Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akcja policji i ludzi Rutkowskiego pod magazynem w Warszawie. Członkowie szajki podrabiali maseczki na szkodę firmy z Piątku 23.02.2021

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Członkowie patrolu biura detektywistycznego Krzysztofa Rutkowskiego w Łodzi przy wsparciu policji rozbili 3-osobową szajkę, która na dużą skalę handlowała podrobionymi, nie mającymi certyfikatu, maseczkami ochronnymi używanymi w związku z pandemią koronawirusa. CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>>
Członkowie patrolu biura detektywistycznego Krzysztofa Rutkowskiego w Łodzi przy wsparciu policji rozbili 3-osobową szajkę, która na dużą skalę handlowała podrobionymi, nie mającymi certyfikatu, maseczkami ochronnymi używanymi w związku z pandemią koronawirusa. CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>>Grzegorz Gałasińki
Członkowie patrolu biura detektywistycznego Krzysztofa Rutkowskiego w Łodzi przy wsparciu policji rozbili 3-osobową szajkę, która na dużą skalę handlowała podrobionymi, nie mającymi certyfikatu, maseczkami ochronnymi używanymi w związku z pandemią koronawirusa.

Do akcji doszło w miniony piątek 19 lutego w Warszawie. Członkowie działającej od dwóch miesięcy grupy przestępczej zostali zatrzymani pod magazynem na Ursynowie, w którym były składowane maseczki. Krzysztof Rutkowski wyjaśnia, że oprócz jego ludzi w akcji uczestniczyły cztery jednostki policji – z Łodzi, Warszawy i Piotrkowa Trybunalskiego. Szef biura detektywistycznego pochwalił policjantów za dobrą współpracę oraz profesjonalne i skuteczne działania.

Firma traciła 300 tys. zł dziennie

Podczas akcji zabezpieczyliśmy około 20 tysięcy maseczek, zaś w magazynie mogło się znajdować kilkaset tysięcy maseczek. Przestępcy działali na szkodę firmy z Piątku, która zatrudnia 200 osób i ma certyfikat jakości na produkcję maseczek. Swoje straty firma ta oszacowała na 300 tysięcy złotych dziennie – oznajmił Krzysztof Rutkowski na poniedziałkowej konferencji prasowej.

Podróbki marnej jakości mogły trafiać do szpitali

To właśnie firma z Piątku poprosiła o pomoc Krzysztofa Rutkowskiego, który podkreślił, że trefne maseczki nie miały certyfikatu i były marnej jakości. Wyjaśnił, że oryginalne maseczki miały podwójny szew, zaś podrobione potrójny. Oczywiście różniły się też ceną: prawdziwe sprzedawano za 1,6 zł, a sfałszowane po złotówce. Niestety, podróbki – jak zaznaczył Krzysztof Rutkowski – mogły trafiać do szpitali i przychodni medycznych.

CZYTAJ INNE ARTYKUŁY

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki