Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agencje towarzyskie w Gdańsku: Seksbiznes na Euro 2012

Tomasz Słomczyński
sxc.hu
Agencje towarzyskie kilka miesięcy przed Euro 2012 w Gdańsku przygotowywały się do wzmożonego zainteresowania ich usługami. Czy zagraniczni kibice korzystają z usług prostytutek z Trójmiasta i gdzie szukają ogłoszeń towarzyskich na Euro?

Miały ich być tysiące, miały gorszyć "porządnych" obywateli, namawiając ich do korzystania ze swoich usług. Miał być istny Armagedon, wszak "męskie sporty zespołowe promują konserwatywny wzorzec męskości powiązany z seksizmem i homofobią" (raport Fundacji Inicjatyw Społecznych "Się zrobi!").

- Większe spożycie alkoholu, atmosfera rywalizacji, poczucie anonimowości w tłumie turystów, stereotypowe postrzeganie kobiet w świecie sportu, to wszystko może prowadzić w czasie mistrzostw do większej liczby incydentów przemocy wobec nich - twierdzi Anna Urbańczyk, koordynatorka akcji na rzecz bezpieczeństwa kobiet podczas mistrzostw.

- Gangi przestępcze sprowadzą kilkadziesiąt tysięcy młodych dziewczyn, które będą zmuszane do prostytucji - alarmował przed Euro 2012 Ryszard Kalisz.

Rynek jak rynek

Trzy pierwsze dni mamy już za sobą. I co? Czy panie lekkich obyczajów w zatrważających ilościach już u nas są? I czy rzeczywiście czarne scenariusze się potwierdzają?

Wszystko wskazuje na to, że tak się nie dzieje.

Euro 2012 to będzie święto prostytucji? Feministki z FEMEN mówią stanowcze "nie"

Można odnieść wrażenie, że ci, którzy alarmują o zagrożeniach związanych z nadmiarem testosteronu kibiców, nie zdają sobie sprawy, że żyjemy w świecie, w którym funkcjonuje zorganizowany rynek usług erotycznych niemalże na każdą kieszeń. I że ten rynek, jak każdy inny - posiada zdolność przystosowywania się do szczególnych warunków, takich, jak np. mistrzostwa europejskiego futbolu.

Rynek usług seksualnych można podzielić na trzy zasadnicze segmenty, choć form pośrednich między nimi jest z pewnością wiele.

Na poboczu

Zacznijmy więc od dołu drabiny cenowej. Pierwszy segment najlepiej "widać", używając coraz bardziej popularnego serwisu internetowego (którego nazwy nie podamy, nie chcąc go reklamować).

Mamy tu możliwość wybrania województwa, następnie miasta... Jak się okazuje, w serwisie umieszczono dziewięć miejsc w Gdańsku, w których stoją tzw. tirówki. Mamy zdjęcie z googlemap, mamy komentarze korzystających. Wszystko dobrze zorganizowane, by wspomóc klienta w wyborze odpowiadającej mu oferty.

Euro 2012 w Gdańsku: Agencje towarzyskie w pełnej gotowości czekają na kibiców

Poniżej dwa wybrane komentarze, pochodzące z serwisu, dotyczą - dla przykładu, dziewczyn stojących na ul. Budowlanych w Gdańsku: "Boska dziewczyna (dalej następują opisy poszczególnych części ciała dziewczyny). Ta laska blondi jest super bogini sexu. Przede wszystkim zdrowa i czysta, zadbana, super cacko. Polecam." Podpisano: "Radek"

Inny wpis stanowi ostrzeżenie: "Trypla czy syfa ma... Znajomek mówił... Na twarzy dlatego te czerwone plamy często ma..." Podpisano: "Fifa2012".

Z lektury wpisów dowiadujemy się, że ceny u tzw. tirówek to 70 - 120 zł "za komplet", choć tu stosunkowo częściej niż gdzie indziej klienci korzystają z usług seksu oralnego - jak można przypuszczać, w obawie przed zarażeniem się chorobami. Usługa ta kosztuje ok. 50 zł.

Autorzy serwisu wskazują 48 miejsc w województwie pomorskim, gdzie można przy drodze skorzystać z usług prostytutki.

Przeczytaj: Walka z agencjami towarzyskimi ma sens?

