Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Sapkowski: Książki piszę, gdy muza przeleci mi nad osiedlem

Łukasz Kaczyński
- W naszej branży złodziejstwo pomysłów zdarza się na dużą skalę. Dlatego nauczyłem się trzymać gębę na kłódkę - mówi Sapkowski
- W naszej branży złodziejstwo pomysłów zdarza się na dużą skalę. Dlatego nauczyłem się trzymać gębę na kłódkę - mówi Sapkowski Maciej Stanik
"Czy smucą mnie złe recenzje? Tak. Nieraz płaczę całą drogę do banku" - mówił podczas Festiwalu Puls Literatury w Łodzi Andrzej Sapkowski, mistrz polskiej prozy fantasy.

Blisko sto osób szturmowało w środowy wieczór Dom Literatury w Łodzi. Gościem VII Festiwalu Puls Literatury był Andrzej Sapkowski, tytułowany polskim mistrzem fantasy. Pretekstem do spotkania była nowa powieść o przygodach wiedźmina Geralta, "Sezon burz".

Znany z niełatwego charakteru pisarz starał się być bardzo wyrozumiały dla publiczność i prowadzącego spotkanie dr. Mateusza Poradeckiego, specjalisty od literatury fantasy na Uniwersytecie Łódzkim.

Jak czuje się dziś, po 24 latach od pierwszego opowiadania o wiedźminie? Przyznał, że dziś, przychodząc na takie spotkania, musi się pogodzić, że wiele osób ma datę urodzenia późniejszą niż jego literacki debiut. Bez ogródek przyznał też, że uważa się za pisarza uniwersalnego i ponadczasowego, ale do tego trzeba mieć dużo tego, co się na "t" zaczyna.

- Chorobę pod tytułem modestia wyleczyłem w sobie antybiotykami już bardzo dawno - perorował ze swadą. - Nie znajdziecie w branży fantasy wielu rzeczy, których ja nie czytałem. Przyjdzie wam to z trudem. Czytam wszystko, co się ukazuję. Czasem po pięć książek tygodniowo. Powiem wam, co mnie w nich nudzi: bohater, który jest omnipotentny, który dokopuje wszystkim i wszystkie kobiety są jego, oprócz tych, które uciekną na czubek wysokiego drzewa. Mnie się podobają inni bohaterowie, a przecież człowiek pisze to, co sam by chętnie przeczytał. Ale cóż ja poradzę. Dziś vox populi zamienił się w, gdyby to z łacińska rzec, vox idiotes tutti et cretini internetorum - wyjaśniał wzorce, w kontrze do których zbudował postać Geralta.

W recenzjach "Sezonu burz" powtarzają się opinie, że to "stary dobry wiedźmin". Czy "Mistrz" nie powinien jednak zaskakiwać jakąś zupełnie nową jakością?

- Sparafrazuję znanego pianistę, Władzia Liberace, że takie wypowiedzi strasznie mnie smucą i nieraz płaczę całą drogę do banku - odparł pisarz.

Okazało się, że pisarz - jako czytelnik - także denerwuje się na innych pisarzy za to, że poprowadzili akcję w zły sposób albo że zabili jego ulubioną postać.

- Na początku mojej listy znajduje się teraz George R.R. Martin, któremu nieraz mówiłem, że prowadzi nieracjonalną gospodarkę bohaterami. On się tylko zaśmiał i powiedział, że jemu to się podoba. Ma rację, ale się człowiek na to nieraz wkur...!

Okazało się też, że pisarze fantasy często kryją się z tym, co piszą, bo "złodziejstwo pomysłów zdarza się na dużą skalę".

- W książkach miesza pan z błotem autorytety, to, czego uczą w szkole: szacunku dla władzy, świętości, religii, nauki. Czy jest pan anarchistą? - pytał dr. Poradecki.

- Chętnie bym się za takiego uważał, ale nie. Mieszam z błotem naukowców, bo połowa z nich to cholerni durnie. Kpię z prawników, bo połowa z nich to indolentni idioci - uniósł się Sapkowski. - Opisuję świat, jaki jest. Władza kradnie i ma gdzieś obywatela, ale to nie jest anarchia. To obserwacja.

Szansę na rozmowę z wielbionym autorem miała też publiczność, która pytała m.in. o to, czy ma kota i czy gdy pisze, to pije. Alkohol oczywiście.

- Nigdy nie piszę w stanie wskazującym. Pozwalam sobie na piwo, gdy skończę dzienną robotę pisarza - odparł Andrzej Sapkowski. - Może to niedobrze. Fakt, że takich snów, które są dobrym materiałem do fabuły, nigdy się nie ma jak na tęgim kacu. Tylko, cholera, zapamiętać trudno. Czekam, aż Japończycy wymyślą, że będzie można zapisywać sny na Blue-rayu. To by mi bardzo ułatwiło robotę.

Pytano też o szczegóły z "Trylogii husyckiej" i kiedy będzie kolejna po "Sezonie burz" powieść z wiedźminem.

- Muza musi przelecieć nad osiedlem - odparł pisarz. - Dobremu autorowi to wystarcza. Gorszego musi dotknąć różdżką w jakieś miejsce i wtedy ten autor coś napisze. Jak muza zrobi kurs, wtedy nie będzie wyboru. Trzeba będzie napisać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki