeśli odbiorca narkotyków nie płacił na czas, stosowano wobec niego tzw. rozmowy dyscyplinujące i nakładano kary finansowe za zwłokę. Sytuacja finansowa gangu była dość dobra, bo w ciągu dnia na zakup narkotyków mogli bez problemu zorganizować do 150 tys. zł.

ZOBACZ TEŻ: Handlarze narkotyków zatrzymani w Łodzi przez CBŚ [ZDJĘCIA+FILM]

Gang był dobrze zorganizowany. Dwaj liderzy rządzili nim twardą ręką, a pozostali członkowie wiedzieli, co mają robić. Jedni organizowali dostawy narkotyków, drudzy zajmowali się sprzedażą, a inni wyszukiwali dilerów do rozprowadzania środków odurzających w miastach.

Podczas śledztwa jeden z hersztów Tomasz W. wyjaśnił, że wszystko zaczęło się w maju 2009 r. Chodził wtedy na siłownię na łódzkim Widzewie z Sebastianem K. - "Kamykiem". Poznali tam Tomasza F. - "Frytę". "Kamyk" pewnego dnia zapytał "Frytę" czy ma możliwość zdobycia 250 gramów marihuany. "Fryta" dostarczył próbkę towaru, który okazał się na tyle dobry, że umówiono się na transakcję.

Następnego dnia Tomasz W. umówił się z "Frytą" na spotkanie, do którego doszło na ławce przy grobie na cmentarzu w Łodzi na Zarzewie. Tam "Fryta" przekazał Tomaszowi W. reklamówkę, w której było 250 gramów środków odurzających.

Ciąg dalszy nastąpił na osiedlowym parkingu między blokami, gdzie Tomasz W. za 4 tys. 250 zł sprzedał marihuanę "Kamykowi". I w ten sposób Tomasz W. wkroczył na drogę przestępstw narkotykowych, na której został z czasem jednym z najważniejszych graczy w Łódzkiem.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki