Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Jocz: Ławeczki, fontanny i latarnie mogą uczynić Łódź piękną i przyjazną

Paweł Patora
Prof. A. Jocz jest autorem m. in. częściowo widocznej w tle rzeźby pt. "Dzianina", zwanej też Pomnikiem Sera
Prof. A. Jocz jest autorem m. in. częściowo widocznej w tle rzeźby pt. "Dzianina", zwanej też Pomnikiem Sera Grzegorz Gałasiński
Z Andrzejem Joczem, rzeźbiarzem, profesorem Wyższej Szkoły Informatyki i Umiejętności w Łodzi oraz Politechniki Łódzkiej, rozmawia Paweł Patora

Jak ocenia Pan jakość "małej architektury" w Łodzi?
Problem ten - powiem brutalnie - leży odłogiem. Nie myśli się o tym, jakie formy mają mieć w przyszłości nowe ławki, fontanny, latarnie, przystanki MPK; czym mają się różnić od form dotychczasowych.

Nie podobają się Panu te, które niedawno pojawiły się na ulicy Piotrkowskiej czy Kopernika?
Wręcz przeciwnie. Trzeba przyznać, że widoczne tam elementy infrastruktury prezentują się bardzo korzystnie. To wspaniałe, że nawiązano do charakterystycznego dla Łodzi eklektyzmu. Potrzebna jest jednak odwaga, żeby w kolejnych projektach wyjść poza sentymentalizm formalny w stosunku do tego, co było. Przecież Łódź jest miastem awangardy, miastem Strzemińskiego i Kobro. Awangardowe formy nowych budowli powstających teraz w mieście powinny być uzupełnione podobnymi w swym charakterze elementami małej architektury.

Jednak mająca oryginalny, nowoczesny kształt fontanna przed Teatrem Wielkim była bardzo krytykowana...
Mnie ona się podoba, bo projekt ten nawiązuje do bliskiego mi myślenia, aby naturalne kształty i proporcje istniejące w przyrodzie przenosić do form rzeźbiarskich w skali urbanistycznej. Tam brakuje tylko kilku towarzyszących akcentów, które ułatwiłyby zaadaptowanie jej w przestrzeni. Podobnie koronkowa, neogotycka dominanta, która powstaje na al. Mickiewicza pomiędzy ul. Piotrkowską i al. Kościuszki, powinna być uzupełniona o podobne w formie elementy. Dlatego cieszy mnie ostatnia kondygnacja budowanej właśnie Sukcesji, która jest także białą koronką. Mam nadzieję, że to nie jest przypadek i że powstaną w Łodzi jeszcze inne ażurowe akcenty, na przykład przy jakichś wiatach, rozrzucone tu i ówdzie. Taka powtarzająca się forma będzie dowodziła świadomego organizowania miejskiej przestrzeni.

Zatem widziałby Pan Łódź usianą dziesiątkami białych ażurowych akcentów?
W żadnym wypadku! Z tym koronkowym motywem nie można przesadzić. Obiekty "małej architektury" tym między innymi różnią się od unikatowych rzeźb, że chociaż też mogą być ambitnymi dziełami sztuki, to jednak można je powielać, multiplikować, stosować rytm. Dobrze byłoby dopracować się jakiegoś modułu, który mógłby być wykorzystywany w różnych obiektach dostosowanych do potrzeb człowieka, takich jak ławki, balustrady, podjazdy dla niepełnosprawnych, wiaty itp. Oczywiście trzeba zachować w tym umiar i nie dopuścić do "umundurowania" całego miasta w jednakowe elementy.

Jednak mimo braku powtarzalnych modułów, pozytywnie ocenia Pan "małą architekturę" na odnowionych odcinkach Piotrkowskiej...
Tak. Stojące tam obiekty świadczą o docenieniu łódzkich tradycji architektonicznych. Wielka w tym zasługa prof. Włodzimierza Adamiaka - prezesa Fundacji ul. Piotrkowskiej, mojego kolegi z Instytutu Architektury i Urbanistyki Politechniki Łódzkiej. Ma on ogromną wiedzę i bogatą dokumentację dotyczącą m. in. obiektów "małej architektury" Łodzi, takich jak pachołki przy bramach, studnie czy latarnie uliczne. Jednak na takich realizacjach, jakie mamy na Piotrkowskiej nie można poprzestać. Ta forma musi ewoluować. Nowe wielkie inwestycje architektoniczne, jakie teraz powstają w naszym mieście, powinny być uzupełnione podkreślającymi ich walory estetyczne unikatowymi realizacjami artystycznymi, na przykład efektami świetlnymi czy awangardowymi rzeźbami...

Czy jednak abstrakcyjne formy takich rzeźb będą akceptowane przez mieszkańców miasta o tradycjach robotniczych?
Jestem w tej kwestii optymistą. Gdy ponad 30 lat temu nagle, bo zaledwie w ciągu kilku godzin, na al. Włókniarzy przy parku im. Poniatowskiego pojawiły się moje "Czółenka" (7,5-metrowej wysokości rzeźba stojąca dziś przed dworcem kolejowym Łódź-Kaliska - przyp. PP), zauważyłem bardzo pozytywną reakcję przechodniów. Rzeźba została przez nich od razu zaakceptowana.
Jak Pan myśli, dlaczego?
Ponieważ, podobnie jak inne, nie tylko moje prace pojawiające się w przestrzeni miejskiej, powstała w oparciu o zachowanie kształtów i proporcji występujących w przyrodzie. Każdy z nas - niezależnie od wykształcenia - instynktownie ogląda się za atrakcyjnymi formami w naturze - za zgrabną sylwetką ptaka, człowieka (kobiece wklęsłości i wypukłości cieszą oczy mężczyzn), za kształtem ryby lub ślimaka. Mamy jakiś szósty zmysł, który sprawia, że podobają się nam piramidy egipskie, a nawet zwykła prosta kolumna, jeśli ma proporcje zgodne z istniejącymi w naturze.

Zapewne dlatego na ogół podobają się Pana liczne rzeźby stojące w Łodzi, które choć są tworami abstrakcyjnymi, to jednak powstały z zachowaniem naturalnych kształtów i proporcji, np. 9,5-metrowej wysokości "Dzianina" przy zbiegu ulic Puszkina i Piłsudskiego lub "Autonomizm-Dziurawiec" na Retkini. Jednak "mała architektura", to nie tylko rzeźby...
Oczywiście. Bardzo ważne jest przestrzenne wyposażenie miasta w rzeźbiarskie formy użytkowe. Tworząc je trzeba przestrzegać świętych zasad, które obowiązują w rzeźbie, od czasów starożytnej Grecji, a dotyczą zarówno rzeźb przedstawiających, jak innych. Te zasady to: zdefiniowanie sylwety z pewnej odległości, jej bogactwa światłocieniowego, a wreszcie jej powierzchni, zależnej od użytego tworzywa. Istotne są też lokalizacja i skala obiektu w stosunku do otaczającej architektury.

Do ulubionych przez łodzian "rzeźbiarskich form użytkowych" należy ławeczka Tuwima...
To świetne dzieło prof. Wojciecha Gryniewicza doskonale spełnia swe funkcje. Inne miasta też zaczęły budować ławeczki.

W Łodzi na Piotrkowskiej powstała ich cała seria. Spotkały się jednak z krytyką...
Nic dziwnego. Umieszczenie ich tam uważam za skandal, gdyż naszym zadaniem jest edukacja społeczeństwa, a te rzeźby nie uczą wrażliwości na piękno. Teraz traktuję je jako twórczość ludyczno-jarmarczną, która ma też pewne walory turystyczne. Dla turystów, którzy dotykają nosa siedzącego na kuferku Reymonta, ważny jest ten nos, a nie skandaliczne proporcje rzeźby pisarza, deprecjonujące piękno ciała ludzkiego. Na szczęście mamy w Łodzi wspaniałe rzeźby figuralne, które dowodzą, że ich twórcy nie tylko doskonale znali anatomię człowieka, ale potrafili przedstawić rzeźbione postaci tak, by sprawiały wrażenie, iż znajdują się w ruchu lub tak, by wydobyć ich indywidualne cechy. Przykłady to rzeźba "Macierzyństwo" w szpitalu Matki Polki i pomnik Stanisława Staszica, w parku Staszica (obie autorstwa Kazimierza Karpińskiego) oraz pomniki Władysława Remonta na pl. Reymonta (autor - Wacław Wołosewicz) i Jana Pawła II przed katedrą (autorka - Krystyna Fołdyga-Solska).

Na początku naszej rozmowy powiedział Pan, że w Łodzi nie myśli się o "małej architekturze". Co by Pan doradzał?
Uporządkowanie rzeźbiarskich akcentów w mieście. Projektując nowe obiekty użytkowe powinniśmy wyjść poza eklektyzm. Można wykorzystać w tym celu już nie tylko odlewy żeliwne, jak na Piotrkowskiej, ale nowe technologie, np. z tworzyw sztucznych. Ważne, by to nowe realizacje rzeźbiarskie były nie tylko wartościowymi dziełami, ale też miejscami zachęcającymi przechodniów do kontaktów ze sztuką. Mogą to być np. siedziska, na których można przysiąść, czy nawet się położyć. Takim miejscem interakcji jest nowy pomnik Rembielińskiego przed Sukcesją, gdzie można stanąć na mapie Łodzi, a także mój całoroczny zegar słoneczny w Parku Staromiejskim z 1975 r., przy którym każdy może stanąć, obserwując swój cień i zastanawiając się nad swym miejscem w mieście i kosmosie. Ogromną, niewykorzystaną w pełni możliwością są artystyczne efekty gry świateł wychodzących z różnych czeluści miejskiej przestrzeni, np. z rzeźb, zagłębień chodników, czy oświetlających fontanny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki