Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Amonit” Francisa Lee: Bez miłości za życia można się zamienić w kamień RECENZJA

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
United International Pictures
„Amonit” Francisa Lee to po prostu film o miłości. Zmyślonej przez scenarzystę i reżysera w jednej osobie. Lecz przez to w żaden sposób mniej prawdziwej.

Francis Lee (autor „Pięknego kraju”) główną bohaterką „Amonitu” uczynił autentyczną postać, XIX-wieczną paleontolożkę i zbieraczkę skamielin Mary Anning, należącą do pionierów tej dziedziny nauki w Wielkiej Brytanii, która samotnicze życie spędziła w niewielkiej miejscowości Lyme Regis, położonej na wybrzeżu południowej Anglii. Dopisał jej romans z geolog Charlotte Murchison, mężatką, która w tym samym czasie mieszkała w Londynie. Gdy pomysł nie spodobał się spadkobiercom Anning, twórca odpowiedział pytaniem: czy uwzględniając jak rutynowo „prostowane” w kulturze są dzieje queer i biorąc postać historyczną, wobec której nie ma żadnych dowodów na związek heteroseksualny, nie jest dozwolone postrzeganie tej osoby w innym kontekście? Pewnie nie tylko z punktu widzenia spadkobierców brak dowodów na jeden związek to trochę mało, by budować z niczego historię drugiego (a i należy liczyć, iż artysta dopuszcza postrzeganie osób historycznych „w innym kontekście” także w sposób odmienny od jego perspektywy), ale z punktu widzenia widza Lee zrobił poruszający, znaczący film o miłości. Ponad „kontekstami”.

Sięgnięcie po bohaterki z epoki, nazywanej dzisiaj patriarchatem, w dodatku zainteresowane nauką, zdominowaną wówczas przez mężczyzn, ma przede wszystkim wzmocnić emancypacyjną wymowę filmu, uwypuklić, jak jeszcze niedawno tego typu historia byłaby, zdaniem reżysera, czymś niewyobrażalnym. Film rozpoczyna wniesienie do British Museum szkieletu „morskiej jaszczurki”, nazwanej ichtiozaurem, znalezionego przez ledwie 12-letnią Anning. Napis z jej nazwiskiem, jako odkrywcy, zostaje natychmiast usunięty i zastąpiony mianem męskiego darczyńcy. Ten sam szkielet, wyeksponowany w muzealnej kolekcji, odegra jeszcze inną rolę w pięknym finale produkcji, ale już od pierwszej sekwencji zostajemy wrzuceni w świat przepełniony wymazywaniem, skrywaniem, zależnościami. Nic dziwnego, że Mary jest zamknięta w sobie, nieufna, zasklepiona w codziennych rytuałach ze skamieniałym sercem. Mieszka z matką, która dźwiga osobistą tragedię, gotuje warzywną zupę, prowadzi sklep z pamiątkami dla turystów. Rankiem wychodzi na kamienistą plażę, by zbierać muszle na sprzedaż, a zarazem interesujące ją paleontologiczne eksponaty. Życie już dawno przestało ją pasjonować, chwile przyjemności znajduje w oskrobywaniu skamielin i wypaleniu cygaretki. Pewnego dnia w jej sklepie pojawia się naukowiec o arystokratycznych korzeniach, który stwarza pozory zainteresowania jej pracą, ale ostatecznie pozostawia pod opieką Mary młodą żonę, cierpiącą na „melancholię”, by móc pobalować po Europie. Ech, gdybyż potrafił wyczuć, jaką namiętność kryje Charlotte pod chandrą...

Początkowy dystans między kobietami z różnych sfer i o odmiennych doświadczeniach, przeradza się w przyjaźń, a następnie w żarliwe zbliżenie i uczucie. Lee subtelnie portretuje rodzące się emocje, ale nie ucieka też przed wyrazistym wyświetleniem erotycznej ekstazy. Reżyser starannie dobiera filmowe środki, by pokazać „kapitał”, jaki wnoszą obie panie we wspólną relację: Mary rozbija skorupę swojego przekonania o skazaniu na wieczną samotności, Charlotte rzuca się w nowy dla niej żywioł z nieposkromioną siłą zerwania z dotychczasową pustką i odnowioną wiarą, że wszystko jest możliwe. W tym zakresie „robią” mu film znakomite Kate Winslet i Saoirse Ronan. Stanowią nie tylko wspaniałą ekranową parę, działa panująca pomiędzy nimi chemia, ale jednocześnie imponują czułością oddania każdego drobiazgu rodzącego się i eksplodującego związku. Winslet precyzyjnie zaznacza kolejne życiowe rozczarowania, lata walki z akademikami o dostrzeżenie jej starań, poświęceń dla chorej matki, które doprowadziły do rezygnacji i uzbrojenia się w łuski. Ronan popisowo rozgrywa delikatność, kruchość związaną z niedawną doznaną rozpaczą, świeżość i autentyczność uczuć. Obie porywająco gestami i spojrzeniami opowiadają więcej, niż wielu innych aktorów w gęstych dialogach; sumiennie i celnie prowadzone przez reżysera, dążą do ostatniej sceny, w której pozwalają sobie już na oscarową chwilę milczenia.

Świetnie całość sfotografował Stéphane Fontaine, wzbogacając fakturę całej historii, konfrontując intymność uczucia z surowością nadmorskiego krajobrazu. A Lee, niezależnie od postępowego przesłania, pozostawia z myślą, że największym błędem jest uciekanie przed miłością lub zaprzestanie walki o nią. By za życia zamienić się w kamień.

Amonit Wlk. Brytania melodramat, reż. i scen. Francis Lee, wyst. Kate Winslet, Saoirse Ronan

★★★★☆☆

Zobacz również

Horoskop marzec 2021: Dla kogo wiosna będzie szczęśliwa?

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki