Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera Galbeksu: za granicą zmarł jeden z dwóch oskarżonych

Wiesław Pierzchała
Po śmierci Przemysława C., na ławie oskarżonych pozostał jedynie drugi z szefów Galbeksu - Jacek D. (na zdjęciu)
Po śmierci Przemysława C., na ławie oskarżonych pozostał jedynie drugi z szefów Galbeksu - Jacek D. (na zdjęciu) Maciej Stanik/archiwum Dziennika Łódzkiego
Zaskakująca śmierć na Bliskim Wschodzie 51-letniego Przemysława C., którego proces toczył się w Sądzie Okręgowym w Łodzi.

W jakich okolicznościach zmarł Przemysław C.?

- Potwierdzam fakt jego zgonu, ale nic więcej nie mogę powiedzieć, gdyż obowiązuje mnie tajemnica zawodowa - zaznacza jego sądowy obrońca Andrzej Wosiński.

- Z naszych ustaleń wynika, że były prezes Galbeksu zmarł w Rijadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej - uzupełnia Krystyna Waśniowska ze Stowarzyszenia Osób Poszkodowanych przez Galbex.

Jak nas poinformowała Grażyna Jeżewska z biura prasowego Sądu Okręgowego w Łodzi, w oparciu o akt zgonu Przemysława C. sędzia Grzegorz Gała umorzył postępowanie w jego sprawie. A to oznacza, że na ławie oskarżonych pozostał jedynie drugi z szefów Galbeksu - Jacek D.

O aferze Galbeksu było głośno w całej Polsce. Opisała ją Elżbieta Jaworowicz w swoim popularnym programie telewizyjnym "Sprawa dla reportera". Firma ogłosiła upadłość w 2003 r. Na lodzie znalazło się prawie 100 osób, którym Galbex miał wybudować mieszkania. W sumie stracili oni 7 mln zł. Wśród pokrzywdzonych byli m.in. lekarze, biznesmeni i naukowcy.

Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego Łódź - Śródmieście. Na ławie oskarżonych zasiedli dwaj będący architektami szefowie Galbeksu: Przemysław C. i Jacek D., którzy - jak z oburzeniem podkreślali poszkodowani - oszukali nawet... swego profesora z Politechniki Łódzkiej.

Proces zakończył się w kwietniu 2012 r. uniewinnieniem oskarżonych, bo sąd nie dopatrzył się w ich działalności zamiaru popełnienia przestępstwa.

Po tym wyroku poszkodowani byli wstrząśnięci i zdruzgotani. Sędzia obawiała się ich reakcji, dlatego na salę wezwała dwóch uzbrojonych policjantów, co w takich sytuacjach zdarza się bardzo rzadko. W ich obecności ofiary Galbeksu spokojnie wysłuchały wyroku, wyszły na korytarz i tam dały upust rozgoryczeniu.

- Straciliśmy dorobek życia, a winnych nie ma. To skandal! - irytowali się pokrzywdzeni.

Pokłosie afery Galbeksu okazało się straszliwe, bo - jak podkreśla Krystyna Waśniowska - dwie osoby popełniły samobójstwo, dwie trafiły do domu pomocy społecznej, cztery stały się bezdomnymi i koczują teraz m.in. w schronisku im. Brata Alberta, zaś 10 wyjechało za granicę, aby odbudować swoje finanse. Wpłacając zaliczki na poczet mieszkania klienci Galbeksu stracili średnio od 100 do 200 tys. zł, zaś rekordzista utracił fortunę - 480 tys. zł .

W sprawie też pokrzywdzeni wnieśli apelację, która okazałą się skuteczna. Stąd drugi proces. Najbliższa rozprawa odbędzie się w grudniu.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki