Pierwszy wybiegł na bieżnię, stanął na starcie, sam siebie spoliczkował, co stało się już tradycją i czekał na strzał startera. Adam Kszczot był mocno skoncentrowany, jeszcze poprawił buty. Pogroził palcem, uśmiechnął się do kamery na prezentacji. Był pewny swego. 65 tys. widzów swoją uwagę skupiało na swoim rodaku Kyle'u Langfordzie, ale też na łodzianinie, bo on był faworytem.
Adam Kszczot zaczął jak zwykle, czyli od ostatniej pozycji. Był ostatni całe pierwsze okrążenie. Wydawało się, że jest za daleko, ale łodzianin wiedział, co robi. Do ostatniej prostej wychodził jako piąty i wtedy zaprezentował bieg, jakby wspomagany był wysokooktanowym paliwem. Adam Kszczot mijał rywali. Wydawało się, że oni stoją, a łodzianin frunie. Przybiegł na drugiej pozycji.
Przed superfiniszem biegacza z RKS obronił się tylko Francuz Pierre-Ambroise Bosse i on został mistrzem świata w czasie 1:44.67, czas Adama 1:44.95. Dla obu to najlepszy czas w tym roku. Brąz zdobył Kenijczyk Kipyegon Bett - 1:45.21.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?