Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A miało być tak pięknie... Siatkarze kończą fatalny rok

Pawel Hochstim
Pawel Hochstim
Tak Bartosz Kurek żegnał się z igrzyskami w Rio. To symboliczne zdjęcie doskonale oddaje niestety przegrany rok polskiej siatkówki
Tak Bartosz Kurek żegnał się z igrzyskami w Rio. To symboliczne zdjęcie doskonale oddaje niestety przegrany rok polskiej siatkówki Andrzej Szkocki
Słaba Liga Światowa i bardzo przeciętny turniej olimpijski - to dorobek biało- czerwonych w 2016 r. Od zdobycia tytułu mistrza świata polscy siatkarze grają coraz gorzej.

21 września 2014 roku był przełomową datą w polskiej siatkówce. Niestety, przełom polegał na tym, że do tego dnia biało-czerwoni szli w górę, a później zaczęli pikować w dół. W 2016 roku z 27 meczów przegrali aż 12! Jak na zespół klasyfikowany na drugim miejscu w światowym rankingu to wynik kompromitujący.

Zaczęło się nieźle, bo od wygranego w Tokio turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk. Wprawdzie już wtedy niektóre mecze wyglądały niepokojąco - aż trzy spotkania, w tym z Kanadyjczykami i Chińczykami Polacy wygrali po tie-breakach, a z Iranem przegrali 1:3 będąc w dwóch setach zespołem wyraźnie słabszym. Ale, że zwycięzców się nie sądzi, to zwycięstwo w turnieju przysłoniło niedostatki. Tym bardziej, że trener Stephane Antiga tłumaczył, że nie miał czasu na przygotowania i że w Rio de Janeiro będzie lepiej.

Kto wie, czy to właśnie nie w Japonii - w dniu ostatniego meczu turnieju kwalifikacyjnego z Australią - zaczął się początek poważnego zjazdu w dół polskiej drużyny. Antiga bardzo słabo potraktował Piotra Gacka, z którym wcześniej umawiał się, że da mu zakończyć reprezentacyjną karierę w turnieju finałowym Ligi Światowej w Krakowie. Wiadomo było, że do Rio i tak pojedzie jeden libero - Paweł Zatorski - więc obsada jego zmiennika nie miała większego znaczenia. Chyba, że...

No właśnie, do tego nigdy nikt się nie przyzna, ale jest możliwe, że sztab polskiej kadry popełnił wtedy błąd zgłaszając skład do rozgrywek Ligi Światowej spowodowany nieznajomością przepisów. Światowa Federacja Siatkarska domagała się wtedy, by w Lidze Światowej w składzie było minimum dziesięciu graczy „z ostatniego turnieju FIVB”. Ponieważ zgłoszenia trzeba było dokonać w trakcie turnieju w Tokio, można podejrzewać, że panowało przekonanie, iż przepis dotyczy styczniowego turnieju kwalifikacyjnego do IO w Berlinie, a tam drugim libero był Damian Wojtaszek, powołany na LŚ w miejsce Gacka. Wskazywać na to mogłoby również, że trenerzy zorientowali się, że mają za mało graczy spełniających wymogi FIVB tuż przed wyjazdem na pierwszy turniej Ligi Światowej i w ostatniej chwili do składu dokoptowano przebywającego na urlopie Bartosza Kurka.

Jak było naprawdę pewnie nigdy się nie dowiemy - być może kiedyś, z czyjejś autobiografii - ale faktem jest, że z Gackiem Antiga postąpił nie fair. Kilka tygodni później zdecydował, że na igrzyska nie pojedzie Marcin Możdżonek, najbardziej doświadczony z jego kadrowiczów, który w dodatku doskonale spisywał się w trakcie eliminacji. Antiga długo twierdził, że błędu nie popełnił, ale, jak twierdzą nieoficjalnie niektórzy działacze PZPS, podczas spotkania z zarządem przyznał, że decyzja była zła.

Przez niemal cały sezon reprezentacyjny selekcjoner kolejne porażki tłumaczył przygotowaniami do igrzysk w Rio. W fazie grupowej Ligi Światowej Polacy wygrali ledwie trzy mecze z dziewięciu i zajęli dopiero 10. miejsce, a w turnieju finałowym, którego byli organizatorem, nie przebili się do półfinału. Słaba postawa w Lidze Światowej, do tego wzmocniona pustymi trybunami zarówno w fazie grupowej w Łodzi, jak i w finałowej w Krakowie, była smutnym obrazem ukochanej przez tysiące kibiców dyscypliny.

Wszystko miał nam wynagrodzić turniej olimpijski w Rio, gdzie Polacy polecieli bardzo pewni siebie, a niektórzy z nich mówili, że nawet srebrny medal nie będzie ich cieszył. Zaczęli od rozbicia słabego Egiptu, później wygrali bardzo zacięty mecz z Iranem i dość gładko - poza jednym setem - odprawili Argentynę. Porażka z Rosją wprowadziła nieco nerwowości, ale Antiga i jego zespół sprawiali wrażenie, że wszystko mają pod kontrolą. Ale porażka 0:3 ze Stanami Zjednoczonymi w ćwierćfinale zniszczyła marzenia o medalu.

Los Antigi był przesądzony właściwie od ostatniej piłki meczu z Amerykanami, ale formalnie decyzja o nieprzedłużeniu jego umowy zapadła dużo później. W tym czasie na jaw zaczęły wychodzić kulisy przygotowań do igrzysk, narzekania siatkarzy na jakość treningów, a przede wszystkim bałagan, jaki był w kadrze. Dla większości ludzi ze środowiska siatkarskiego stało się jasne, że czas Antigi, który dwa lata wcześniej doprowadził polski zespół to olbrzymiego sukcesu, jakim było zdobycie tytułu mistrza świata, minął.

Niestety, do nieudanego sezonu dopisały się też nasze kluby, bo PGE Skra Bełchatów i Lotos Trefl gdańsk nie wywalczyły awansu do turnieju finałowego, a jego gospodarz, Asseco Resovia Rzeszów, przegrała oba mecze i zakończyła grę bez medalu. Rok wcześniej w Berlinie w FinalFour zagrały dwie drużyny, a rzeszowianie sięgnęli po srebrny medal.

W nadchodzącym roku ma być lepiej. Albo inaczej - musi być lepiej. Siatkówka naprawdę ma zbyt wiele do stracenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki