18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

37 osób walczy o jeden indeks łódzkiej filmówki [ZDJĘCIA]

Anna Gronczewska
Grzegorz Gałasiński
Przyjechali do Łodzi z całej Polski, by spełnić swoje marzenia. Chcą grać na wielkiej scenie! Czasem wystąpić w dobrym filmie. O serialach na razie nikt z nich nie myśli.

Korytarze i ogród łódzkiej szkoły filmowej wypełnione są młodymi ludźmi. Rozpoczęły się właśnie egzaminy na wydział aktorski. Miejsc jest 20, a kandydatów 750. O jedno rywalizuje 37 dziewcząt i chłopców. Wśród nich jest Agnieszka Kaczorowska, czyli Bożenka z "Klanu", ale też Ala Boratyn, piosenkarka związana kiedyś z zespołem Blog 27.

- I tak kandydatów jest mniej niż w latach ubiegłych, cóż - niż demograficzny - mówi Mariusz Jakus, aktor Teatru im. Stefana Jaracza. - Zwykle liczba kandydatów dobiegała tysiąca.

Łukasz Głuszkowski czeka jeszcze na egzamin. Zdaje w pierwszej turze, ale pod koniec. Mówi, że się już nie denerwuje.

- Nerwy zżerały mnie przez całą noc, wystarczy - śmieje się tegoroczny maturzysta, który na egzaminy przyjechał z Krakowa. - Co ma być, to będzie...

Chce zostać aktorem, bo to jego pasja i marzenie. Według niego, najpiękniejsze w tym zawodzie jest to, że jednego dnia możesz być żebrakiem, a drugiego milionerem. Na egzamin przygotował ambitny materiał: Kafkę, Witkacego, Dostojewskiego. - Nie ma więc "Chłopów", których wybiera wielu zdających - dodaje Łukasz.

Do sali egzaminacyjnej wchodzi Agnieszka Dubilewicz. Za stołem siedzi komisja, której przewodniczy Bronisław Wrocławski. Zasiadają w niej też Mariusz Jakus i Krzysztof Czeczot, znany z jednej z głównych ról w filmie "80 milionów".

- Skąd pani przyjechała?- pyta Bronisław Wrocławski.

- Z Torunia - odpowiada, próbując ukryć tremę.

- Jest tam krzywa wieża - kontynuuje przewodniczący.

- Stoi i dalej jest krzywa - próbuje żartować Agnieszka.

Przyznaje, że drugi raz próbuje zdawać na aktorstwo i studiuje kulturoznawstwo. Potem mówi tekst Oriany Fallaci...

Po reakcji komisji trudno wyczuć czy się podobało. Ale z Agnieszki spływają emocję. Za kilka minut jest już na zewnątrz i rozmawia z koleżankami, które razem z nią przyjechały z Torunia, czyli Dajaną i Laurą Bicką. Laura jest po egzaminie. Dajana jeszcze czeka.

- Piosenka miała być moją mocną stroną, ale w pewnym momencie komisja mi przerwała - mówi Laura. - Nie wiem, co o tym myśleć. To dobrze czy źle?

Potem dziewczyny opowiadają, jak wyglądają egzaminy na wydziałach aktorskich w innych miastach. Agnieszka i Dajana objechały w tamtym roku wszystkie szkoły teatralne. Nie były tylko w Krakowie, ale próbują tam teraz.

- Jak przyjechałam do Warszawy, to po korytarzach chodziły dziewczyny jak modelki, przystojni chłopcy - wspomina Agnieszka. - Zastanawiałam się, co tam robię. Poza tym w Łodzi komisja jest o wiele milsza, zdaje się w lepszej atmosferze. W Warszawie trzeba stanąć na takim iksie, wymalowanym na podłodze, jest ciemno, ledwo widać komisję. Myślę jednak, że to specjalny zabieg. Chcą pewnie sprawdzić, jak człowiek reaguje w stresie.

Dajana wspomina zaś egzaminy z Wrocławia. Tam, zanim zacznie się recytować i śpiewać, sprawdzają dykcję, zaglądają w zęby, czy kandydat ma dobry zgryz, patrzą, jak się porusza.

Dajana bardzo chce być aktorką. Przygotowaniu do tych egzaminów poświęciła rok. By nie obciążać rodziców, sprzedawała przez telefon ubezpieczenia telewizorów, lodówek.

- Będę trzy razy próbować, potem chyba spasuję - mówi.

Wie, że nie będzie prosto dostać indeks wydziału aktorskiego. Widziała, jak członek komisji niósł stertę dokumentów. Większość odłożył, została jedna teczka. Trochę żałuje, że nie jest chłopakiem. Na pierwszy rok będzie przyjętych 20 osób - 10 dziewcząt i tyle samo chłopców, ale tych zgłasza się mniej.

Na trawie, pod drzewem, na kocu rozłożyła się Małgosia. Obok leży walizka, papiery z tekstami. Małgosia przyjechała nocnym pociągiem ze Szczecina. O tym, że wybrała się na egzaminy do Łodzi, nikt nie wie. Jest absolwentką romanistyki i pedagogiki. Pracuje jako nauczycielka w przedszkolu.

- Zawsze chciałam być aktorką - mówi Małgosia. - Trochę zajęło mi to, by wreszcie zdecydować się zdawać do szkoły aktorskiej. Próbuję pierwszy raz.

Małgosia przygotowała m.in. "Listy śpiewające" Agnieszki Osieckiej, wiersze ks. Jana Twardowskiego i "Chłopów".

Dla Małgosi świat się nie zawali, gdy nie zostanie aktorką. Tak jak dla Joasi Graczyk z Krakowa. Studiuje informatykę, więc w razie niepowodzenia wróci do programów komputerowych.
- Na pewno nie skoczę z okna, gdy nie dostanę się na studia aktorskie - zapewnia Joanna.

Do Łodzi przyjechała z Krakowa. Do szkoły filmowej próbuje się dostać drugi raz. W tym roku ma już za sobą egzaminy do warszawskiej Akademii Teatralnej. Niestety, odpadła w drugim etapie.

- Myślę, że za bardzo się denerwowałem - mówi Joasia. - Do pierwszego etapu podeszłam na luzie, ale w drugim zjadła mnie trema. Wchodziło się do większej sali, więcej ludzi siedziało w komisji. W mojej był m.in. Wiesław Komasa, który grał w "Linczu".

Już dziś Joasia będzie w Bytomiu, bo tam zaczynają się egzaminy do szkoły przy teatrze tańca. Potem spróbuje w Krakowie. Jeśli jej się nie powiedzie, to obiecuje spróbować za rok. Potem chyba da sobie spokój...

Na murku siedzi Iga z Zielonej Góry i wertuje kartki. Powtarza teksty, zastanawia się, który wybrać. Ale ma też inny problem.

- Spóźniłam się, nie wiem, czy mnie jeszcze przyjmą - mówi Iga.

Na szczęście ma wsparcie dwóch starszych kolegów - Mateusza Rzeźniczaka i Miłosza Karbowskiego. Obaj są już studentami trzeciego roku PWSFTVi T w Łodzi. Dostali się do niej za pierwszym razem, choć przyznają, że stres był ogromny.

- Ja po każdym etapie byłem pewny, że odpadłem - śmieje się Miłosz. - Ale dostawałem telefon, bym przyjechał na kolejny egzamin.

Maja z Gdyni i Michał z Warszawy są już po egzaminie. Maja mówi, że to jej trzecie podejście. Najgorzej było za pierwszym razem. Dopiero co zdała maturę, bardzo zależało jej, by się dostać do szkoły aktorskiej. Pewnie za bardzo.

- Teraz dobrze wiem, jak wygląda egzamin - zapewnia. - I nie wszystko zależy ode mnie. Wiele od szczęścia. Ale moja determinacja nie maleje, będę dalej próbować. Jak się uda, będę się bardzo cieszyć, bo spełnię swoje marzenia. A jak nie, to będę zdawać na architekturę wnętrz w Akadmii Sztuk Pięknych.

Maja zdaje jednocześnie do szkół w kilku polskich miastach. Ma już doświadczenia z Krakowa, Warszawy, Białegostoku, Wrocławia.

- W tamtym roku w Białymstoku dotarłam do drugiego etapu - mówi Maja. - W pozostałych odpadłam po pierwszym. Teraz wróciłam z egzaminów w Warszawie, ale znów się nie udało.

Na egzaminy do Łodzi przygotowała fragmenty z Moliera i "Chłopów" oraz piosenkę ludową.

- W Warszawie jest trochę inaczej, piosenkę śpiewa się w dalszych etapach - tłumaczy Maja. - W Łodzi śpiewa się od razu, a więc szybciej można zabłysnąć lub zniechęcić do siebie komisję.

Michał z Warszawy pierwszy raz próbuje zostać aktorem. Właśnie skończył egzaminy w stolicy, tam dotarł do drugiego etapu. Na Łodzi swych prób nie kończy. Potem jedzie do Krakowa, zresztą razem z Mają.

- Chcę zostać aktorem. Spełniam się w tym. Mam za sobą występy w amatorskich teatrach - przekonuje Michał. - Pochodzę z licznej rodziny i u nas każdy miał jakieś zainteresowania. Ja postawiłem na aktorstwo. Spodobało mi się. Na początku trochę z pychy, bo mnie chwalono. Powiem teraz trochę mistyczne rzeczy, ale jestem romantykiem. Aktorstwo pozwala na wyrażenie siebie, swojej mistyczności. To mnie w nim pociąga...

Michała nie przeraża duża konkurencja.

- Co z tego, że ponad trzydzieści osób walczy o miejsce? - pyta. - Wiele z nich przychodzi na egzaminy niemal z ulicy. Inni potrafią zabawiać ludzi i próbują. Pewnie niektórym się udaje. Ale dlaczego mnie miałoby się nie udać?

Michał nie ukrywa, że zależałoby mu na studiach w łódzkiej szkole filmowej. Słyszał, że jest tu lepsza atmosfera niż w warszawskiej Akademii Teatralnej. Tam wiele osób przechodzi załamanie nerwowe.

- W Łodzi jest inaczej, ale wiadomo, że w tym zawodzie trzeba być silnym psychicznie - twierdzi Michał.

Kuba Głukowski z Konina jeszcze nie zna wyników matury, ale już postanowił spełniać swoją pasję. Chce iść w ślady swego rodaka z Konina, też absolwenta I LO, Szymona Bobrowskiego, który jest dziś znanym aktorem.

- Zawsze chciałem być aktorem, znajomi mówili, że dobrze wychodzi mi zabawianie ludzi - śmieje się Kuba. - Ale zobaczymy, jak będzie. Na wszelki wypadek złożę dokumenty na filologię polską lub angielską.

Łukasz Głuszkowski, choć bardzo chce być aktorem, też ma opcję rezerwową, czyli filologię polską.

- Mam jednak nadzieję, że za 10 lat będę aktorem, ale przede wszystkim człowiekiem - mówi. - Najważniejsze, bym mógł realizować swoją pasję. Grać w teatrze. Seriale? Nie... Mogą być za to role w dobrych filmach. Może jakiś Oscar?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: 37 osób walczy o jeden indeks łódzkiej filmówki [ZDJĘCIA] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki