Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akademicka Łódź przetestuje reformy minister Kudryckiej

Maciej Kałach
Jakub Pokora
6 łódzkich uczelni państwowych i 20 niepublicznych budzi się z wakacyjnego snu. W tym tygodniu do nauki wraca ok. 140 tys. studentów, a pełną parą zaczyna pracować ok. 65 tys. pracowników szkół wyższych. To więcej niż liczba zatrudnionych w całym przemyśle w Łodzi.

I studenci, i pracownicy uczelni przez cały ubiegły rok akademicki z uwagą słuchali kolejnych wystąpień Barbary Kudryckiej - minister nauki i szkolnictwa wyższego zapowiadała, że wprowadzane przez jej resort reformy przyczynią się do poprawy warunków kształcenia wyższego. Czy tak się stanie, przekonamy się już wkrótce.

Chyba najbardziej krytykowaną reformą Kudryckiej jest wprowadzenie opłaty za drugi kierunek. Prawo do bezpłatnego studiowania na drugim fakultecie zachowa ten, kto znajdzie się na liście 10 procent studentów z najlepszymi wynikami na pierwszym kierunku. Minister wprowadzenie tej bariery argumentowała przypadkami studentów, którzy ciągnęli jednocześnie nawet kilkanaście kierunków - w tym żadnego na poważnie. Zwolennicy dwukierunkowości twierdzili, że Kudrycka przytacza rzadko spotykane patologie.

MNiSW przeforsowało też zmiany w sposobie wydawania pieniędzy na stypendia. W poprzednich semestrach połowa środków na ten cel szła na zapomogi dla ubogich, a druga na nagrody za stopnie. Teraz na stypendia motywacyjne trafi tylko 40 proc. pieniędzy, więc spadnie liczba uprawnionych. Np. na Uniwersytecie Łódzkim z 17 proc. studentów na każdym roku do 10. Na Politechnice Łódzkiej stypendia motywacyjne otrzymywało nawet 15 proc. studentów ostatnich lat studiów - teraz będzie to 9 proc. Obie wielkie uczelnie podnoszą za to wysokość stypendium socjalnego i zwiększają jego dostępność.

Reformy Kudryckiej dotyczą nawet absolwentów uczelni. Szkoły wyższe mają obowiązek śledzenia losów swoich absolwentów "w szczególności po trzech i pięciu latach od dnia ukończenia studiów". Ma to służyć m.in. lepszemu dopasowaniu oferty kształcenia do postulatów pracodawców. W naszym regionie najlepiej z tego zadania wywiązuje się Politechnika Łódzka, która uruchomiła komputerowy system w 2009 r. i bada już losy prawie 6 tys. absolwentów.

Profesor Włodzimierz Nykiel, rektor UŁ, za najważniejszą zmianę ułatwiającą kształcenie uważa przepisy o tworzeniu kierunków i programów. - Kierunek może być prowadzony zarówno przez jedną, jak i kilka jednostek organizacyjnych, w jednej bądź kilku uczelniach - mówi prof. Nykiel. - To rozwiązanie nie tylko zwiększa autonomię uczelni, ale lepiej odpowiada na zapotrzebowanie społeczne.

Jak na razie, najgłośniejszym kierunkiem międzyuczelnianym w Polsce jest eksperyment, w którym uczestniczy Politechnika Łódzka. Uczelnia razem z krakowską Akademią Górniczo-Hutniczą oraz Politechniką Gdańską uruchomiła chemię budowlaną. Student spędzi po jednym semestrze u każdego z partnerów macierzystej uczelni.

W październiku wchodzi ważna zmiana, do której z mieszanymi uczuciami podchodzi część pracowników dydaktycznych. Otóż mogą oni pracować teraz tylko w dwóch szkołach wyższych i tylko za zgodą rektora. Do tej pory nauczyciel akademicki pytał najwyższego szefa o zgodę na pracę na trzecim etacie. Zmiana ma sprawić, że dydaktyk będzie miał więcej czasu dla swoich studentów, ale szczególnie boją się jej uczelnie niepubliczne.

Kudrycka walczy też z nepotyzmem. Od tego roku szef uczelnianej jednostki nie będzie mógł zatrudnić na podległym sobie stanowisku osoby blisko spokrewnionej lub spowinowaconej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki