Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nominowany do Oscara film „Lady Bird”: Jakże niełatwo być młodym...

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Gwiazdą filmu jest Saoirse Ronan w roli Lady Bird. To zachwycający występ, niepospolicie szczery i absolutnie prawdziwy
Gwiazdą filmu jest Saoirse Ronan w roli Lady Bird. To zachwycający występ, niepospolicie szczery i absolutnie prawdziwy United International Pictures
Obraz „Lady Bird” nominowano do Oscara w kategorii najlepszy film, ale także za reżyserię, scenariusz i role kobiece. Niezależnie jednak, czy dostanie jakąś statuetkę i tak wygrywa bezpretensjonalną prostotą i szczerością.

Wielu, a właściwie bardzo wielu ludzi im jest starszych, tym chętniej wróciłoby do młodości. Dźwigając ciężar przemijania, pomniejszyło przy tym udręki i niespodzianki dojrzewania, które w swoim czasie wydawały się niebotyczne. Młoda ciągle Greta Gerwig w „Lady Bird” wróciła do czasu własnej nastoletniości; do chwil, kiedy niemal wszystko było pierwsze, kiedy pragnęło się odmiany, energii, a nie kojącego rany dorosłości świętego spokoju. Autorka filmu przypomina, co wówczas wydawało się ważne, a z perspektywy kolejnych przeżytych lat traci na znaczeniu. A czyni to ze świeżą we współczesnym kinie naturalnością i czułością.

Główna bohaterka, Christine McPherson - która by podkreślić swą niezależność i wyjątkowość tytułuje się Lady Bird - jest w klasie maturalnej, lada chwila skończy 18 lat i marzy o wyrwaniu się z rodzinnego Sacramento w stanie Kalifornia (w tej miejscowości dorastała również Greta Gerwig). Orłem edukacji nie jest, ale postanawia złożyć podanie o przyjęcie do college’u w Nowym Jorku, który jawi jej się (swoją drogą, nawet i słusznie) jako kulturalne i rozwojowe centrum świata. Na razie zmaga się z apodyktyczną i sfrustrowaną matką, pogrążonym w depresji, niespełnionym ojcem, będącym jej przeciwieństwem bratem i jego partnerką oraz szkołą, za którą nie przepada. Poddaje próbie i weryfikacji swój światopogląd, religijność, uczucia, przyjaźnie, pierwsze miłości i fascynacje erotyczne. Kipi hormonami, niezgodą, rodzącym się buntem, odkryciami, zachwytami i odrzuceniami. Jest samą istotą życia, choć zarazem uważa, iż jedyną atrakcyjną rzeczą przydarzającą się w jej okolicy to fakt, że rok 2002 (wtedy rozgrywa się akcja filmu) to palindrom.

Greta Gerwig buduje swoją opowieść z tzw. zwyczajnych sytuacji i obserwacji, które składają się na nadzwyczajną całość. Widzieliśmy to przecież niezliczoną ilość razy: blaski i cienie dorastania, te straszne matki (które zdają się córkom tym straszniejsze, im bardziej okazują się do nich podobne) oraz rozczarowani życiem ojcowie, kompleksy, głupie kłamstwa, udawanie kogoś innego przed rówieśnikami. Gerwig niczego jednak nie pudruje, nie próbuje przysposabiać do z góry upatrzonej tezy, nie stara się uwodzić widza. Tu nawet głównej bohaterki nie musimy lubić - Lady Bird jest tak samo zabawna, jak i irytująca, jej reakcje i wybory bywają rozczarowujące. Niczego nam się też nie sugeruje, reżyserka i autorka scenariusza nie chce manipulować naszymi ocenami. Równoważy wszelkie problemy i ekscytacje Christine, nam pozostawiając ustosunkowanie się do tego, w czym uczestniczymy. To równocześnie fascynująca podróż psychologiczna po drodze nastrojów, żywiołowości i przemiany, a raczej poszukiwania własnej tożsamości wkraczającej w dorosłość nastolatki. W efekcie świat skonstruowany z okruchów codzienności - a jakże spójny i świadomie złożony od strony filmowej - skrzy się emocjonalnością i odkrywa nieczęsto spotykaną liczbę okazji do refleksji: niekoniecznie o istocie bytu i funkcjonowaniu społeczeństw, ale o zakrętach i zakręcikach, relacjach i relacyjkach, w które wchodzimy i z których wychodzimy. Debiutująca w fabule artystka maluje to wszystko na tle amerykańskiej prowincji i społeczno-ekonomicznych rozwarstwień, choć trzeba pamiętać, że amerykańskie rozwarstwienia i prowincja to nie to samo, co u nas. Podejmuje schematy obowiązujące w kinematografii ostatnich lat, ale i igra z nimi - warto np. zwrócić uwagę, jak przedstawia siostrę prowadzącą katolicką szkołę, do której uczęszcza Christine.

Gwiazdą filmu jest Saoirse Ronan w roli Lady Bird. To zachwycający występ, niepospolicie szczery i absolutnie prawdziwy. Niezwykle utalentowana aktorka jest nie tylko bezwarunkowo wiarygodna i frapująco naturalna, ale jednocześnie ma w sobie ten rodzaj ekranowego magnetyzmu, który natychmiast pochłania uwagę widza i pozwala robić coś nawet z niczego. Z przejęciem, ale i profesjonalną dbałością o detale wykorzystuje rolę matki dziewczyny Laurie Metcalf. To film kobiety, z kobietami, ale nie dla kobiet jedynie.

Gerwig udało się pochwycić ulotne chwile, związane z tym nadzwyczaj krótkim okresem w życiu człowieka, kiedy tworzymy siebie, dostajemy szansę zaakceptowania tego, skąd przyszliśmy, jacy jesteśmy i dokąd zamierzamy pójść lub rozpoczynamy pogrążanie w chaosie. I właściwie prosi tylko o jedno: byśmy mówili sobie to, co bardzo byśmy chcieli powiedzieć, wybaczając to, co wcześniej usłyszeliśmy.

Lady Bird USA komediodramat, reż. Greta Gerwig, wyst. Saoirse Ronan, Laurie Metcalf, Tracy Letts, Lucas Hedges | OCENA: ★★★★☆☆

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki