Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Szarmach specjalnie dla nas: Remis z Holandią będzie dobrym wynikiem. A czy Lewandowski jest najlepszy? Ja bym z tym nie przesadzał

Jacek Kmiecik
Jacek Kmiecik
Andrzej Szarmach podczas promocji swojej książki „Diabeł nie anioł”
Andrzej Szarmach podczas promocji swojej książki „Diabeł nie anioł” Bartłomiej Zborowski/PAP
Dzisiaj o godzinie 20.45 na Stadionie Narodowym w Warszawie mecz Polska - Holandia w Lidze Narodów UEFA. Pomarańczowi to bardzo niewygodny rywal dla Biało-Czerwonych. W dotychczasowych 18 meczach tylko 3 razy udało nam się pokonać Holandię i to już ponad 40 lat temu. 7 razy zremisowaliśmy i ponieśliśmy 8 porażek. Ostatni raz wygraliśmy z „Oranje” 2:0 w 1979 roku. Ale najbardziej spektakularne zwycięstwo odnieśliśmy w 1975 roku w kwalifikacjach mistrzostw Europy '76, kiedy w Chorzowie zdeklasowaliśmy ówczesnych wicemistrzów świata 4:1, po golach Grzegorza Laty, Roberta Gadochy i dwóch trafieniach Andrzeja Szarmacha. Bohater tamtego meczu w rozmowie z nami uważa, że dzisiaj remis będzie dla Polski dobrym wynikiem.

Zwycięstwo Polski nad Holandią 4:1 na Stadionie Śląskim w Chorzowie uznawane jest jako jeden z najlepszych, o ile w ogóle nie nalepszy mecz w historii polskiej piłki.
Można tak powiedzieć. Choć dobrych meczów w tamtych czasach zagraliśmy trochę i ciężko wskazać, który z nich był naprawdę najlepszy. Może ten z Holandią...

Bądź co bądź roznieśliście wówczas w pył wicemistrzów świata z legendarnym Johanem Cruyffem czy Johanem Neeskensem i Ruudem Krolem w składzie, grających futbol totalny.
Tak, mieliśmy też wspaniałą pakę i genialnego trenera Kazimierza Górskiego. Choć na mistrzostwach świata zajęliśmy trzecie miejsce wcale nie uważaliśmy się za słabszych od Holendrów czy mistrzów świata Niemców. W Chorzowie pokazaliśmy, że też zasługujemy na szacunek i uznanie.

Swoimi dwoma golami przypieczętował pan imponujące zwycięstwo nad Pomarańczowymi. Który z nich był ładniejszy?
Szczerze, to za bardzo już nie pamiętam. To było tak dawo. Dużo czasu od tego minęło. A tych bramek jednak trochę zdobyłem. Ciężko sobie teraz przypomnieć, która była najładniejsza.

Dzisiaj zagramy z Holandią na Stadionie Narodowym. Będzie Pan w Warszawie na meczu?
Nie, mecz będę oglądał w telewizji w domu we Francji. Nie dostałem zaproszenia na stadion. Widocznie w PZPN o mnie zapomnięli... Inni zawodnicy z mojej generacji są chyba w takiej samej sytuacji?

Raczej nie, PZPN przecież szczyci się pielęgnowaniem historii i zaprasza byłych reprezentantów na mecze drużyny narodowej i inne uroczystości. Jutro, to jest w piątek 23 września, reprezentacja Przyjaciół pod wodzą prezesa Cezarego Kuleszy zagra na Narodowym z Piłkarską Kadrą Olimpijczyków. Pan też był olimpijczykiem, zdobył z drużyną Górskiego srebryny medal na igrzyskach w Montrealu 1976 i został Pan nawet królem strzelców tamtego turnieju.
A kto o tym w obecnym PZPN pamięta? Ja żadnych zaproszeń z PZPN od dawna nie dostaję. Ale się nie żalę i się nie pcham, tam gdzie mnie nie chcą. Widocznie jestem tam niemile widziany. Tylko trochę głupio, że PZPN, w przeciwieństwie do innych federacji nie szanuje zasłużonych piłkarzy po sześćdziesiątce, a do takich się chyba zaliczam.

PZPN chyba tylko o Panu zapomina. Może czymś Pan podpadł związkowi? Może nie spodobała się niedawnemu prezesowi PZPN Pańska biografia, w której nie oszczędził Pan Zbigniewa Bońka w czasach wspólnej gry w kadrze i dlatego znalazł się Pan na czarnej liście?
Nie wiem. W jakiś sposób starają się mnie pomijać przy zaproszeniach. Na Euro 2016 we Francji na meczach reprezentacji Polski też byłem gościem Francuskiej Federacji Piłkarskiej, a nie PZPN. Widocznie mnie tam nie chcą. Może jest ktoś, komu przeszkadzam?

A utrzymuje pan kontakt z dawnymi reprezentantami Polski?
Tak, nie raz się do siebie odzywamy, zwłaszcza z tymi, którzy zostali we Francji.

A z Grzegorzem Latą, czyli „Bolkiem”, z którym tworzyliście przez lata zgrany duet w ataku reprezentacji Polski i Stali Mielec i nazywano was „Bolkiem” i „Lolkiem”?
„Bolek” się odłączył i poszedł swoją drogą. Nie, z Grześkiem od dawna nie mam kontaktu.

Wracając do dzisiejszego meczu z Holandią. Jaki wynik pan typuje?
Jak się zakręci przy remisie to będzie dobry winik. Zobaczymy, jak to się potoczy. Niech walczą.

Polska ma Roberta Lewandowskiego, zdaniem selekcjonera reprezentacji Holandii, Louisa van Gaala, najlepszego napastnika na świecie.
Ja bym z tym nie przesadzał. Jest dobry chłopak. Jakoś tam walczy, strzela gole, ale ma możliwości w dobrej drużynie. Przy takim potencjale jak ma Barcelona, łatwiej mu zdobywać bramki. W dobrym zespole łatwiej się strzela. W reprezentacji jednak nie sięgałbym za daleko. No, ale jest, jaki jest. Niech go więc chwalą...

„Lewy” był wiele razy królem strzelców w klubowej piłce. Ale nie zdobył korony króla w reprezentacji, jak choćby panu udało się na igrzyskach olimpijskich w Montrealu 1976.
Ma jeszcze ma szanse. Jest w dobrym wieku.

Jak to w dobrym? Ma już 34 lata.
Ja gole (we francuskich klubach EA Guingamp i Clermont Foot - przyp. JK) strzelałem jak miałem 37, a nawet 39 lat.

A w Auxerre uczył pan zdobywania bramek między innymi słynnego Erica Cantonę.
W Auxerre było dużo młodych zdolnych chłopaków.

A pan był dla nich profesorem?
Trener Guy Roux stawiał na młodych chłopaków. A mnie powtarzał, weź ich pod swoją opiekę, a będziemy z nich mieli pociechę. I mieliśmy. Z takim małym klubem wywalczyliśmy trzecie miejsce we Francji. Bardzo dobrze procowaliśmy tam z młodzieżą.

Rozmawiał Jacek Kmiecik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki