Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akademia sztuk pięknych, ale i praktycznych [WYWIAD]

Dariusz Pawłowski
- Chodzi nam o to, żeby dzisiaj młody artysta miał również żyłkę przedsiębiorcy
- Chodzi nam o to, żeby dzisiaj młody artysta miał również żyłkę przedsiębiorcy Grzegorz Gałasiński
Prof. Jolanta Rudzka-Habisiak, rektor Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, opowiada nam o sytuacji dzisiejszego studenta w roku jubileuszu siedemdziesięciolecia uczelni

Rozmawiamy w momencie szczególnym, bo w roku jubileuszu 70-lecia Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Czy dla takiej instytucji, w Pani ocenie, to dużo czy mało? Czy Akademia jest już instytucją dostojną i stateczną, czy też wciąż awangardową?

Chciałabym mieć przekonanie, że jesteśmy instytucją stateczną i poważną, ale wciąż świeżo myślącą, awangardową i otwartą na współczesność, widzącą daleko do przodu. Wydaje mi się, że siedemdziesiąt lat to już naprawdę sporo - oczywiście, nie mamy takiej historii jak akademie krakowska i warszawska, niemniej jednak nasz program bazujący właśnie na awangardzie był i jest jedyny w swoim rodzaju. Właśnie przez to, że jesteśmy uczelnią powojenną, zbudowaną na charyzmie Władysława Strzemińskiego, Katarzyny Kobro i wielu innych profesorów, którzy ją tworzyli i budowali programy dydaktyczne, to nasza akademia jest projektem szczególnym. Jestem przekonana, że ów duch awangardy wciąż istnieje, jest wciąż widoczny w programach dydaktycznych i realizacjach studentów. Może właśnie brak głębokiego obciążenia historycznego pozwala na inne spojrzenie i jasność myśli. Jednym zdaniem, jesteśmy stabilną, pewną swego akademią - i co podkreślę, bo to ważne, akademią, choć zaczynaliśmy jako Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych - ale zarazem nowoczesną i śmiałą. Warto podkreślić, że jesteśmy Akademią Sztuk Pięknych, ale naszą domeną są sztuki projektowe. Musimy zachować balans między sztukami pięknymi, które są bardzo wrażliwe i w których dziedzinie bardzo trudno jest stworzyć rynek pracy dla naszych absolwentów, a dynamicznie rozwijającym się pionem sztuk projektowych, designu, mody. Jesteśmy jedyną uczelnią w Polsce, gdzie tkanina ma oddzielne katedry i program. Obecnie stawiamy na projektowanie mody, jest bardzo duże zainteresowanie tą dziedziną naszej działalności, podobnie jak dynamicznie rozwijającym się Wydziałem Wzornictwa i Architektury Wnętrz, najmłodszym i największym zarazem. Te trendy dziś wskazują nam kierunek, w którym uczelnia powinna się rozwijać. Dodam jednak, że dla zachowania wspomnianej równowagi uruchomiliśmy nowy Wydział Rzeźby i Działań Interaktywnych, który nie zakłada kształcenia tylko artystów, ale również fachowców, którzy odpowiedzą na współczesne zapotrzebowania architektury, w tym małej architektury miejskiej. Mamy to wszystko przemyślane, i właśnie reagowanie na wyzwania współczesności jest naszym priorytetem.

Czy to oznacza, że po prostu artyści są dziś w kryzysie?

Oddanie się sztuce zawsze było ciężkim kawałkiem chleba i tak jest również dzisiaj. Oczywiście, naszym zadaniem jest również umożliwienie zdobycia odpowiedniej wiedzy i umiejętności także tym młodym ludziom, którzy chcą się poświęcić działalności stricte artystycznej. Jednak wydaje nam się bardzo ważne tworzenie takich programów dydaktycznych, które umożliwią naszym absolwentom zdobywanie pracy.

Ale mimo wyjątkowości rynku pracy dla absolwentów uczelni artystycznych, łódzka akademia chyba nie narzeka na brak chętnych do wstępowania w jej progi?

Rzeczywiście, zainteresowanie jest duże. Zawsze będzie grupa ludzi zdolnych i wrażliwych, którzy będą chcieli realizować się w dziedzinach artystycznych i istnienie takich uczelni, jak nasza, jest po prostu niezbędne. Rzecz jasna, ze względu na niż demograficzny, wszystkie uczelnie do 2020 roku spodziewają się spadków frekwencji. W naszym przypadku może to oznaczać, że wypełniając wszystkie miejsca studiować będą nie tylko najlepsi. Ale wydaje mi się, że wystarczy zmienić podej ście do dydaktyki i niektórym studentom będzie trzeba poświęcać więcej uwagi, konieczne będzie pewne zmodyfikowanie programów tak, by umożliwiały nadrabianie braków. Robimy jednak wiele w zakresie działań promocyjnych, by zainteresowanie uczelnią było nadal duże i byśmy znacząco nie odczuli demograficznego spadku. Szereg wydarzeń związanych z naszym 70-leciem, które odbywają się przez cały rok, jest właśnie takim wsadem promocyjnym, mającym podkreślić naszą wyjątkowość.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Na czym zatem polega wyjątkowość programowa łódzkiej akademii?
Od początku, jeszcze od czasów Władysława Strzemińskiego, składa się na to kształcenie projektantów na bazie bardzo solidnego kształcenia artystycznego. To jest nawet czasami trudne, na przykład w sytuacjach wymiany międzynarodowej, kiedy takie przygotowania artystycznego dla projektantów nie ma, kiedy od początku kształcenia wchodzą oni w swoje dziedziny. I nierzadko zagraniczni studenci zderzają się u nas ze ścianą, nie bardzo mogą sobie poradzić, ale z drugiej strony ich to fascynuje i wiele osób chce u nas zostać na kolejny semestr. Co oznacza, że ten ugruntowany u nas model się sprawdza.

A czy w Pani odczuciu zmienia się profil kandydata na studenta akademii? Czy są bardziej zdeterminowani, może wyraźniej wyspecjalizowani?

90 procent studentów już na studiach, a nierzadko od pierwszego roku, rozpoczyna jakąś działalność zawodową. To przybiera różne formy. Pracują w agencjach, firmach reklamowych czy jakichś przedsiębiorstwach, bądź sami zakładają własną działalność i próbują swoich sił, szukają klientów, na przykład w internecie. Za moich czasów było nie do pomyślenia, żeby student pracował, to było źle widziane, a dystrybucja prac powstałych na uczelni była zabroniona. Dziś przychodzi do nas młodzież, która doskonale włada językami obcymi, która jest obyta w świecie, ma za sobą wiele podróży i kontaktów, jest za pan brat z nowoczesnymi technologiami i nie ma kompleksów. I od pierwszego roku chcą działać jak profesjonaliści. Przełomowym momentem było wprowadzenie dwustopniowości, czyli studia licencjackie i magisterskie. Bo jeszcze niedawno, kiedy studia były jednolite, student do specjalizacji przechodził dopiero na trzecim roku, przez dwa lata przechodził przez wszystkie pracownie artystyczne. W tej chwili mamy studentów już na pierwszym roku mających świadomość swojej przyszłości. I, doświadczam tego we własnej pracowni, to, co oni robią mając umysł wolny od wszelkich obciążeń, jest fantastyczne. Jedyny niepokój budzi we mnie pewna niedojrzałość psychiczna. Bo oni przychodzą zaraz po maturze, jest im się łatwiej dostać na uczelnię, bo nie ma takiej konkurencji, jak kiedyś, i wpadają od razu na głęboką wodę, od razu muszą myśleć projektowo, brać pod uwagę wszelkie technologiczne uwarunkowania. Staramy się im pomagać, ale pewnych rzeczy nie da sie przeskoczyć. Oni jeszcze włączają intuicję, a nie włączają myślenia. To jest pewien problem. Licencjat to jest tak naprawdę etap zawodowy, uczymy ich technologii, różnych meandrów projektowania. Faza kreacyjna jest tak naprawdę dopiero na studiach magisterskich. Dość długo kadra i studenci przestawiali się na nowy system. Dziś dostrzegamy jego zalety i wady. Czasem pojawia się żal, że w systemie pięcioletnich studiów była moc, kontakt z profesorami przez cały czas nauki. Obecnie te więzy są zrywane, wszystko się dzieje znacznie szybciej, oczekiwania dynamiczniej się zmieniają, a naszym zadaniem jest za nimi nadążać, musimy naszym studentom stwarzać też ścieżkę kariery. Wszystko to jednak, być może, lepiej odpowiada dzisiejszym wyzwaniom i lepiej przygotowuje studentów do tego, co czeka ich w dorosłym życiu w dzisiejszej rzeczywistości.

Jak uczelnia pomaga studentom w poszukiwaniu swojego miejsca na rynku pracy?

Aktywnie działa nasze biuro karier, które organizuje wiele spotkań z biznesem, szuka możliwości zatrudnienia. Muszę powiedzieć, że jeżeli chodzi o sprawy projektowe, to z miejscami pracy nie jest najgorzej. Jesteśmy zagłębiem odzieżowym, więc praktycznie wszyscy nasi absolwenci albo otwierają własne firmy, albo pracują dla jakiegoś producenta. Myślę przede wszystkim o projektantach mody lub projektantach graficznych, także absolwentach wzornictwa. Oczywiście, stworzenie takiej sytuacji dla wszystkich wymaga czasu, ale widzimy, że z roku na rok jest coraz lepiej. Naszym celem jest zapewnienie studentowi wszystkich ścieżek rozwoju już pod kątem pracy, jaką podejmie po nauce. To właśnie jest największa zmiana. Kiedyś student uczelni artystycznej był artystą, wolnym ptakiem, dziś musi myśleć o swojej przyszłości zawodowej bardzo precyzyjnie, a uczelnie stają się w pewnym sensie biznesowymi korporacjami.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Czy zatem dziś wasz student to bardziej artysta czy przedsiębiorca? Czy też może jedno drugiego nie wyklucza?

Jedno drugiego nie wyklucza. I właśnie nam o to chodzi, żeby młody artysta miał również żyłkę przedsiębiorcy. Żeby umiał się wypromować, żeby umiał zawalczyć o siebie, żeby potrafił sprzedać swoje prace godnie. A z drugiej strony, żeby projektant nie zapomniał, że jest artystą, żeby nie zatracił w sobie woli walki z rzeczywistością i pracodawcą o artystyczną wartość przedsięwzięcia, żeby pamiętał, że sfera kreacji i dusza artystyczna jest niezbędna do tego, by projekt był wyjątkowy.

Kto, jak nie on będzie nas uczył gustu...

Dokładnie. To zresztą widać już w ich postawie. To jest właśnie kolejna kluczowa zmiana w dzisiejszych studentach. Oni są bardzo samodzielni, zdecydowani, pewniejsi siebie i swoich racji, śmielsi i znacznie bardziej otwarci. Naprawdę myślą i działają europejsko. Moim konikiem jest zresztą zwiększanie mobilności kadry naukowej i studentów i wchodzenie w większą liczbę projektów międzynarodowych.

Jak panować nad takim zbiorem indywidualistów?

To między innymi ciągłe poszukiwania. Jest nas na uczelni 1500 osobowości, studentów i wykładowców. Wszyscy jesteśmy nadwrażliwcami, mamy miękkie serce. Trzeba się spotkać. To się ciągle udaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki