Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Administracja odcięła wodę, a 81-latka musi dźwigać ją w wiaderkach z podwórka

Jolanta Baranowska
81-letnia Teresa Kuczmańska musi nosić wodę w wiadrach z hydrantu na podwórzu
81-letnia Teresa Kuczmańska musi nosić wodę w wiadrach z hydrantu na podwórzu Grzegorz Gałasiński
Teresa Kuczmańska ma 81 lat i chory kręgosłup. Mimo to codziennie dźwiga wiadra z wodą z hydrantu na podwórku do mieszkania na pierwszym piętrze kamienicy. Do maja łodzianka miała wodę w kranie, ale miesiąc temu administracja odcięła dopływ. Powód? Instalacja była założona nielegalnie.

Teresa Kuczmańska od 26 lat mieszka w niewielkiej miejskiej kamienicy przy ul. Okręgowej na Chojnach. Gdy ćwierć wieku temu wprowadzała się do tego budynku, nie było w nim wody i kanalizacji. Toalety do dziś są w komórkach przy budynku. Mieszkańcy mogli zaś korzystać tylko z kranu z zimną wodą, znajdującego się na podwórzu.

- Kilkanaście lat temu zobaczyłam, że robotnicy modernizują ulicę i m.in. remontują wodociąg - wspomina Teresa Kuczmańska. - Poprosiłam ich, żeby podłączyli mi wodę do domu. I tak też zrobili.

Pani Teresa od 15 lat miała w domu umywalkę i wodę w kranie. Założyła sobie także bojler do podgrzewania wody. Mogła więc umyć naczynia w ciepłej wodzie. Regularnie płaciła rachunki za wodę. Ale w maju administracja odcięła jej wodę i zainstalowała hydrant na podwórku. Teraz staruszka, która bez kuli nie wychodzi z domu, ma problem z wejściem po schodach na pierwsze piętro z wiadrem pełnym wody. Kilka dni temu przewróciła się na stromych, drewnianych schodach, gdy dźwigała wodę do mieszkania. - Nic więcej nie chcę od administracji, tylko żeby mi podłączyli tę wodę - mówi ze łzami w oczach 81-letnia łodzianka.

Sławomir Kubiszewski, dyrektor Administracji Nieruchomości Łódź Górna-Południe twierdzi, że woda została odcięta, ponieważ cała instalacja była wykonana nielegalnie. - W tym budynku wodę do mieszkań podłączyły sobie dwie osoby: pani Kuczmańska i jej sąsiad z parteru - tłumaczy Kubiszewski. - Ale instalacja została zrobiona bez dokumentacji. Rury zostały wkopane zbyt płytko i nie zostały wystarczająco zaizolowane. Woda przeciekała, były awarie. Mieszkańcy płacili każdego miesiąca za zużycie metra sześciennego wody, najwyżej dwóch metrów, a w tym samym czasie do gruntu uciekało kolejnych 30-40 metrów sześciennych. Tyle że lokatorzy nie chcieli już za te duże ubytki wody płacić. Ostrzegaliśmy tych ludzi, że albo naprawią instalację, albo odetniemy wodę. W końcu musieliśmy to zrobić.

Dyrektor AN twierdzi, że gdyby pani Teresa chciała znów mieć wodę w domu, musiałaby zapłacić za projekt instalacji i jej budowę 3,5 tys. zł. - My nie planujemy takiej inwestycji - dodaje Sławomir Kubiszewski. - Mamy jeszcze wiele takich nieruchomości, w których nie ma wody i kanalizacji, a wodę dostarczamy beczkowozami.

- Ale ja nie mam takich pieniędzy... - załamuje ręce pani Teresa. - I nie mam siły na noszenie wody wiadrami.

W poniedziałek sprawą pani Teresy zainteresował się Radosław Stępień, wiceprezydent Łodzi. - Poprosiliśmy o wyjaśnienia i dokumentację z administracji nieruchomości - mówi Marcin Masłowski, rzecznik prezydenta Łodzi. - Przyglądamy się tej sprawie. Wiemy już, że instalacja była nieszczelna i podłączona nielegalnie. Woda przeciekała do gruntu, więc została wyłączona. Ale trzeba się zastanowić, jak pomóc tej pani, by ewentualnie tę wodę w domu miała - legalnie i bez zalewania nieruchomości.

W środę pracownicy Urzędu Miasta Łodzi będą rozmawiać w tej sprawie z panią Teresą. Czy znajdą rozwiązanie problemu?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki