Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aktor Łukasz Płoszajski czyta w naszych myślach, jest mentalistą

Anna Gronczewska
materiały promocyjne
rozmowa z Łukaszem Płoszajskim, aktorem, mentalistą, łodzianinem

Jak pan jako aktor radzi sobie w tych trudnych czasach związanych z atakiem koronawirusa?**
    Mam w końcu dużo czasu dla siebie i rodziny. Nadrabiam zaległości filmowe i serialowe, uczę syna matematyki,   gotuję i zupełnie nie mam czasu na nudę


To zwłaszcza dla artystów wyjątkowo ciężki okres?

    Nie tylko dla artystów ale dla wszystkich osób, które nie są na etatach. Ja na szczęście przez wiele lat bardzo dużo pracowałem więc stać mnie na długie wakacje. Jestem jednak pewny, że jeśli sytuacja szybko nie wróci do normy świat, do którego przywykliśmy bardzo się zmieni i to raczej nie będzie zmiana na lepsze

**Porozmawiajmy teraz o przyjemniejszych rzeczach. Łukasz Płoszajski, aktor, mentalista, Ładnie brzmi?
Bardzo ładnie!

**Ale pierwsze było aktorstwo?
Tak, skończyłem łódzką Szkołę Filmową. Pochodzę z Łodzi więc bardzo się cieszyłem, że mogę tam studiować. Czytanie ludzkich myśli pojawiło się później. Trzeba mieć w życiu jakąś pasję. Rozwijać się. Ja postanowiłem w ten sposób.

Zatrzymajmy się na chwilę przy Łodzi. Jakie było pana łódzkie dzieciństwo?
Było wspaniałe! Pamiętam cudowną Łódź. Wielki stadion Łódzkiego Klubu Sportowego. Tam mój tata był kierownikiem. Często nie chodziłem do przedszkola tylko szedłem na stadion. Miałem wujków, ciotki sportowców. Tam sobie kopałem piłkę lub rzucałem ją do kosza. Fantastyczny był czas spędzony pod Łodzią w Sokolnikach gdzie rodzice mają dom. Tam jeździliśmy na weekendy, na wakacje. Potem zacząłem naukę w IV LO...

Skąd pana wyrzucono..
W zasadzie to sam odszedłem z tej szkoły. Miałem problem z jednym nauczycielem i był nie do rozwiązania. Ktoś z nas musiał odejść. Ja mogłem a nauczyciel nie więc opuściłem mury tej szkoły. Maturę zdałem w XX LO. Pamiętam jednak wspaniałą Łódź z tego okresu. Tętniącą życiem ulicę Piotrkowską, puby pełne ludzi. Teraz gdy przyjeżdżam do Łodzi widzę, że Piotrkowska już tak nie żyje. Wspominam wtedy tamte czasy, lata dziewięćdziesiąte.

Teraz Łódź ma Manufakturę..**
Mamy Manufakturę, ale pamiętam jak siedziałem z Michałem Wiśniewskim, Borysem Szycem, Lidką Kopanią w klubie Wall Street i śpiewaliśmy piosenki na karaoke do białego rana, przez siedem dni w tygodniu. Wszystko inaczej wyglądało… 

Wychował się pan na łódzkiej Retkini?
Zgadza się. Chodziłem do Szkoły Podstawowej nr 6. Tam zaczęła się moja pasja związana z aktorstwem. Należałem do teatrzyku szkolnego. Brałem udział w konkursach recytatorskich „Świerszczykowe wierszyki” i je wygrywałem. Gdyby nie to nie zostałbym aktorem. Ta droga towarzyszyła mi od 7 roku życia.

Miał pan w rodzinie tradycje artystyczne?
Moja rodzina była związana z zakładami im. Marchlewskiego w Łodzi. Dziadek był tam kasjerem, ojciec majstrem. Artystów w rodzinie nie było. Jestem pierwszy.

Po skończeniu Szkoły Filmowej nie został pan w Łodzi. Dziś mieszka pan we Wrocławiu. Dlaczego?
Zanim trafiłem do Wrocławia pracowałem w teatrze w Radomiu gdzie zrobiłem dwie duże role i dyplom. W Łodzi próbowałem się dostać do Teatru Nowego, ale chyba było nam wówczas nie po drodze. W efekcie od skończenia Filmówki minęło już 17 lat a ja nie byłem nigdy związany zawodowo z moim rodzinnym miastem. Trafiłem do Wrocławia z czego się bardzo cieszę. Mieszkam w tym mieście już 15 lat.

Podobno miał pan w swoim życiu epizod dziennikarski. Był reporterem, prowadzącym w ESCE...
W Radio ESKA pracowałem w Łodzi. Prowadziłem program na żywo. Byłem też reporterem ulicznym. Później już we Wrocławiu radio zamieniłem na ESKA TV.

We Wrocławiu narodził się Łukasz Płoszajski mentalista?

Myślę, że już w Szkole Filmowej. Byłem na czwartym roku, gdy w moje ręce wpadła książka „Wywieranie wpływu na ludzi” prof. Roberta Cialdiniego. Opisywał w niej całą masę mechanizmów, którym ulegamy. Pokazywał w jaki sposób można manipulować człowiekiem. Ta książka otworzyła mi oczy na rzeczy, które mnie zawsze ciekawiły. Za nią poszły kolejne książki o tej tematyce. Minęło ponad 12 lat nauki zanim zacząłem pokazywać to czego się nauczyłem w programie „Haker umysłu”.

Można się nauczyć odgadywać ludzkie myśli czy człowiek z tym się rodzi?

Jeżeli ktoś twierdzi, że się z tym rodzi jest kłamcą. Z tym się nikt nie rodzi! Ale tego można się nauczyć. Mnie się to udało. Jednak nie było to łatwe. Składa się na to masa dziedzin. Mnie fascynowało jak funkcjonuje ludzki umysł, jak można nami sterować, przewidywać, czytać. Jak można rozumieć to czy ktoś nas okłamuje. Stąd wzięła się moja pasja.

Rozmawiając z kimś wie pan, że kłamie?

Tak. Myślę, że z taką wiedzą żyje się łatwiej. Gdybym sam nie został oszukany wielokrotnie przez różnych ludzi może bym się tym tak nie zainteresował. To nie znaczy, że skanuje każdą osobę z którą rozmawiam. Gdybym tak robił to bym zwariował. Czasami pojawiają się u rozmówcy takie sygnały, które dają do myślenia. Mówią: Łukasz, bądź czujny, bo coś jest nie tak!

Mentalista to jasnowidz?

Nie, choć potrafię powtórzyć każde jedno widzenie jasnowidza. Doskonale rozumiem metodę, którą się posługują. To nie jest żaden wrodzony dar. Jest to po prostu metoda i każdy z nas może zostać jasnowidzem.

Naprawdę? Niektóry wydaje się, że jasnowidze to ludzie z innej planety, naznaczeni, wybrani.,.

To nie są żadni naznaczeni, wybrani ludzie. Okłamują innych. Człowiek jest w stanie uwierzyć we wszystko i dlatego im też wierzy. Tym bardziej jeśli jakieś ich prorocze wizje się spełniają. Za tym stoi konkretny mechanizm, które te osoby poznały. Ja również mogę przepowiedzieć przyszłość. Natomiast nigdy nie będę mówił, że jestem jasnowidzem. Byłoby to kłamstwo z mojej strony.

Widziałam film na którym odgadnął pan myśli dziennikarza, który przeprowadzał z panem wywiad. Jak to możliwe?

Nie mogę pani tego wytłumaczyć, ale to możliwe choć nie posiadam nadprzyrodzonych zdolności. Mam nadzieję, że uczestnicy moich pokazów na żywo wychodzą z przekonaniem, że robię takie rzeczy, chociaż jestem normalnym człowiekiem. Tak będzie podczas premiery show „Haker umysłu”. Miała mieć miejsce w kwietniu w Teatrze Paladium, ale zostaje przeniesiona na 13 września. Bilety są dostępne online na stronie wydarzenia hakerumyslu.pl

Już pan spotykał się z publicznością prezentując show. Widzowie byli zaszokowani?

Są zawsze zaszokowani. Z drugiej strony prowadzę to show tak, by ludzie wyszli z tego widowiska bogatsi o pewną wiedzę. To taka rozrywka, która ma nie tylko ludzi bawić, budzić zdumienie, ale też ich rozwinąć. Sprawić, że zrozumieją coś więcej, zaczną inaczej patrzeć na życie. Może przestaną ufać wróżkom?

Nie należy im ufać?

Oczywiście! Dopóki działalność wróżek traktujemy jako rozrywkę to w porządku. Jeśli jednak ktoś układa życie i mówi, że nie powinniśmy się zoperować tylko zaparzyć wywar z ziółek to już zbyt głęboka ingerencja. Niestety wiele osób ulega tej pseudonauce. Potem często kończy się to tragicznie. Proszę mi wierzyć, że wykształceni ludzie w XXI wieku potrafią nie zrobić przelewu bankowego bo jest nieodpowiednia faza księżyca a jednocześnie nazywają się racjonalnymi ludźmi

Czy to prawda, że na jednym z pokazów odgadł pan PIN do karty kobiety siedzącej na widowni?

Miało to miejsce. Była zszokowana. Ludzie są zszokowani, gdy odkrywam ich znak zodiaku lub imię pierwszej miłości ze szkoły podstawowej. Albo gdy z szerokiej listy wyborów wybrali dokładnie to co ja przewidziałem wcześniej. Nasz umysł jest bardzo plastyczny. Ja się staram z tym umysłem fajnie i interesująco bawić.

To rodzaj manipulacji naszym umysłem?

Jak najbardziej tak. Non stop nawzajem manipulujemy sobą. Nawet gdy się spojrzy w co jesteśmy ubrani. Jest powód dlaczego wybraliśmy takie, a nie inne kolory. Mamy taki, a nie inny gust. W tym jest niewiele naszej wolnej woli.

Takich ludzi jak pan jest wielu w Polsce?

Na całym świecie jest nas niewielu, ale znamy się, kontaktujemy, przyjaźnimy.

Na czym polega niezwykłość „Hakera umysłu”?

Głównym bohaterem tego widowiska jest widownia. Widzowie wchodzą na scenę i doświadczają tego na sobie. To oni prowadzą show. Jestem tylko dyrygentem, który pozwala doświadczyć niesamowitych rzeczy. Nigdy w Polsce nie było widowiska jakie ja prezentuje. Nikt nie robił tego na taką skalę. Podczas tego widowiska będą uczył ludzi wielu rzeczy, tłumaczył. To nie znaczy, że wyjdą z teatru i będą czytać ludziom w myślach. Natomiast będą wiedzieli jak nauczyć się na pamięć książki telefonicznej.

Podobno pana telewizyjnym debiutem był udział w programie „997” Michała Fajbusiewicza?

To nie był debiut. Michał nagrywał ten program w Łodzi i jako studenci w nim występowaliśmy. Tak samo jak nie jest prawdą, że grałem trupy. Najczęściej odtwarzałem postacie jakiś lumpów, pijaków, dresiarzy siedzących z winem na murku.

Już 15 lat gra pan Artura Kulczyckiego jednego z głównym bohaterów popularnego serialu „Pierwsza miłość”. Lubi pan tę postać?

Gdybym go nie lubił to rzuciłbym scenariuszem i poszedł grać gdzieś indziej. Ja Artura uwielbiam! Bardzo lubię też ten serial. Przekłada się to na drugą stronę. Minęło 15 lat, w tym czasie powstało wiele innych produkcji, wiele dawno się skończyło, a my kręcimy kolejne odcinki. Ludzie nas oglądają, odnieśliśmy sukces i jesteśmy z tego dumni!
**
Artur przechodzi różne metamorfozy..
Kiedyś powiedziałem, że to rola o dorastaniu, stawaniu się mężczyzną. Był chłopakiem, któremu wydawało się, że wszystko można, by zostać mężczyzną, który podejmuje świadome, szlachetne i racjonalne decyzje.

Teraz pana bohater znajduje się na kolejnym życiowym zakręcie.**
I to nie jego wina! Nie on poszedł „w bok”, tylko żona. Nasz serial opowiada o życiu i daje receptę ludziom jak z pewnymi sprawami sobie poradzić. Ta sytuacja, która spotkała mojego bohatera jest doświadczeniem wielu innych mężczyzn. Myślę, że oglądając tę historię, jak radzę sobie z odejściem żony, pojawieniem się w jej życiu nowego mężczyzny, zabraniem dzieci, inni mężczyźni będą mogli wziąć lekcję do swojego życia

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki