Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Voigt nie będzie prezesem ŁKS. Dymisja wkrótce

Paweł Hochstim
Andrzej Voigt
Andrzej Voigt Krzysztof Szymczak
Rada nadzorcza ŁKS w czasie czwartkowego posiedzenia nie podjęła decyzji w sprawie odwołania prezesa Andrzeja Voigta. - Ale dymisja prezesa jest już tylko kwestią godzin - mówi nam osoba ze ścisłego kierownictwa klubu. Największym problemem w odwołaniu Voigta jest... brak chętnych na objęcie fotela prezesa ŁKS.

Człowiekiem, który dziś decyduje o wszystkim w ŁKS jest Jarosław Turek, przewodniczący rady nadzorczej i jedyny z udziałowców, który angażuje się w obecną działalność spółki.

Turek już od dłuższego czasu nie ukrywa, że jest rozczarowany efektami pracy Voigta. Jeszcze w czerwcu zapowiadał, że jeżeli prezes ŁKS nie zrealizuje obietnicy dofinansowania spółki kwotą trzech milionów złotych, to pożegna się ze stanowiskiem. Później, na prośbę Voigta, termin został wydłużony o miesiąc. Ale rezultatów nie było. W czwartek Voigt został ocalony tylko dlatego, że do dymisji nie jest jeszcze przekonany Filip Kenig, główny udziałowiec ŁKS. Tymczasem Turek zaraz po zatrudnieniu Voigta próbował się go pozbyć, namawiając na przejęcie klubu Andrzeja Grajewskiego. Z kolei kilka tygodni temu gorąco namawiał do współpracy łódzkiego biznesmena Piotra Misztala.

Turek chciał, by prezesem klubu został prof. Zbigniew Domżał, który gwarantuje dobre kontakty z miejskimi urzędnikami oraz ludźmi biznesu. Problem jednak w tym, że nie zgodził się na przyjęcie funkcji prezesa. - Nie chcę być malowanym prezesem, bo znacznie bardziej mogę przydać się klubowi w roli dyrektora - mówi. Ale nie ukrywa, że powinno dojść do zmiany na stanowisku prezesa klubu. W czwartkowym programie sportowym telewizji Toya wprost powiedział, że "czas Voigta w ŁKS minął".

Domżał, podobnie jak wiele innych osób zaangażowanych w ratowanie ŁKS uważa, że prezesem klubu powinien być Jarosław Turek. Ten jednak na razie również na to się nie zgadza.

Dymisja Voigta nastąpi prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. W piątek, do jednego z łódzkich dziennikarzy wysłał wiadomość SMS, w której napisał, że zebrał już półtora miliona zł z trzech, które miał osobiście lub przez swoich współpracowników zainwestować w ŁKS. Jednak obietnice są wizytówką prezesa ŁKS. Już na początku, gdy został szefem klubu, w wywiadzie dla "Dziennika Łódzkiego" twierdził, że w sierpniu łódzki klub trafi na giełdę papierów wartościowych. I podkreślał wtedy, że fakt utrzymania w ekstraklasie lub spadku nie będzie miał dużego wpływu na przyszłość klubu. W czasie, gdy jest prezesem klubu, zadłużenie się zwiększyło, a drużyna została zbudowana z piłkarzy z niższych klas rozgrywkowych i może mieć duże problemy z utrzymaniem w pierwszej lidze.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki