Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akt oskarżenia przeciwko prezydent Hannie Zdanowskiej

Marcin Darda
Marcin Darda
Krzysztof Szymczak
Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska została oskarżona o poświadczenie nieprawdy w dokumentach, które umożliwiły jej partnerowi zaciągnięcie kredytu.

Gorzowska prokuratura zarzuca Hannie Zdanowskiej poświadczenie nieprawdy w dokumentach, zarzut postawiono także życiowemu partnerowi Hanny Zdanowskiej, Włodzimierzowi G.

Według aktu oskarżenia, Hanna Zdanowska w grudniu 2008 r. poświadczyła nieprawdę w akcie notarialnym, że otrzymała od Włodzimierza G. 50 tys. zł zadatku za mieszkanie i w ten sposób pomogła mu w uzyskaniu kredytu na kupno tego mieszkania. Tyle, że według prokuratury takiej transakcji w ogóle nie było

- Natomiast miało to istotne znaczenie dla uzyskania kredytu, gdyż potwierdzało wniesienie wkładu własnego. Na podstawie tych dokumentów Włodzimierz G. uzyskał 200 tys. zł kredytu na zakup mieszkania w Łodzi od swojej partnerki - mówi prokurator Roman Witkowski.

Prokuratura w listopadzie 2016 r. postawiła Zdanowskiej dwa zarzuty. Jeden dotyczył poświadczenia nieprawdy przy zaciągnięciu przez nią 500 tys. zł kredytu na zakup działki od Włodzimierza G. Ten zarzut został jednak umorzony w czerwcu, Zdanowska swój kredyt spłaciła wcześniej. Prezydent Łodzi od początku twierdzi, że jest niewinna. Po postawieniu zarzutów oświadczyła ze łzami w oczach, że „skoro nie można jej niczego zarzucić w kwestii zarządzania miastem, to rozpoczęło się grzebanie w jej życiu prywatnym”.

Jej poniedziałkowe oświadczenie jest w podobnym tonie: „Zarzuty są absurdalne, sprawa została wyjaśniona. Sąd już raz w tej sprawie przyznał mi rację i uznał, że prokuratura nie miała prawa postawić mi jednego z zarzutów i prowadzić postępowania. Sama prokuratura w czerwcu tego roku ostatecznie umorzyła główny postawiony mi zarzut. Jeden z kredytów został już przeze mnie spłacony, a drugi jest regularnie spłacany przez mojego partnera. Bank nie poniósł żadnej szkody. Jestem niewinna, nie zrobiłam nic złego. Sprawa nie ma żadnego związku ze sprawowaną przeze mnie funkcją, dotyczy moich prywatnych rozliczeń z partnerem” - oświadczyła prezydent Łodzi.

Zobacz też:Hanna Zdanowska podejrzana o wyłudzenie kredytu

Jeszcze w listopadzie, tuż po postawieniu jej zarzutów, przez Łódź przeszły dwa marsze poparcia pod hasłem „Murem za Hanką”. Ich uczestnicy podkreślali, że sprawa ma naturę czysto polityczną: to minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro po podporządkowaniu sobie prokuratury ręcznie steruje śledczymi, by osłabić popularnych prezydentów miast, w których PiS nie rządzi. Wcześniej CBA zażądało wygaszania mandatu prezydentowi Lublina Krzysztofowi Żukowi, który miał złamać ustawę antykorupcyjną. Wojewoda z PiS mandat Żukowi wygasił, ale prezydent zaskarżył decyzję w sądzie administracyjnym. Mandat stracił też prezydent Radomia Radosław Witkowski pod podobnym zarzutem, ale i on walczy przed sądem. Od grudnia z kolei toczy się ponowne postępowanie prokuratorskie w sprawie nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Największe kłopoty ma jednak prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, była wiceprzewodnicząca PO, w związku z aferą reprywatyzacyjną w Warszawie. Jest pewne, że nie wystartuje po koleją kadencję.

Z kolei politycy łódzkiego PiS od początku sprawy Zdanowskiej podkreślają, że śledztwo rozpoczęło się, gdy prokuratura była od ministra sprawiedliwości niezależna. Bagatelizowali też marsze poparcia dla prezydent, mówiąc, że uczestniczyli w nich głównie członkowie PO i miejscy urzędnicy. Wczoraj zaś Sebastian Bulak, szef klubu radnych PiS w łódzkiej Radzie Miejskiej stwierdził, że „cykliczne wizyty w sądzie na pewno nie ułatwią Hannie Zdanowskiej bieżącego zarządzania miastem i nie zwiększą szans Łodzi w staraniach o wystawę Expo 2022”.

- Dlatego prezydent z PO powinna jak najszybciej sprawę swego aktu oskarżenia wyjaśnić - mówi radny Bulak.

Hannę Zdanowską wsparł wczoraj Andrzej Celiński, opozycjonista z czasów PRL, były polityk m.in. Unii Wolności, potem SLD. Zaznaczył, że Zdanowską „zna przelotnie, z Sejmu”, ale - jego zdaniem jej sprawa - jest polityczną zemstą. Dalej Celiński prosił o wsparcie znajomych na Facebooku: „Dajcie wyraz swojej empatii. I niezgody na kórestwo” (pisownia oryginalna - red.).

Hannie Zdanowskiej (i Włodzimierzowi G.) grozi do 5 lat więzienia. Ale czekają ją być może także konsekwencje polityczne. Sąd może sprawę umorzyć, uniewinnić Zdanowską lub wydać wyrok skazujący. Gdyby wyrok się uprawomocnił w czasie kadencji, musiałaby złożyć mandat. Nie miałaby także prawa startu w wyborach 2018 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki