Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Person: będzie więcej Janowiczów

Piotr Brzózka
Andrzej Person, senator PO.
Andrzej Person, senator PO. Piotr Wygoda/EAST NEWS
Z Andrzejem Personem, senatorem PO, rozmawia Piotr Brzózka.

Radwańska, Janowicz, Kubot. Żaden inny kraj nie ma aż trzech przedstawicieli w ćwierćfinałach tegorocznego Wimbledonu. Jak to możliwe, przecież do niedawna uchodziliśmy za tenisowy Trzeci Świat?

Na pierwszy rzut oka to jest wielkie zaskoczenie. Ale ja uważam, że jest to konsekwencja wielu lat pracy. Różnej, raz lepszej, raz gorszej - najważniejsze, że w kraju cały czas była grupa ludzi, wierzących, że polski tenis może się odrodzić. To ludzie, którzy pamiętają, jak Polska oszalała na punkcie Fibaka i wszyscy go naśladowali, chodzili po ulicach z drewnianymi rakietami Polsportu. To był przełom lat 70. i 80. Sensacja była wtedy jeszcze większa, bo na sukcesy czekaliśmy 40 lat, od czasów Jędrzejowskiej. Poza tym byliśmy krajem zza żelaznej kurtyny, a tu nagle Polak należy do najlepszych na pięknych kortach w Kalifornii czy na Wimbledonie. Z tamtych czasów zostało w wielu ludziach pragnienie, aby wychować następnego Fibaka. Czekaliśmy na to 30 lat. Mimo wzlotów i upadków, muszę powiedzieć, że była w tym czasie konsekwentna praca w wielu ośrodkach, w tym w Łodzi oczywiście. Poza tym prawdą jest, że wielka w tym zasługa rodziców zawodników. Do tego znaleźli się sponsorzy, tacy jak Ryszard Krauze, którzy ten system wzmacniali. Powiem coś niepopularnego: są sporty równe i równiejsze. Tenis należy do tych równiejszych. Ten sport świetnie się wpisywał w modę, w celebryctwo, na kortach Legii należało się pokazywać, organizowany tu turniej gromadził wszystkich najważniejszych ludzi w państwie. Przy całej miłości do Małysza i skoków, czy nawet siatkówki, wszyscy marzyli, żeby odnieść sukces właśnie w tenisie. Mogę powiedzieć same dobre rzeczy o związku tenisowym, o sponsorach, o całym systemie.

Pana zdaniem to jest zasługa systemu czy po prostu pojawiło się kilka utalentowanych osób, wspartych przez zdeterminowanych rodziców.

Fifty-fifty. Nie ma jednej odpowiedzi. Na pewno talent taki jak Janowicz pojawia się raz na pokolenie albo rzadziej. Na pewno można mówić o wielkiej pracy rodziców, takich jak państwo Radwańscy. I można mówić o gigantycznej pracy samych sportowców, jak choćby Kubota. W każdym przypadku trochę inaczej to zadziałało. A przy tym wszystkim trzeba pochwalić system, który jednak co roku wypuszcza rzesze zdolnych juniorów i juniorów młodszych. Podkreśliłbym też rolę samorządów, które de facto są dziś głównym sponsorem polskiego sportu.

Jak te sukcesy mogą wpłynąć na rozwój tenisa w Polsce?

Jestem przekonany, że więcej będzie rodziców, którzy uważają, iż mają w domu nowego Janowicza. Zawsze jest taka prawidłowość przy dużych sukcesach. Ważne teraz, by kluby miały wsparcie ministerstwa i lokalnych władz, żeby samorządy dawały pieniądze na budowę kortów i żeby sportowcy mieli pieniądze na start w rozgrywkach, a nie tak jak Janowicz, który jeszcze 18 miesięcy temu nie miał za co pojechać na zawody.

Wspomniał Pan o pieniądzach na korty. Myśli Pan, że jest możliwe powstanie w Polsce czegoś na kształt tenisowych orlików?

Tak, choć na pewno nie w tej skali, jak w przypadku boisk, wybudowanych do gry w piłkę nożną. Tutaj widziałbym rolę samorządów.

A jak to jest z innymi sportami. Bo są takie, w których sukcesy generują rozwój dyscypliny w kraju, jej masową popularność. A są też takie, w których zwycięstwa, nawet złote medale olimpijskie nie mają większego znaczenia.

Klasyczny przykład to są skoki. Wypracowano doskonały system, wspierany przez sponsorów, a właściwie przez jednego sponsora - Lotos. Zbudowano wiele małych skoczni dla dzieci, powstał cały kompleks skoczni dla dzieci. Ja mam krytyczny stosunek do takich zrywów, ale akurat w tym przypadku należy pochwalić, to zafunkcjonowało.

Ale najpopularniejszym sportem w Polsce i tak jest piłka nożna. I jest to fenomen, który trudno wytłumaczyć, przynajmniej jeśli mielibyśmy się odwoływać do sukcesów naszych zawodników. Bo tych, poza indywidualnymi przypadkami - brak.

To akurat łatwo wytłumaczyć. 50 procent pieniędzy w całym sporcie na świecie generuje piłka nożna. I tak jest nie tylko u nas, ale praktycznie we wszystkich krajach, może poza Stanami Zjednoczonymi. Nasz kulomiot Tomasz Majewski ma pretensje, że piłkarze tak dużo zarabiają, a w jego dyscyplinie takich pieniędzy nie ma. Więc kiedyś Zbigniew Boniek powiedział Majewskiemu, że w piłkę gra sto milionów zawodników. A kulę pcha sto osób.

No właśnie. Mimo sukcesów w tej dyscyplinie czy jej podobnych, młodzi Polacy nie marzą o karierze w pchaniu kulą, rzucie młotem czy podnoszeniu ciężarów.

Przy całym moim szacunku dla Tomka Majewskiego, tak właśnie jest świat skonstruowany...
Rozmawiał Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Andrzej Person: będzie więcej Janowiczów - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki