Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

45 tys. zł kary za zatrudnianie na czarno alimenciarza. Rząd chce od przyszłego roku zaostrzyć przepisy

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
archiwum Polska Press
Rząd przyjął tzw. pakiet alimentacyjny, mający zwiększyć ściągalność alimentów. Dłużnicy jako pierwsi będą wysyłani na roboty publiczne, a komornik będzie mógł zająć im także diety. Kto zatrudni ich na czarno zapłaci nawet 45 tys. zł kary.

Rząd przedstawił we wtorek projekt nowej ustawy, która ma poprawić ściągalność alimentów. Nowe przepisy w większości miałyby wejść w życie od stycznia 2019 roku.

Zgodnie z projektem kara dla przedsiębiorców zatrudniających alimenciarzy na czarno wyniesie od 1,5 do 45 tys. zł. Będzie obowiązywało po uruchomieniu zbierającego ich Krajowego Rejestru Zadłużonych.

Komornicy będą mogli ściągać należności nie tylko z pensji, ale też z diet do połowy ich wysokości. Otrzymają łatwiejszy dostęp do informacji o dochodach z ZUS-u.

Od 1 października 2019 r. ma też wzrosnąć kryterium dochodowe uprawniające do świadczeń z funduszu alimentacyjnego z 725 do 800 zł na osobę. Zdaniem ministerstwa dzięki temu 60 tys. dzieci więcej niż obecnie będzie mogło dostać świadczenia.

Czy pomoże to dzieciom z Łódzkiego w uzyskaniu pieniędzy? Samotni rodzice z regionu łódzkiego problem pracy na czarno znają aż za dobrze.

Pani Marzena z Łodzi ma dziecko na utrzymaniu i byłego męża w Wielkiej Brytanii. Mężczyzna pracuje na czarno, nie płaci alimentów.

- Zarabiam 1630 zł, przekraczam progi i nie mam szans na świadczenie z funduszu alimentacyjnego. Nie dostanę też środków z funduszu angielskiego, bo nie jestem rezydentką Wielkiej Brytanii - mówi łodzianka. - Utrzymujemy się z jednej pensji i z miesiąca na miesiąc jest gorzej. Tymczasem mąż przyjeżdża co jakiś czas do Polski i pieniądze na bilet ma - dodaje.

Łodzianka Dorota Herman z walczącego z tzw. niealimentacją Stowarzyszenia Dla Naszych Dzieci uważa, że propozycje rządu to krok w dobrym kierunku.

- Trzeba go jednak dobrze przygotować. Żeby to działało, musi jeszcze być przygotowany rejestr dłużników alimentacyjnych - dodaje.

Jak podkreśla Herman większość osób niepłacących alimenty pracuje na czarno. - Czasem mają też firmy założone na przykład na rodziców nowego partnera - dodaje.

Jej zdaniem oprócz kar finansowych dla pracodawców potrzebna jest też zmiana podejścia do alimentów.

- Panuje społeczne przyzwolenie na niepłacenie alimentów. - mówi łodzianka Dorota Herman ze Stowarzyszenia Dla Naszych Dzieci. Jej zdaniem takie osoby są akceptowane w towarzystwie. Nie uważa się, że robią coś złego.

- Jednak przedsiębiorca powienien mieć świadomość, że zatrudniając taką osobę na czarno, pomaga okradać dzieci. Nie robi na złość komornikowi, czy byłej żonie, ale zabiera pieniądze dzieciom - wyjaśnia Herman.

Jej zdaniem w dobrym kierunku jest możliwość ściągnięcia zadłużenia z diet. - Ma to znaczenie w przypadku kierowców, którzy zatrudnieni są za mininalną krajową, a nawet kilkakrotnie więcej mają wypłacane w dietach - tłumaczy.

Natomiast podniesienie progu dochodowego o 75 zł jest jej zdaniem zbyt małe i będzie zniweczone przez wzrost płacy minimalnej.

To kolejna już zmiana przepisów mająca utrudnić życie osobom uchylającym się od alimentów. Od września 2017 r. można skazać niepłacącęgo przez trzy miesiące alimenciarza na rok więzienia, a w skrajnych sytuacjach nawet na dwa lata więzienia.
Według rządu m.in. te zmiany zwiększyły ściągalność alimentów wypłacanych z funduszu z 13 proc. w 2015 r. do 24,9 proc. w 2017 r.

Po zmianie przepisów więcej jest też postępowań karnych wobec alimenciarzy. W regionie łódzkim ich liczba wzrosła z 600 w pierwszej połowie 2017 do ponad 3 tys. w pierwszej połowie tego roku.

Więcej alimenciarzy trafia też do rejestrów dłużników. Według Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor w czerwcu w bazie było 21 tys. osób z Łódzkiego uchylających się od alimentów, a ich zadłużenie wyniosło 750 mln zł . Więcej dłużników było tylko w stolicy.BIG InfoMonitor zarejestrował tam 9 597 osób.

Są oni winni coraz więcej. W grudniu ubiegłego roku średnia zaległość wynosiła 34,8 tys. zł na osobę, w czerwcu tego roku już 35,9 tys. zł. Rekordzista 47-latek z Pabianic w czerwcu zalegał prawie 420 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki