Oto treść listu, jaki otrzymaliśmy od uczestnika tamtych wydarzeń:
Na wstępie zaznaczę, że moje personalia nie mają w tej sprawie większego znaczenia bo nie to jest przedmiotem tematu, który chce poruszyć, a o ostracyzm społeczny nietrudno. Wolę zatem uniknąć bycia nazywanym „konfidentem”; „frajerem”, etc.
Zastanawiam się, gdzie podziało się fair-play w sporcie? Na studiach z zakresu wychowania kultury fizycznej czy też pedagogiki kultury fizycznej wpaja się nam, że wychowanie przez sport jest ważne, bowiem kształtuje w człowieku określone społecznie pożądane postawy. Że my jako trenerzy jesteśmy odpowiedzialni za kształtowanie tych cech, że mamy uczyć swoich podopiecznych sportowej rywalizacji w duchu olimpizmu… i tym podobnych, jak się okazuje bzdur.
Zmierzając do brzegu. Jest druga połowa maja. Pogoda raczej jesienna niż letnia. Stadion w Kleszczowie. Mecz tamtejszej Omegi ze Stalą Głowno. Trenerzy Stali postanawiają sprawdzić czujność sympatyków łódzkiej piłki i wystawiają zawodnika, który nie dość że nie jest zgłoszony do rozgrywek… to na dodatek nie jest zawodnikiem ich klubu. Wystawiają człowieka pod obcym nazwiskiem licząc, że się nie wyda. „Wierząc”, że to co robią służy wyższemu celowi, no bo przecież nie mają kim grać, to żeby był mniejszy wstyd, że nie pojechało się na mecz to można sobie dobrać zawodnika z innego klubu.
I tak oto, w spotkaniu z Omegą Kleszczów trenerzy Stali Głowno desygnują do gry w meczu z Omegą Przemysława Szuberta jako Dominika Tomczyka. Dodam że Szubert to gracz Startu Brzeziny...
Od siebie dodajmy, że ta zagrywka nie przyniosła żadnego efektu, w Stal przegrała 0:7. Sprawą zajmował się Łódzki Związek Piłki Nożnej.
- Brakuje słów - mówi prezes Łódzkiego Związku Piłki Nożnej, Adam Kaźmierczak. - Walkower jest orzeczony przez Wydział Gier ŁZPN, choć utrzymano wynik z boiska 0:7. Na przyszły czwartek panowie Gibałowie ze Stali Głowno są poproszeni na Wydział Dyscypliny wraz z zawodnikiem Przemysławem Szubertem. Dla mnie ich zachowanie to szczyt głupoty. Osiągnęliśmy Himalaje. I to na poziomie IV ligi, kiedy każdy mecz jest nagrywany, rejestrowany. Nie ma słów. Ale mało tego. Trener Gibała zrobił jeszcze jeden numer. On występuje też w Sokole Popów i zagrał na lewą kartę należącą do brata Adama Gibały, w sytuacji gdy sam jest zobowiązany do pauzowania za czwartą żółtą kartkę. Brakuje słów.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?