Pan Sławomir Grochowiec mieszka w drewnianym domu na ul. Rudzkiej z partnerką i dwójką małych dzieci.
- To zrobiły szczury - pan Sławomir odchyla wykładzinę, by pokazać ogromną dziurę wygryzioną w podłodze. - Każdej nocy wystawiam trutkę, a one i tak wracają. Największy krzyk jest, gdy przebiegną koło dzieci.
Zimą ogrzewają pokój węglem. Marzną i tak, bo okna i drzwi przepuszczają zimno. Na podwórku ich posesji jest toaleta, jednak nie sposób z niej korzystać. Wydobywający się z niej smród odrzuca. Mimo takich warunków synowie pana Sławomira: 5-letni Gabryś i 4-letni Daniel to radośni chłopcy. Chodzą do przedszkola i uwielbiają oglądać kreskówki.
- Ale co będzie, gdy podrosną i pójdą do szkoły? - zastanawia się pani Kinga, partnerka Sławomira Grochowca. - Nie będą mogli nawet zaprosić do siebie kolegów. Gdzie odrobią lekcje?
Pan Sławomir miewał problemy w życiu. Kilka lat spędził w więzieniu. Jak twierdzi, chodziło o błędy młodości. Za wszystkie jednak odpokutował. W 2006 roku ostatecznie spłacił dług społeczeństwu i poznał panią Kingę. Rok później urodził się Gabryś. Łodzianin zaczął wychodzić na prostą. Do czasu...
- Niedługo po wyjściu z więzienia uległem poważnemu wypadkowi - opowiada mężczyzna. - Mam krwiaka w głowie. Do końca życia mam drugą grupę inwalidzką i mogę pracować tylko w zakładzie pracy chronionej.
Przed urodzeniem dzieci pani Kinga była pracownicą produkcji w jednej z łódzkich fabryk. Potem nie mogła już znaleźć pracy. Chciałaby pracować jako ekspedientka, jednak wszędzie wymagają od niej doświadczenia w zawodzie.
- Utrzymujemy się z mojej renty i z pieniędzy, które dostajemy z opieki społecznej - mówi pan Sławomir. - Razem wychodzi ok. 700 zł na miesiąc.
700 zł musi wystarczyć na opłacenie przedszkola dla chłopców, kupno lekarstw dla pana Sławomira i rzeczy potrzebnych do życia dla czterech osób. Nie starczy już na czynsz, który mimo warunków, w jakich mieszka rodzina, wynosi... prawie 200 zł.
- Mamy zaległości w czynszu - przyznaje pan Sławomir. - W październiku sąd ma wydać wyrok o eksmisji.
Gdzie się podzieją, jeśli eksmisja dojdzie do skutku? Pan Sławomir ma nadzieję na lokal socjalny, jednak decyzja należy do sędziego.
Dom, w którym mieszka rodzina pana Sławomira, należy do AN Łódź-Górna "Południe".
- Ten budynek przeznaczony jest do rozbiórki - mówi zapytany o nieruchomość Zbigniew Więcek, administrator. - Czekamy tylko na wykwaterowanie lokatorów.
Administrator twierdzi, że nie dostawał zgłoszeń o złym stanie technicznym nieruchomości.
- Ci ludzie sami śmiecą na tej posesji, dlatego jest w takim stanie - dodaje Więcek.
Zapytaliśmy administratora, czy byłby skłonny do płacenia niemal 200 zł za mieszkanie w takich warunkach, jak rodzina Grochowców.
- Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie - mówi Zbigniew Więcek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?