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

W domowych pieleszach

Za drugi szczebel cenowej drabiny można uznać usługi świadczone w tzw. domówkach, choć sama nazwa odnosi się również do samych dziewczyn, sprzedających swoje ciało w wynajętych mieszkaniach.

Organizatorzy tego procederu oszczędzają na kosztach - nie muszą wynajmować drogich pomieszczeń, urządzać klubów, wyposażać baru... itd. Z drugiej strony - zapewniają dziewczynom minimum potrzebnego komfortu, którego brakuje "tirówkom".

To wydaje się być - z biznesowego punktu widzenia - rozwiązanie optymalne. Jednak nie oznacza to, że "biznesmeni" nie mają problemów... Problemy mają często z sąsiadami.

Gdańsk: Mieszkańcy mają dość agencji towarzyskiej w Brzeźnie

Na wiosnę, przed Euro 2012, przybytki takie zaczęły pojawiać się w Gdańsku jak grzyby po deszczu. Tak było w Brzeźnie, na Morenie, w Wielkim Kacku i w Pruszczu Gdańskim... We wszystkich tych przypadkach mieszkańcy wygrali swoje małe wojny z nieformalnymi domami rozpusty.

W Wielkim Kacku wystarczyło założyć bramę przed budynkiem... Ile razy klienci przeskakiwali przez płot, tyle razy pojawiała się na miejscu policja i ich legitymowała.

W Brzeźnie sytuacja się uspokoiła po interwencji naszej gazety i policji. Panie dalej mieszkają w wynajętym lokalu, ale nie hałasują, jeżdżą do pracy gdzie indziej. Na Morenie zaś mieszkańcy uciążliwym sąsiadom (w nocy "ruch jak na stacji benzynowej") robili "psikusy":
- Ujawnialiśmy wizerunki klientów na klatce schodowej, zamykaliśmy furtkę na klucz, tak, że panie musiały w krótkich szlafroczkach biegać po śniegu...

Zdaniem policji: "Nie mamy prawa do interwencji"

W końcu właścicielka "salonu masażu" stwierdziła, że "w takich warunkach interesu nie można prowadzić".

Najbardziej zdecydowane formy walki z prostytucją "po sąsiedzku" zastosowali mieszkańcy Pruszcza Gdańskiego. Regularnie fotografowali samochody klientów agencji i publikowali ich wizerunki w internecie. Oczywistym jest, że w tym biznesie najbardziej ceni się dyskrecję. W ten sposób uniemożliwili funkcjonowanie "domówki" w tym miejscu.

Z początkiem Euro 2012 okolice dworca PKP w Gdańsku zostały oblepione ogłoszeniami o treści "Red Escort. 24 godziny". Pod podanym na ogłoszeniu numerem telefonu odzywa się zaspana młoda kobieta (jest godz. 11.00, w nocy odbywała się w Gdańsku włosko - hiszpańska fiesta).

- Proszę przyjechać najwcześniej za godzinę. Tak, to domówka. Cena? A dla kogo? Hiszpanie, mówi pan... To będzie 200 zł za godzinę.

To dość drogo, taksówkarze spod dworca mówią, że ceny domówek zaczynają się od 120 zł za godzinę.

- Ale teraz na Euro mogły podskoczyć - dodają.

Dla VIP-ów z erotyzmem

Podczas niedzielnego nocnego świętowania do Hiszpanów i Włochów podchodziły bardzo atrakcyjne, wysokie blondynki z ulotkami. Ulica Długa była nimi wręcz zarzucona.

"Exclusive Night Club", "Wide brand choice alcohols", "Limuzyne", "Club for Men crowded eroticism", "The VIP room private dance".

To trzeci, górny szczebel drabiny cenowej. Dzwonimy w poniedziałek rano.

- Oczywiście, że można zarezerwować stolik, zaplanować całą zabawę dla gości z Irlandii, tak, mamy wolne terminy, po najbliższych meczach również, co do ceny - zapraszam osobiście, zapewniam cały zakres usług...

Tu nie ma górnych widełek cenowych. A dolne?

- To będzie od 270 zł za godzinę - informują niezawodni w takich sytuacjach taksówkarze. Śmieją się, że dla jednego będzie 270 zł, dla innego będzie 2 700.

- Dziewczyny już wiedzą, jak zrobić, żeby otworzyć portfel... - przyznają ci, którzy nie raz pewnie odwozili nad ranem spłukanych do cna klientów "klubów dla mężczyzn".

Walka nie ma sensu

Taksówkarze dostają ok. 50 zł ekstra (poza tym, co wezmą od klienta za kurs) za dowiezienie klienta do agencji towarzyskiej. A mało kto o tym wie, że takie podwożenie i odwożenie - przynajmniej formalnie - jest przestępstwem.

Kodeks karny formułuje to następująco: "Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, nakłania inną osobę do uprawiania prostytucji lub jej to ułatwia, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3."

W myśl tego przepisu, przestępcą jest zarówno właściciel serwisu o tirówkach, jak i mężczyzna zapewniający, że goście z Irlandii w jego klubie będą mieli "pełen zakres usług". Oczywiście - jeśli przyjąć, że w ogóle chodzi o seks... Bo przecież właściciel serwisu o stojących na poboczu paniach powie, że chodzi mu o bezpieczeństwo na drodze... Tak, żeby kierowcy, po przejrzeniu serwisu, wiedzieli, gdzie mogą spodziewać się utrudnień na poboczu. Właściciel klubu natomiast stwierdzi, że "pełen zakres usług" obejmuje rozmowę i tylko rozmowę...

Uważaj! Kieszonkowcy kradną podczas Euro 2012
- Ściganie tych przestępstw jest niezwykle trudne i chyba nie ma sensu - mówi anonimowo prokurator, który prowadził dużą sprawę dotyczącą handlu kobietami. - Te przepisy, które karzą za ułatwianie i nakłanianie, nie są złe, jeśli prokurator używa zdrowego rozsądku. Bo są przydatne dla ukrócenia zorganizowanego procederu porywania, czy oszukiwania kobiet. Wtedy każdy, kto jest zamieszany, może stanąć przed sądem. Ale bez sensu byłoby penalizować cały proceder, tym bardziej, że przecież prostytucja jako taka jest w Polsce dozwolona.

Śledczy nie ma wątpliwości, że ściganie wszystkich taksówkarzy, dowożących klientów do agencji towarzyskich, odniosłoby skutek taki, że sama prostytucja jeszcze bardziej "zeszłaby do podziemia".

- Bo samego zjawiska nie da się wyeliminować, to przecież najstarszy zawód świata! - mówi prokurator.

Cały seksbiznes w Polsce funkcjonuje więc przy bardzo surowych przepisach karnych, i przy cichym przyzwoleniu organów ścigania, które często patrzą przez palce na to, co formalnie rzecz biorąc, jest w Polsce zakazane.

Pięć zamiast tysięcy

Przed paroma dniami do tak zorganizowanej struktury, nazwijmy ją umownie, "biznesową", trafiła duża liczba klientów. Wszystko więc wskazuje na to, że nastąpił gwałtowny wzrost popytu... Czy poszedł za tym wzrost podaży? Czy w związku z tym dochodzi do tego, przed czym niektórzy tak gwałtownie przestrzegali? Porwań, handlu ludźmi, wykorzystywania nieletnich, gwałtów, w końcu epidemii AIDS i chorób wenerycznych?

- Osobiście nie odbieram żadnych takich sygnałów z Gdańska, które wskazywałyby na to, że sprawdzają się te najbardziej histeryczne ostrzeżenia - przyznaje Adam Hęćko, wiceprezes Fundacji Dom Nadziei, certyfikowany Edukator HIV/AIDS Krajowego Centrum ds. AIDS. - To jednak dopiero początek imprezy. Poczekajmy z ostatecznymi ocenami do jej zakończenia.
- Przed mistrzostwami świata w Niemczech media ostrzegały przed przyjazdem 40 tys. kobiet, ofiar handlu ludźmi. Wszyscy w to uwierzyli, nawet do Polski trafiły ulotki, z których wynikało, że turystki też zostaną wykorzystane - w rozmowie z "Przekrojem" przypomniała Joanna Garnier z fundacji La Strada.

Dziś znany już jest pierwszy raport po mistrzostwach w Niemczech.

- Okazało się, że policja odkryła pięć przypadków handlu ludźmi bezpośrednio związanych z mistrzostwami - przyznaje szefowa fundacji, która świadczy pomoc m.in. kobietom, sprzedawanym do agencji towarzyskich.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Agencje towarzyskie w Gdańsku: Seksbiznes na Euro 2012 - Dziennik Bałtycki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki