18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ania Frontczak: Z piotrkowskiego blokowiska do barwnego świata show-biznesu

Karolina Wojna
Dariusz Śmigielski
"Helo, to ja Twoja Emily (...) co mam zrobić powiedz mi, w mojej głowie siedzisz ty (...) gdzie są nasze małe sny". Sen Ani Frontczak, która od dzieciństwa marzy o śpiewaniu na wielkiej scenie, właśnie się spełnia. Młoda artystka z Piotrkowa debiutancką piosenką "Emily" właśnie rozpoczęła wspinaczkę po listach przebojów.

- Dzisiaj bym takiej piosenki nie napisała. Bardzo ją lubię, ale na pewno się z nią już nie utożsamiam - mówi Ania.

Emily to dziewczyna, która czeka na znak od sympatii. Ania od kilku miesięcy znaki dostaje codziennie. Ten sam dźwięczny, wibrujący głos rozbrzmiewa w coraz większej liczbie stacji muzycznych - od lokalnych w Piotrkowie, po RMF Maxx. Dla utalentowanej muzycznie 21-latki z piotrkowskiego blokowiska to wielka szansa. Pracowała na nią od dawna.

- Na pewno Ania zasługuje na wszystko, co już osiągnęła - podkreśla Agnieszka Skrobek, nauczycielka śpiewu młodej wokalistki.

Od 2006 roku pani Agnieszka śledzi jej postępy i nie ustaje w pochwałach.

- Od zawsze była bardzo sumienna. Uwielbia śpiewać. Staram się uczyć moich uczniów improwizacji, a ona od początku z wielką chęcią to robiła. Widzę, jak rozwinęła się jej wyobraźnia muzyczna - opowiada Agnieszka Skrobek.

Fani nie tylko z pionu

Ania nie zaprzecza, że odkąd pamięta, śpiewała do wszystkiego i wszystko. Jej głos wyciska łzy, gdy śpiewa "Halleluja", zaskakuje możliwościami, gdy naśladuje Rihannę czy Adele, wzrusza, gdy wyśpiewuje na modłę Edyty Górniak w "Liście". Jej repertuar w pełni znają sąsiedzi z pionu, bo to łazienka była częstym miejscem wokalnych treningów.

Teraz ministudio ma w swoim pokoju w czteropiętrowym bloku w Piotrkowie. Pierwszych nagród, miksera oraz... chomika pilnuje pies, a nad rozwojem talentu Ani pieczę mają jej tato i dziadek, z którymi mieszka.

Mały pokój z różowymi ścianami znają też internauci. Ania, jak Justin Biber, próbki swoich możliwości wokalnych wrzuca od dawna do sieci. Minicovery, często nagrywane komórką, przysporzyły jej rzeszę fanów, którzy teraz śledzą poczynania wokalistki z własną już piosenką.

O ile covery, których Ania do YouTuba wrzuciła naście, są w większości utworami zagranicznych wykonawców, ona sama postanowiła od początku śpiewać po polsku.

Singiel "Emily" po raz pierwszy publicznie zaistniał w ostatnich dniach stycznia. Wydało go wydawnictwo My Music, które do tej pory postawiło na takich młodych artystów, jak Liber czy Ewa Jach. Ania, która wcale nie po cichu liczy na całą płytę, do debiutanckiego singla sama pisała słowa i muzykę. Chwilę przed premierą umierała na zmianę z podniecenia i stresu, jak piosenka zostanie przyjęta.

Piosenka ma już prawie 120 tys. odsłon na YouTube, ponad 200 tys. odsłuchań na Eska.pl i na dobre zagościła na lokalnych i ogólnopolskich listach przebojów. Ania, która nazywana jest polską Kate Perry, gości w kolejnych programach telewizyjnych. Była w "Muzycznej strefie" i "Dzień dobry TVN", teraz ma śpiewać w programie "Pytanie na śniadanie".

- To jest inny świat, tam się zapomina o takich zwykłych, codziennych sprawach - tak Ania wspomina telewizyjne występy.

Rok temu wzięła udział w dwójkowej telewizyjnej "Bitwie na głosy". Trafiła do drużyny Moniki Kuszyńskiej. Śpiewała na żywo przed milionami widzów, widziała na żywo m.in. swoją idolkę Edytę Górniak. To spotkanie, choć minęło od niego już sporo czasu, ciągle przyprawia ją o gęsią skórkę.

- Jak przechodziła, można było odczuć, że jest wielką piosenkarką - wspomina Ania.

Teraz sama lada moment ruszy z koncertami. Zresztą światła sceny oswaja od dawna - od kilku lat swoim talentem zachwyca podczas występów w Piotrkowie oraz zdobywa nagrody podczas regionalnych konkursów piosenek. W Głownie, w konkursie piosenek Anny Jantar wyśpiewała pierwsze miejsce, a to tylko jedna z wielu nagród, które stoją w jej pokoju.

Krajobraz po "Bitwie"

W Piotrkowie na jej talencie poznano się dość szybko. Ania jeszcze w podstawówce zachwycała barwą i czystością głosu. Uczennica SP nr 13, ze względu na talent do pływania, przeniosła się do SP nr 16, przy której działa klub "Delfin". Ukończyła w klasie akordeonu szkołę muzyczną i podbiła serca nauczycieli śpiewu w Miejskim Ośrodku Kultury.

W ZSP nr 2 w Piotrkowie Ania chodziła do klasy lingwistycznej. Nauka angielskiego, do którego się przykładała, przydaje się podczas śpiewania.

- Szkołę wybrałam z głupiego powodu - śmieje się dziś wokalistka. - Bo blisko i ciężko było się spóźnić na lekcję.

Dziś Ania studiuje fizjoterapię w Policealnej Szkole Samorządu Województwa Łódzkiego im. M. Kopernika oraz kosmetologię pielęgnacyjną w Wyższej Szkole Informatyki w Łodzi.

W PSSWŁ, gdzie zaśpiewała podczas rozdania indeksów, koledzy i nauczyciele starają się wspierać Anię, od kiedy wzięła udział w "Bitwie". Cała klasa za pozwoleniem nauczycieli zrobiła sobie niedawno dłuższą przerwę i w sali telewizyjnej oglądała program śniadaniowy, w którym wystąpiła piotrkowianka.

- Wszyscy śledzimy jej karierę. Zwalniam ją z zajęć, by mogla realizować swoje marzenia. Czasami występuję w roli jej rzecznika, prosząc innych nauczycieli, by wyznaczali dodatkowe terminy zaliczeń, bo Ani zależy, by dostać dobrą ocenę, a nie tylko zaliczyć - mówi wychowawczyni Ewa Łągiewczyk, dodając, że dziewczynie udaje się łączyć naukę z nowymi wyzwaniami.

Ania podkreśla, że choć to ze śpiewem wiąże swoje plany, każda część jej życia jest w tym momencie tak samo ważna i żadnej nie odpuszcza. Choć na Facebooku określa siebie jako artystkę, a w wakacje, już z dyplomami, chciałaby przenieść się do Warszawy i utrzymywać tylko ze śpiewania, zastrzega: - To nie jest tak, że zostawię coś dla czegoś innego.

Podziw dla talentu Ani wyrażają fani, których wokalistka ma od czasu "Bitwy". Wspierają ją, nie szczędzą dobrych słów, a Ania ich nie zaniedbuje, wysyłając zdjęcia, autografy i e-maile.

Pierwsze sukcesy, jak to w życiu bywa, oprócz wielu miłych słów, ściągają też na Anię krytykę, przede wszystkim anonimową, wyrażaną na forach internetowych.

- Zawsze będą negatywne komentarze, zawsze będzie ktoś, komu nie będę się podobać, biorę na to poprawkę - mówi dojrzale młoda wokalistka. - Po prostu nie czytam takich komentarzy... Robię swoje, spełniam marzenia. Pracuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki