Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„500 Plus” co prawda zmniejsza rozpiętości, ale... [ROZMOWA]

Alicja Zboińska
Alicja Zboińska
Piotr Kuczyński, analityk rynku finansowego, doradca Domu Inwestycyjnego Xelion,
Piotr Kuczyński, analityk rynku finansowego, doradca Domu Inwestycyjnego Xelion, Bartlomiej Ryzy
Z Piotrem Kuczyńskim, analitykiem rynku finansowego, doradcą Domu Inwestycyjnego Xelion, rozmawia Alicja Zboińska

Minister Elżbieta Rafalska pochwaliła się, że do polskich rodzin trafiło już ponad 5 miliardów złotych w ramach rządowego programu „Rodzina 500+”. Dzięki tym pieniądzom część dzieci po raz pierwszy wyjechała nad morze czy w góry. Można uznać, że program wyrównuje szanse?
Nie ulega wątpliwości, że program zmniejsza rozpiętości istniejące w naszym kraju. Ma to duże znaczenie zwłaszcza w przypadku rodzin mniej zamożnych, w których żyje więcej dzieci. Ich budżety rodzinne dużo zyskują, rodziny mogą sobie pozwolić na znacznie więcej niż do tej pory. Dla rodzin bardziej zamożnych program rządowy nie ma aż takiego znaczenia, ale niewątpliwie zyskują na nim wszyscy.

Ale czy na pewno zyskują na tym dzieci? Nagłaśniane są przypadki wydawania tych pieniędzy na alkohol lub sprowadzania starych aut z Niemiec...
Nie ulega także wątpliwości, że część pieniędzy jest przeznaczana na spożycie alkoholu, ściąganie samochodowego złomu z Zachodu. Tego się można było spodziewać. Być może rozwiązaniem byłoby przekazywanie tych pieniędzy w postaci talonów, które można byłoby przeznaczyć na zakup artykułów dla dzieci.

W tym roku w ramach programu do polskich rodzin ma trafić ok. 17 mld zł, w przyszłym już ponad 23 mld zł. Były już prezes NBP ogłosił, że „500+” zwiększy wzrost gospodarczy. Czy - nawet przy założeniu, że część tych pieniędzy trafi na rynek w postaci zakupów - stać nas na ten program?
Nawet biorąc to wszystko pod uwagę uważam, że nas na to nie stać. Niezależnie od tego i tak program będzie prowadzony dalej, żadna partia nie zdecyduje się na jego zakończenie. Byłoby to polityczne samobójstwo. Można się spodziewać, że dzięki programowi i temu, że część pieniędzy zostanie spożytkowana na zakupy, odnotujemy wzrost gospodarczy. Nie będzie on jednak znaczący, może to być 0,2 - 0,3 punktu procentowego.

Z jednej strony program zrównuje szanse, zmniejsza rozpiętości, z drugiej jednak dzieli społeczeństwo. Urzędnicy zasypywani są donosami. Boli nas, że sąsiad ma lepiej?
Zawiść ludzka nie jest zaskoczeniem, tym bardziej że rząd Prawa i Sprawiedliwości zdecydował, że programem nie będą objęte wszystkie dzieci, a w przypadku pierwszego dziecka liczy się kryterium dochodowe. To budzi niesnaski, wywołuje niesmak, może także objawić się agresją. Można zrozumieć obiekcje sąsiada, który nie korzysta z programu, gdyż nieznacznie przekroczył dochód zapisany w ustawie, a widzi, że pieniądze otrzymał jego sąsiad, który zarabia zaledwie 10 zł mniej. Stąd donosy i inne negatywne działania. Nic jednak na to nie poradzimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki