Adam Kszczot: Musiałem przerwać przygotowania do igrzysk w Tokio

**Jak pan, jako sportowiec, czuje się w czasie narodowej kwarantanny?

Ja jestem na kwarantannie domowej po powrocie ze Stanów Zjednoczonych, gdzie przebywałem na obozie przygotowawczym do sezonu. Musieliśmy go skrócić o prawie trzy tygodnie i wróciliśmy do Polski. Jestem więc w domu, trenuję i czekam na nowe wiadomości. Już wiadomo, że igrzyska olimpijskie zostały przełożone na przyszły rok. Nie wiadomo, co będzie z drugą częścią sezonu.

**Biegaczowi trudno przygotowywać się w domu.

Bieżnia się nie zmieściła. Trenuję na rowerze, który musiałem sam naprawić. Jazda na rowerze zastępuje trening kardio. Chodzi o to, by wybić odpowiednię ilość uderzeń serca. By potem łatwiej wrócić do biegania. Jest też trening siłowy. Właśnie montuję filmik. Pokażę na YouTubie mój trening. Kibice, a także wszyscy miłośnicy biegania zobaczą co robię, jak trenuję.

**Ma pan też specjalne urządzenie, które imituje trening w warunkach górskich?

Mam. Są dwa sposoby na hipoksję, czyli ograniczenie ilości trenu. Ja stosuję metodę ze specjalną maseczką, ale bez treningu. Sam pobyt na 5000 metrów nad poziomem morza jest wystarczającym szokiem dla organizmu. Codziennie pobyt na tej wysokości trwa 36 minut, ale jest przerywany. Saturacja spada poniżej 80, jeśli się spokojnie oddycha. To robi wrażenie i męczy organizm. Przez następne kilka godzin serce ciężej pracuje.

**Można więc górski trening odbywać w domu?

To urządzenie mam już od 2013 roku. Tak więc już kilka lat temu byłem gotowy do tej metody treningu.

**Wiadomo, że olimpiada w Tokio została przełożona. Żal, że nie odbędzie się w tym roku?

Pewnie część lekkoatletów planowała tymi igrzyskami zakończyć swoją karierę, więc przełożenie terminu olimpiady robi dla nich wielką różnicę. Dla mnie również. Część przygotowań do olimpiady już za mną, a musiałem je przerwać. I trzeba będzie zacząć wszystko od nowa.