Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akt oskarżenia w sprawie handlu szkodliwymi dla zdrowia i życia dopalaczami trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Zatrzymani przez policjantów sprzedawcy szkodliwych dla życia i zdrowia dopalaczy staną przed Sądem Okręgowym w Łodzi
Zatrzymani przez policjantów sprzedawcy szkodliwych dla życia i zdrowia dopalaczy staną przed Sądem Okręgowym w Łodzi Archiwum
Przed sądem stanie sklepowy sprzedawca groźnych dla zdrowia i życia dopalaczy. W sklepie panował półmrok, zaś specyfiki sprzedawano przez otwór w płycie wiórowej, tak aby nie było widać sprzedawcy. Dopalacze miały tak atrakcyjne i „apetyczne” nazwy jak Voo Doo Pogromca Duchów czy Talizman Pogromca Wampirów. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi.

Dopalacze sprzedawano w sklepie przy ul. Brackiej w Pabianicach. Oskarżonym sprzedawcą jest 45-letni Marcin W., z zawodu ratownik medyczny, który do tej pory nie był karany.

Voo Doo Pogromca Duchów i Talizman Pogromca Wampirów.

Prokuratura zarzuca mu sprzedaż niebezpiecznych dla zdrowia i życia dopalaczy, których zażycie – jak ustalili biegli – może spowodować zaburzenia sercowe i psychiczne oraz upośledzenie centralnego układu nerwowego. Dlatego Marcin W. miał w ten sposób sprowadzić niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia wielu osób. Szkodliwe produkty miały takie zabawne i groteskowe nazwy jak Mały Talizman Kierowcy, Duży Talizman Kierowcy, Średni Amulet Ochronny, Voo Doo Pogromca Duchów czy Talizman Pogromca Wampirów.

Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Pabianicach. Śledczy ustalili, że sklep przy ul. Brackiej należał do spółki z Wielkopolski. Policjanci zasadzili się w rejonie sklepu i zatrzymywali wychodzących klientów. Przy każdym z nich znaleźli opakowanie z tajemniczym suszem roślinnym. Były to dopalacze.

Dopalacze spod lady i przez otwór w płycie

Policjanci weszli do sklepu i w ciągu dwóch dni zabezpieczyli prawie 300 trefnych produktów. Ustalili, że klienci zaopatrywali się tam w dopalacze od kilku miesięcy. Sprzedaż odbywała się w nietypowej scenerii, tak jakby sprzedawca – był nim Marcin W. - koniecznie chciał zachować incognito. Otóż w sklepie panował półmrok, zaś sprzedawca wyjmował dopalacze spod lady. Między kupującym a sprzedającym była zainstalowana na ladzie płyta wiórowa z otworem, przez który wydawano szkodliwe używki. Dlatego klienci nie byli w stanie opisać wyglądu sprzedającego.

Zabezpieczone dopalacze trafiły do Laboratorium Kryminalistycznego KWP w Łodzi oraz do renomowanego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie, które to placówki potwierdziły, że są one bardzo szkodliwe.

Ta sama firma prowadziła też sklep przy Więziennej w Lesznie. Także w nim sprzedawano dopalacze. Sprzedawcą był 38-letni Damian Ch., z zawodu kierowca, który też został oskarżony w tej sprawie.

Sprzedawcy nie przyznali się do winy

Podczas przesłuchania Marcin W. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Także Damian Ch. nie przyznał się do winy. Oznajmił za to, że nie interesował się sprzedawanymi przez siebie produktami. Niemniej niepokoiły go wizyty w sklepie policjantów i inspektorów sanepidu. W takich sytuacjach kontaktował się z pełnomocnikiem właściciela sklepu, który niezmiennie go zapewniał, że wszystko jest w porządku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki