Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

67 lat Uniwersytetu Łódzkiego

Roman Czubiński
Uniwersytet Łódzki ma 67 lat. Na zdjęciu Wydział Zarządzania.
Uniwersytet Łódzki ma 67 lat. Na zdjęciu Wydział Zarządzania. Dziennik Łódzki/archiwum/Paweł Nowak
Z prof. Jarosławem Kitą z Instytutu Historii Uniwersytetu Łódzkiego, współautorem monografii uczelni, rozmawia Roman Czubiński.

Obchodzimy 67. rocznicę utworzenia Uniwersytetu Łódzkiego. Ale tradycje akademickie naszego miasta zaczęły się o wiele wcześniej…

Już w latach 60. XIX wieku usiłowano założyć w Łodzi Instytut Politechniczny. W latach 1928 - 1939 rolę namiastki uniwersytetu pełnił oddział Wolnej Wszechnicy Polskiej. Jednak ośrodkiem akademickim z prawdziwego zdarzenia Łódź stała się dopiero po 1945 roku.

Jaki był wpływ Wszechnicy na życie miasta?

WWP wykształciła wielu członków łódzkiej elity umysłowej. Profesorowie i niektórzy wychowankowie łódzkiego oddziału odegrali ważną rolę w tworzeniu UŁ. Nawet nazwa naszej uczelni miała pierwotnie brzmieć: Państwowy Uniwersytet w Łodzi - Wolna Wszechnica. Konieczne było jednak dostosowanie struktury nowej placówki do zmienionych po wojnie realiów politycznych.

W jakich warunkach toczyło się życie akademickie w pionierskich, powojennych latach?

Były to warunki niewyobrażalne dla dzisiejszych studentów. Znam je z opowiadań moich mistrzów, którzy rozpoczynali wtedy pracę. Na studia przychodzili ludzie prosto z partyzantki, niektórzy z bronią za pasem. W gabinetach tłoczyło się po kilku pracowników, prowadzących seminaria jeden po drugim. Profesorowie przybyli z innych miast dzielili nieraz mieszkania z kilkoma innymi rodzinami. Mimo trudności, kadra i studenci podchodzili do swoich zadań z entuzjazmem. Chcieli jak najszybciej nadrobić straty, poniesione przez Polskę podczas wojny. Lata, w których rektorem był prof. Kotarbiński, to okres szybkiego rozwoju UŁ. W 1949 roku studentów było ponad 9.000!

Powołanie UŁ było zasługą władz państwowych czy raczej oddolnego wysiłku uczonych?

Oba czynniki miały znaczenie. Łodzi sprzyjał też brak poważnych zniszczeń wojennych (podczas gdy Warszawa została zburzona) oraz koniunktura międzynarodowa. Polska straciła znakomite ośrodki akademickie w Wilnie i Lwowie. Część opuszczającej je kadry osiedliła się w Łodzi. I wreszcie, nowa władza potrzebowała przeciwwagi dla Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz KUL. Jedną z państwowych uczelni, kształcących w duchu socjalistycznym, miał być właśnie UŁ.

Czy akademicka Łódź w ogóle by powstała, gdyby nie zniszczenie Warszawy?
Moim zdaniem powstałaby i tak - za sprawą kadry pozostałej po Wszechnicy oraz napływającej z Kresów. Także łódzka elita intelektualna - prawnicy, nauczyciele, lekarze - pragnęła przekształcenia Łodzi w nowoczesne miasto, co byłoby niemożliwe bez ośrodka naukowego.

Koniecznym elementem życia naukowego jest współpraca międzynarodowa. Jak układała się ona w latach zimnej wojny?

Do lat 70. praktycznie jej nie było. Dopiero Gierkowskie otwarcie na Zachód objęło także życie naukowe. Obok umów w ramach bloku wschodniego, nawiązano współpracę z francuskimi uczelniami w Lyonie i Nantes oraz - to ewenement - z zachodnioniemieckim Giessen. Współpraca ta umożliwiła pracownikom UŁ wyjazdy na kongresy międzynarodowe oraz bardzo istotne kontakty prywatne. Nie było natomiast mowy o współdziałaniu z uczelniami amerykańskimi.

Pierwsze lata działalności UŁ obfitują w mało znane epizody. Niewielu wie na przykład, że w pierwszej połowie lat 50. uczelnia otarła się o likwidację...

W okresie stalinizacji ministerstwo próbowało ograniczyć Uniwersytet Łódzki do roli uczelni zawodowej. Zaczęto więc zamykać kierunki humanistyczne i społeczne, kształcące intelektualistów. Liczba studentów zmalała kilkakrotnie. Działalność ówczesnych rektorów i ich wpływy polityczne pozwoliły jednak uczelni przetrwać do przemian 1956 roku.

Jak ten i kolejne przełomy w historii PRL wpływały na życie uniwersytetu?

Październik 1956 roku uratował istnienie UŁ. Nastąpił szybki rozwój uczelni. Przywrócono wiele kierunków, z socjologią na czele. Ponownie przybyło studentów, przyłączono Państwową Wyższą Szkołę Pedagogiczną oraz Wyższą Szkołę Ekonomiczną. Kolejna ważna data to rok 1968. Na fali wydarzeń marcowych zwolniono lub zmuszono do odejścia wielu pracowników, głównie pochodzenia żydowskiego. Wyrzucono też ze studiów organizatorów wiecu poparcia dla studentów warszawskich. Był to jednak okres trudny tak wówczas dla uczelni, jak dziś do jednoznacznej oceny. Wciąż żyją uczestnicy tamtych wydarzeń, polityka historyczna bierze górę nad obiektywizmem. Niektórzy opuścili Uniwersytet Łódzki rok wcześniej, a potem stworzyli mit o odejściu z powodu szykan pomarcowych. Rok 1981 to słynny strajk studentów łódzkich, wspierany na uczelniach całego kraju. Zakończył się sukcesem: Porozumienie Łódzkie nadało polskim szkołom wyższym częściową autonomię. Niestety, w tym samym roku łódzkie uczelnie dotknął stan wojenny. Podczas pacyfikacji strajku na ówczesnym Wydziale Prawa ZOMO poturbowało nawet niektórych pracowników naukowych. Część kadry internowano lub relegowano, podobnie jak działaczy NZS.

I przyszedł rok 1989…

Transformacja ustrojowa dała zielone światło dla rozwoju uniwersytetu. Najważniejsze było pełne otwarcie na współpracę międzynarodową. Dziś mamy ponad sto porozumień z uczelniami na wszystkich kontynentach, uczestniczymy w międzynarodowych programach badawczych. Środki na badania pozyskujemy w ramach grantów europejskich.

Jakie są perspektywy dalszego rozwoju Uniwersytetu Łódzkiego?

UŁ przechodzi obecnie restrukturyzację. Poszczególne wydziały stały się samodzielnymi jednostkami. Być może właśnie ta reforma spowodowała, że w ostatnim rankingu "Perspektyw" spadliśmy po raz pierwszy na tak dalekie miejsce. Uważam jednak, że rankingi nie są miarodajne. Uniwersytet Łódzki jest nadal jedną z najlepszych polskich uczelni i znakomicie się rozwija. Uniwersytet to nie tylko nauki ścisłe i ekonomiczne, ale także humanistyka. Jego działanie wymaga współpracy różnych czynników. To ważne na przyszłość. Jeśli wydziały przodujące będą działać w oderwaniu od innych, uniwersytet przestanie być uniwersytetem.

Jakie jest Pana zdanie na temat projektu Uniwersytetu Centralnej Polski?

Koncepcja ta budzi mój sceptycyzm. Uważam, że zbyt szybkie stworzenie takiego kolosa może doprowadzić do wielu perturbacji. Zanim zaczniemy burzyć istniejące struktury, najważniejsze uczelnie środkowej Polski powinny skupić się na zacieśnianiu współpracy na różnych płaszczyznach.
Rozmawiał Roman Czubiński

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki