Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Ochmański: Kierowcy parkują na ścieżkach, rowerzyści jeżdżą po pasach [WYWIAD]

rozm. Matylda Witkowska
Adam Ochmański wygrał konkurs na pełnomocnika prezydenta Łodzi ds. polityki rowerowej. Zastąpił na tym stanowisku Witolda Kopcia, który odszedł po dwóch latach pracy.
Adam Ochmański wygrał konkurs na pełnomocnika prezydenta Łodzi ds. polityki rowerowej. Zastąpił na tym stanowisku Witolda Kopcia, który odszedł po dwóch latach pracy. Maciej Stanik
Z Adamem Ochmańskim, nowym oficerem rowerowym w Łodzi, rozmawia Matylda Witkowska.

Poprzedni oficer rowerowy zrezygnował z funkcji, bo nie mógł firmować swoim nazwiskiem pomysłów wiceprezydenta Radosława Stępnia. Nazwisko "Ochmański" nie jest dla Pana drogie? Nie boi się Pan?
Oczywiście, że się boję. Muszę się odnaleźć na stanowisku, które piastował Witek. Ale nie chcę tworzyć nowych konfliktów. Będę starał się dogadać ze środowiskiem rowerowym i władzami tak, by pogodzić obie strony. Mam nadzieję, że mi się uda.

Odejście oficera związane było z konfliktem o wizję rozwoju infrastruktury rowerowej, m.in. o miejsce rowerów na ulicy Kopernika: czy mają jeździć obok samochodów czy też osobną ścieżką. Jakie jest Pana zdanie?
Myślę, że poprzedni oficer rowerowy już wyjaśnił tę kwestię. Ja nie chciałbym się na temat tego konfliktu wypowiadać.

A jeśli chodzi o ogólną wizję: drogi rowerowe czy pasy na jezdni?
Tam, gdzie jest to konieczne, czyli na drogach tranzytowych powinny być wydzielone drogi rowerowe. Natomiast w centrum, gdzie nie ma miejsca ani potrzeb, by budować drogi rowerowe należy stosować uspokojenie ruchu i wprowadzenie rowerów w jezdni na zasadach ogólnych.

Rysując pasy?
Albo wprowadzając uspokojenie ruchu. Wtedy pasy nie są potrzebne. Ludzie się strasznie boją hasła 30 kilometrów na godzinę, zapominając, że zmniejszenie prędkości ma sprzyjać upłynnieniu ruchu.

Czemu chciał Pan zostać oficerem rowerowym?
Pracowałem przez osiem miesięcy z Witkiem. Trochę pracy w to włożyłem, więc chciałem kontynuować to, co zaczęliśmy.

Jak Pan tu trafił?
Z oficjalnego naboru na stanowisko inspektora w Samodzielnym Stanowisku ds. Polityki Rowerowej. Zawsze interesowałem się infrastrukturą i rozwojem miasta. Kończyłem Politechnikę Łódzką: jestem magistrem po kierunku Informatyka w Elektrotechnice i Zarządzaniu oraz inżynierem budownictwa. Budowa oraz planowanie dróg i rozwiązań komunikacyjnych też było w zakresie tych studiów. Rowerem też jeżdżę w zasadzie od zawsze, zarówno rekreacyjnie jak i komunikacyjne, więc było to zbieżne z moimi zainteresowaniami.

Kiedy dostał Pan pierwszy rower?
Już nie pamiętam, bo rower miałem od zawsze. Pierwsze blizny w życiu też miałem od roweru. Kiedyś jeździłem głównie rekreacyjnie, od jakiegoś czasu głównie komunikacyjnie.

I do pracy przyjechał Pan dziś...
Oczywiście rowerem. Z Janowa. To zajmuje około pół godziny.

I jak ocenia Pan infrastrukturę rowerowa na trasie z Janowa?
Po zakończeniu prac przy drodze rowerowej z Widzewa do centrum będzie to jedna z najlepszych i najbardziej luksusowych tras w mieście. Prace trochę się przedłużyły. Zima była taka jak była i wykonawca mimo najlepszych chęci nie mógł jej skończyć.

A kiedy trasa będzie skończona?
Nie chcę deklarować konkretnego terminu, bo było ich już wiele. Ale myślę, że za około 2 tygodnie powinna być gotowa.

Witold Kopeć prowadził sklep rowerowy, blog Lodz Cycle Chic i organizował Masę Krytyczną. Pan w środowisku rowerowym jest praktycznie nieznany...
Nigdy nie czułem potrzeby, by udzielać się w jakimś stowarzyszeniu. Nie wszyscy muszą być działaczami.

To zaleta czy wada w łódzkiej sytuacji?
Może to być zaletą i wadą. Na razie kontakty ze środowiskiem rowerowym mam dobre. Współpracuję już z nimi od jakiegoś czasu. Jeśli weźmie się ich głos pod uwagę, to współpraca będzie układać się dobrze.

Nie myśli Pan, że chcieliby mieć kogoś swojego?
Ależ przecież mieli możliwość wystawienia swojego człowieka i nie skorzystali z niej.

A jak Pan ocenia to środowisko? Słyszał Pan pewnie określenie "bolszewizm rowerowy"...
Każdy walczy o swoje prawa, więc dlaczego od razu rowerzystów tak radykalnie określać? Kierowcy uważają za oczywiste, że buduje się dla nich drogi dla samochodów. A jeśli rowerzysta chce mieć dla siebie drogę rowerową to uważa się to za nienormalne. Nie zgadzam się z takim poglądem.

Ale wie Pan, co się dzieje na ulicach Łodzi w każdy ostatni piątek miesiąca? I jak kierowcy komentują Rowerową Masę Krytyczną?
Kłopot z komentarzami, zwłaszcza tymi na forach internetowych, polega na tym, że wypowiadają je ludzie niezadowoleni. Ludzie zadowoleni są niewidoczni, bo się nie odzywają.

Tylko, że te głosy słychać nie tylko w internecie, ale także na mieście. Że znowu jest piątek i Masa wszystko zablokuje...
Kierowcy rzeczywiście nie są zadowoleni. Ale jeśli na drodze zdarzy się stłuczka czy wypadek i droga blokuje się na kilka godzin, to wszystko jest w porządku? Masa Krytyczna jest formą wyrażania opinii i prawem jakie mamy w demokratycznym kraju. Więc dlaczego mielibyśmy komuś tego zabraniać? Poza tym jakie jest prawdopodobieństwo, że kierowca trafi na Masę? Mnie zdarzyło się to tylko raz. Stałem na skrzyżowaniu i patrzyłem ile osób jedzie na rowerze. Podobało mi się to doświadczenie.

A jako cyklista w Masie Pan jeździ?
Do tej pory nie jeździłem. Ale jeśli tylko będę mógł, będę w nich uczestniczyć. W piątek byłem na starcie. To bardzo sympatyczne uczucie, gdy się widzi tylu ludzi, którzy mają wspólny cel. To także okazja do wymiany poglądów na tematy rowerowe i poczucia wspólnoty.

Jak jeszcze będzie Pan wychodził do rowerzystów? Poprzedni oficer prowadził m.in. bloga.
Rozważamy co zrobić z własnością bloga i profilu na Facebooku. Czy traktować je jako dzieło Kopcia, czy jako formalną działalność oficera, niezależnie od tego kto nim jest. Rozmawiamy o tym z Witkiem.

Jest Pan z nim w kontakcie? Podpowiada Panu jak przetrwać?
Tak. Mogę liczyć na jego pomoc.

Jakie ma Pan pomysły na swoją pracę?
Przede wszystkim potrzebna jest strategia realizacji założeń Karty Brukselskiej oraz rozbudowa infrastruktury rowerowej.

Jak wygląda realizacja Karty?
Jest opracowany plan budowy dróg rowerowych na lata 2013-15, który był poddany konsultacjom społecznym. I na podstawie tego planu zlecamy projektowanie i wykonywanie projektów. Strategia ma wykraczać poza ten okres, sięgać do końca 2020 roku.

Jak wzrósł zakładany przez Kartę ruch rowerowy?
Myślę że jeszcze w tym roku uda się przeprowadzić badania natężenia ruchu rowerowego i porównać z poprzednimi. W ten sposób po raz pierwszy będziemy mogli określić, czy ruch rowerowy wzrósł i na ile.

Jakie wygląda sprawa infrastruktury?
Był ogłoszony przetarg na przejazdy rowerowe w 22 lokalizacjach. Niestety nikt się nie zgłosił. Będziemy chcieli ogłosić ten przetarg kolejny raz.W maju chcemy ogłosić przetarg na budowę drogi rowerowej na Dąbrowę wzdłuż Śmigłego-Rydza. Kolejnym dużym projektem ma być droga rowerowa wzdłuż ul. Żeromskiego i Politechniki. Jej budowa byłaby możliwa w przyszłym roku.

Pasy i kontrapasy?
Będą powstawać. Mamy gotowych siedem projektów: m.in. na ulice Żeromskiego, Żeligowskiego, Łąkową. Będziemy też zlecać projekty kolejnych. Mam też nadzieję, że się uda wprowadzić kolejne śluzy rowerowe, a przy okazji przebudowy Piotrkowskiej jakieś kontrapasy.

Ma pan jakieś swoje własne koncepcje?
Mamy wyniki konsultacji społecznych, mamy plan i będziemy go po kolei realizować.

Czyli tak naprawdę niewiele od Pana zależy?
Mamy plany ustalone i musimy się ich trzymać, przynajmniej przez najbliższe dwa lata.

Jakie są Pana zdaniem największe bolączki łódzkich rowerzystów?
Jest wiele drobiazgów które trzeba poprawić: niewłaściwe oznakowanie, zbyt wysokie krawężniki. Ale największą bolączką jest konflikt między rowerzystami i kierowcami. Ale przyczyną są nie tylko kierowcy, rowerzyści też niejednokrotnie nie przestrzegają przepisów. To dotyczy obu stron.

Wie Pan jak to pogodzić?
Przestrzegać przepisów. Nie ma innego wyjścia. Jeśli ktoś ich nie przestrzega i nie wiadomo jak się zachowa na drodze, to budzi irytację. To dotyczy obu stron. Kierowcy parkują na ścieżkach rowerowych, za to rowerzyści przejeżdżają na przejściach dla pieszych. Jeżeli każdy będzie się zachowywał w odpowiedni sposób to nie będzie konfliktów.

Ma Pan dzieci?
Tak, 11-letnią córkę i 9-letniego syna.

Pytam, bo podobno dobry czas dla rowerzystów będzie wtedy, gdy rodzice nie będą się bali puścić dzieci rowerami na ulicę. Wypuścił by je Pan z Janowa do centrum?
Szczerze, to nie. Na razie jeżdżą na rowerach po osiedlowych uliczkach. Do centrum bałbym się i to jest przecież naturalne.

Czyli w Łodzi dla rowerzystów nie jest bezpiecznie...
Nie. Ale jeśli by było, to stanowisko oficera rowerowego nie byłoby już potrzebne.

Rozmawiała Matylda Witkowska

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki