Andrzej Kosmala o wypadku poinformował na swoim profilu na Facebooku. Zaznaczył, że od ponad miesiąca - tyle trwały przygotowania do koncertu poświęconego Krzysztofowi Krawczykowi - był przekonany, że będzie to świetne widowisko. Menedżer zmarłego artysty nie spodziewał się jednak, że ten wieczór będzie dla niego pamiętny także z innego powodu.
- Na zapleczu poszedłem pobrać dla żony i córki herbatę. Dumny niosę dwa kubełki gorącego naparu, a tutaj nagle wywracam się na schodach i lecę na bruk prosto czołowym płatem. Rozbita głowa zatoki, z tyłu ból w szyi - relacjonuje Andrzej Kosmala.
- Komputer wykazał stłuczenia, ale nie było wstrząsu. W takim stanie wróciłem do hotelu. Bardzo starannie zostałem zaopatrzony w Szpitalu Uniwersyteckim w Opolu. Głowa jeszcze poboli. Najważniejsze, że nie ma uszkodzeń wewnętrznych. Naprawdę niosłem herbatę, a nie żadne inne napoje z sugestią oczywistą… - zapewnił.
W tym samym poście menedżer podzielił się refleksją z koncertu.
- Pracowaliśmy wszyscy w niezwykłym napięciu i zaangażowaniu, przy częstych twórczych sprzeczkach. Nad muzyką pracował Tomasz Szymuś. Koncert się zaczął i realizowaliśmy konsekwentnie nasz plan: tam gdzie można zbliżamy się jak najbardziej do oryginału, a w innych wypadkach artysta ma prawo przedstawić swoje spojrzenie - napisał Andrzej Kosmala.
- To nie był tak popularny w Las Vegas konkurs na Elvisa. Tutaj założyliśmy pełną dowolność w interpretacji. Krzysztof Krawczyk był jeden jedyny i niepowtarzalny. Parodie sprawdzają się w programach Twoja Twarz Brzmi Znajomo - stwierdził.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?