Obraz w koprodukcji polsko-niemiecko-kanadyjskiej bazuje na autentycznej historii Żydów, którzy przetrwali wojnę ukrywając się w lwowskich kanałach. Motywem przewodnim opowieści jest przemiana drobnego przestępcy - złodzieja w bohatera, który ryzykując życie własne i swojej rodziny ratuje życie "Ukrytych".
Na ekranie zobaczymy m.in. Roberta Więckiewicza, Kingę Preis, Agnieszkę Grochowską i Marcina Bosaka.
- Wszyscy oni już w Łodzi byli i jeszcze przyjadą. Kręciliśmy z nimi zdjęcia w hali filmowej i w kanałach. Kiedy jednak mają wolny dzień, wracają do Warszawy - wyjaśnia Katarzyna Adamik, drugi reżyser filmu.
Kamienice w podwórzu przy ul. Nowomiejskiej to jeden z tych zakątków Łodzi, gdzie ma się wrażenie, iż czas się zatrzymał. Wystarczyło dodać na parterze kilka postarzonych szyldów - jak "Piekarnia" czy napisów po hebrajsku, w końcu podwórza ustawić furmana z koniem i mogliśmy się przenieść w czasy drugiej wojny światowej. Dla filmowców szczególnie cenna była zachowana tutaj kostka brukowa, tzw. kocie łby, choć wczoraj musieli wydobywać ją spod śniegu.
- Kręcimy sceny pogromu Żydów zaraz po wejściu wojsk niemieckich - opowiada Adamik. - Sceny inspirowane są zdjęciami dokumentalnymi. Staramy się je odtworzyć. Będą stanowiły montażową sekwencję na początku filmu, jako wspomnienie, tego, co się wydarzyło.
W pierwszym rzędzie statystów na planie klęczy grupka mężczyzn. Czarne stroje, opaski z gwiazdą Dawida na rękach, brody, pejsy i nakrycia głowy nie pozostawiają wątpliwości, że grają Żydów. Klęczących potrąca i bije młody chłopak w nazistowskim mundurze. Wyciąga jednego z grupy. Kolejnym etapem upokorzenia jest obcinanie brody.
- Dobrze było. Szkoda, że nie możemy naprawdę brody obciąć - słyszymy komentarze ekipy filmowej za kamerą. - Przyklejanie sztucznej brody trwa bowiem godzinę.
Na drugim planie niemiecki żołnierz uderzając pałką każe mężczyźnie w czarnym chałacie tańczyć na beczce.
- Danz! - krzyczy.
Mężczyzna podskakuje tak długo, dopóki nie osunie się z wyczerpania na ziemię. A raczej na dwa materace sportowe, ale tego kamera oczywiście nie pokaże.
Większość grających, oprócz aktorów od sceny tańca na beczce, to łódzcy statyści.
Ulicę zaludniają pejsaci mężczyźni w czarnych płaszczach. Kobiety w ubogich strojach nakładanych warstwowo. Po przesmyku podwórkowym, grającym ulicę, przechadza się elegantka w bordowym płaszczu i starannie upiętych włosach. Na piętrze kamienicy, w jednym z pustych mieszkań, zorganizowano mini barek z ciepłymi napojami.
- Gram Żydówkę, która jest popychana i wyzywana przez żołnierzy niemieckich. Stoję ze spuszczoną głową, nie odzywam się - mówi Danuta Solecka, jedna ze statystek, obecnie niepracująca. - Wcześniej brałam udział w reklamach. W filmie jeszcze nie. To nowe doświadczenie.
Na zewnątrz, na ulicy, przygotowaną przez żonę kajzerką z szynką spokojnie posila się Włodzimierz Siech, z zawodu technik chemik, z zamiłowania zaś fotograf, mieszkający w Zgierzu.
- Statystowanie, z tego, co zauważyłem, wymaga stoickiego spokoju. Więcej czasu trwa przygotowanie do kręcenia, niż kręcenie samej sceny - opowiada.
W filmie jest popychany przez niemieckiego żandarma i lżony jako "Jude" i "schweine". Hitlerowiec strąca mu z głowy czapkę.
- Stawki dzienne są prawdopodobnie zróżnicowane. Zaproponowano mi 60 złotych za dzień zdjęciowy, który potrwa do godziny 18. Nie można tu mówić o dużych pieniądzach, ale jest to przygoda - dodaje.
Podobną przygodę przeżyje w ciągu tygodnia 300 łodzian.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?