Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Amber Gold to zaszczyt, który łódzkim prokuratorom wyjdzie jeszcze bokiem

Joanna Leszczyńska
Kazimierz Olejnik
Kazimierz Olejnik archiwum
Z Kazimierzem Olejnikiem, prokuratorem Prokuratury Generalnej, będącym w stanie spoczynku, rozmawia Joanna Leszczyńska:

Głośna sprawa Amber Gold ma być przeniesiona z prokuratury gdańskiej do Łodzi. Jak Pan odbiera tę decyzję?
Rozumiem prokuratora Seremeta, który oświadczył, że dla dobra wymiaru sprawiedliwości przeniósł tę sprawę z Gdańska do Łodzi. W tej sprawie wytworzyło się zbyt wiele teorii spiskowych, w które są wciągane różne osoby. Trzeba to przeciąć. Sprawę dostała prokuratura, która nie ma nic wspólnego z Wybrzeżem, z tym wyimaginowanym układem gdańskim. Dla łódzkiej prokuratury jest to niewątpliwy zaszczyt i wyróżnienie, zwłaszcza że sprawa jest dotknięta wieloma nieprawidłowościami. Łódź ma się z czego cieszyć. Tyle tylko, że to jest radość przez łzy, która kolegom z łódzkiej prokuratury pewnie będzie bokiem wychodziła.

Dlaczego?
Dlatego, że prokuratura łódzka jest obciążona wieloma bardzo złożonymi sprawami, również takimi, które zostały na wcześniejszych etapach przekazane z innych prokuratur w Polsce. Chociażby śledztwo, dotyczące zabójstwa Marka Papały. Te sprawy wymagają dużego zaangażowania sił i środków. A sprawa Amber Gold jest sprawą gigantyczną. Przesłuchano kilkanaście tysięcy osób, materiały są monstrualne - to kilkaset lub nawet kilka tysięcy tomów akt. Trzeba to przeczytać, zaplanować dalsze czynności, a potem je wykonać. Z jednej strony, cieszę się, że koledzy z prokuratury łódzkiej, w której zostawiłem dużo serca, zasłużyli na takie wyróżnienie, ale po ludzku im współczuję, bo wiem, że pracują bardzo ciężko, a taka dodatkowa sprawa jeszcze ich obciąża.

Było dla Pana jakimś problemem przesłuchiwanie i oskarżanie ludzi, których Pan znał?
Jeśli chodzi o mnie, to podział na jasną i ciemną stronę mocy miałem przez całe życie zawodowe wyraźnie sprecyzowany. Uważałem, że nawet jak kogoś znam, a ten ktoś narusza prawo, to on sam dokonał wyboru, przechodząc na ciemną stronę mocy i mnie to do niczego nie zobowiązuje. Taka osoba nie powinna się dziwić, że jeśli sprawa zostanie ujawniona, to ja jako prokurator zrobię to, co do mnie należy.

Ale każdy prokurator ma bliższą i dalszą rodzinę, znajomych, korzysta ze służby zdrowia...
Ja pojmuję to bardzo prosto. Rodziny się nie wybiera. Kodeks karny nakazuje prokuratorowi wyłączenie się w takich sprawach. Natomiast znajomych, z którymi się pije wódeczkę, wybiera się indywidualnie. Każdy z nas musi dokonać takiego albo innego wyboru. Nikt z nas nie ma jednak za bardzo wyboru, obok kogo usiądzie w kinie, teatrze czy na stadionie sportowym. Z tego nie można wyprowadzać żadnych daleko idących wniosków, ale w odbiorze publicznym mogą być niedobre skojarzenia. Toteż lepiej w takich sytuacjach podjąć decyzję o przekazaniu sprawy do innej prokuratury, aby nawet cienia wątpliwości nie było, że sprawa jest transparentna i czysta.

Stosunkowo często słyszymy o sprawach, które są w imię transparentności przenoszone gdzie indziej, ale w prokuraturach całego kraju toczy się mnóstwo spraw, w tym w małych miastach, w których "wszyscy wszystkich" znają. Jak ludzie mogą się zabezpieczyć przed nieobiektywnym prokuratorem?
Te zagadnienia są precyzyjnie rozstrzygnięte w kodeksie etyki zawodowej prokuratora i obowiązującej procedurze karnej. Każdy prokurator i sędzia, jeśli ma zajmować się sprawą osoby, wobec do której pozostaje w tego rodzaju związkach, że może być wątpliwość co do jego rzetelności i bezstronności, sam składa wniosek o wyłączenie ze sprawy. Lepiej dla zasady ostrożności procesowej podjąć jest taką decyzję, by nie było wrażenia, że w sprawie dzieje się coś nieczystego. Z drugiej strony, przez całe swoje życie zawodowe patrzyłem na to bardzo ostrożnie, albowiem byli też tacy prokuratorzy, którzy szukali pierwszej lepszej okazji, aby się wyłączyć ze sprawy, bo w ten sposób pozbywali się ciężkiej pracy. Wiele takich prokuratorskich wniosków o wyłączenie ze sprawy, kierowanych do jednostki nadrzędnej, załatwianych jest odmownie. Prokurator oceniał bowiem, że powód podany przez podległego prokuratora wcale nie jest ważny, by przenosić sprawę gdzie indziej.

Jakie powody podają zwykle w takiej sytuacji prokuratorzy?
Zazwyczaj taki, że osoba, wobec której prowadzone jest postępowanie, na tym terenie pełni znaczącą funkcją publiczną i prowadzenie sprawy przez prokuratora z tego samego terenu byłoby niezręcznością albo mogłoby budzić wątpliwości. Jestem zdania, że prokurator musi mieć pewien kościec, pewien system wartości. To, że on kogoś zna, wcale nie oznacza, że nie może przeciwko niemu prowadzić postępowania. Prawdą jest jednak, że nie ma wzoru matematycznego, który by nakreślił, gdzie jest ten moment, w którym prokurator musi się wyłączyć ze sprawy. To jest wszystko ocenne i zależy od sytuacji.

A Pan występował o wyłączenie ze sprawy?
Bardzo rzadko. Nie miałem nigdy obiekcji, co mam zrobić jako prokurator. Boleję nad tym, ale przyłożyłem rękę do aktu oskarżenia przeciwko wielu osobom, które wcześniej znałem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki