Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Analfabetyzm w Polsce: w 16 proc. polskich domów nie ma żadnych książek

Alicja Zboińska
Alicja Zboińska
Marcin Walus/archiwum Polska Press
W 16 procentach gospodarstw domowych w Polsce nie ma nawet jednej książki. W 15 procentach można natomiast znaleźć jedynie podręczniki szkolne.

W Polsce analfabetyzm był spuścizną po polityce zaborców dążących do ograniczenia szkolnictwa. Możemy o tym przeczytać w pracy Rolanda Łukasiewicza „Analfabetyzm wtórny, ekskluzja czy inkluzja społeczna”. W 1938 roku skala analfabetyzmu wynosiła ok. 20 procent. Był to wynik wprowadzenia obowiązku szkolnego i programu zwalczania analfabetyzmu wśród dorosłych.

CZYTAJ TEŻ: Nie umie czytać i pisać, ale swoich synów dobrze wychowała...

Kampania zwalczania tego zjawiska w latach 1949-1951, kóra była prowadzona wraz z rozwojem szkolnictwa, obniżyła relatywny wskaźnik analfabetyzmu do poziomu 2,7 procent w 1960 roku. Dziesięć lat później ten wskaźnik wynosił 1,2 procent. Przyczyniło się do tego upowszechnienie kształcenia na poziomie podstawowym.

Obecnie natomiast - jak zauważa Roland Łukasiewicz - konieczne jest ponowne przeprowadzenie alfabetyzacji. Tym razem chodzi o analfabetyzm cyfrowy. Chodzi o zapewnienie społeczeństwu umiejętności, które pozwalają w pełni wykorzystać dostępne narzędzia informatyczne. Kompetencje informatyczne powinny zagwarantować dostęp do treści i usług, które pozwalają zapobiec dalszemu pogłębianiu nierówności w zakresie znajomości technologii cyfrowych. Tymczasem w 2020 roku w niektórych państwach Unii Europejskiej osoby, które skończyły 65 lat, będą stanowiły nawet 40 procent populacji.

Interesujące są też wyniki badania Biblioteki Narodowej, która od 1992 roku sprawdza stan czytelnictwa w Polsce. Twórcy ostatniego raportu doszli do wniosku, że rynek ten w Polsce się ustabilizował.

- Po dynamicznym spadku deklaracji dotyczących samego faktu oraz intensywności czytania książek, jaki miał miejsce między 2006 a 2008 rokiem, zarówno odsetek czytających przynajmniej jedną książkę w okresie 12 miesięcy poprzedzających badanie, jak i czytelników intensywnych (czytających ich 7 i więcej) ustabilizował się i oscylował wokół poziomu odpowiednio 40 procent i 11 procent - czytamy we wnioskach do raportu.

Okazuje się, że w 16 procentach gospodarstw domowych w Polsce nie ma żadnych książek. Kolejnych 15 procent posiada w domu tylko podręczniki szkolne i książki kupione na potrzeby dzieci. 80 procent domowych księgozbiorów zajmuje nie więcej niż 3 półki na książki.

Najwyższy odsetek czytelników - aż 71 procent to ludzie młodzi (w przedziale wiekowym 15 - 19 lat) oraz uczniowie i studenci (73 procent). W obu tych grupach spotkać też można czytelników regularnych (27 procent) i intensywnych (26 procent).

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Po książki częściej sięgają osoby, które ukończyły studia wyższe na poziomie magisterskim (69 procent), zwłaszcza o profilu humanistycznym (71 procent) lub w dziedzinie nauk społecznych (73 procent). Nie bez znacznie jest lepsze wykształcenie rodziców. Z badania wynika, że 80 procent dzieci matek z wykształceniem wyższym deklaruje czytanie książek, z czego aż 32 procent należy do grupy czytelników intensywnych. Z książką nie rozstają się także po zakończeniu studiów.

- Istotnie częściej podtrzymują nawyk czytania książek osoby zatrudnione na stanowiskach specjalistów o wysokich kwalifikacjach (72 porcent) oraz, co ciekawe, emerytowani przedstawiciele kadry kierowniczej (71 procent) - głosi raport Biblioteki Narodowej.

Po książki znacznie rzadziej sięgają osoby starsze, powyżej 60. roku życia (to 34 procent czytelników), mieszkańcy wsi (również 34 procent). Sporadycznie z książką można zobaczyć emerytowanych rolników (14 procent z nich czyta), robotników niewykwalifikowanych (16 procent), osoby, które zakończyły edukację na poziomie szkoły podstawowej lub w ogóle jej nie ukończyły (14 procent).

Negatywny wpływ na poziom czytelnictwa mają także: ubóstwo i trudna sytuacja finansowa (książki czyta 30 procent czytelników w gospodarstwach domowych o dochodzie do 2000 zł), będąca często pochodną braku wykształcenia i dziedziczenia niskiego statusu społecznego.

- Czynniki te nie sprzyjają wyrobieniu i praktykowaniu nawyku czytania książek, lecz także go nie uniemożliwiają -konstatują twórcy raportu. - Bez względu na kumulację czynników niesprzyjających lekturze książek, w każdej grupie społecznej (nawet wśród robotników niewykwalifikowanych czy emerytowanych rolników z wykształceniem podstawowym) wciąż znajdzie się mniejsze lub większe grono deklarujące czytanie książek.

Przybywa niestety osób, które deklarują, że książki czytały tylko podczas nauki. Maleje liczba osób, które twierdzą, że przestały czytać w ostatnim czasie.

Eksperci Biblioteki Narodowej doszli do wniosku, że szkoła nie jest w stanie samodzielnie wykształcić trwałych nawyków czytelniczych.

Analfabetyzm kosztuje 1,2 bln dolarów
World Literacy Foundation opublikowała raport, z którego wynika, że prawie 800 mln osób na świecie nie potrafi pisać i czytać. Ponad 796 milionów to analfabeci całkowici.

Ma to kosztować globalną gospodarkę 1,2 bln dolarów.

Analfabetyzm powoduje, że te osoby są ubogie, mają bowiem ograniczone możliwości zatrudnienia się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki