Fatalnie dla 18-letniej Ani Płoszyńskiej z Wartkowic w pow. poddębickim zakończył się pobyt na obozie sportowym karate w Księżych Młynach. Podczas zawodów spadła z liny z wysokości pierwszego piętra i uszkodziła kręgosłup.
W sobotę, 1 sierpnia, opiekunowie zorganizowali dla młodzieży zawody w stylu wojskowym. Wśród konkurencji było strzelanie, czołganie się i ewakuacyjny zjazd po linie. Ta ostatnia konurencja okazała się dla Ani tragiczna.
Jak wspomina nastolatka, jeden koniec liny przyczepiony był do schodów ewakuacyjnych na wysokości pierwszego piętra, a drugi przywiązany nisko nad ziemią, do stojącego obok drzewa. Zawodnicy trzymając się liny rękami i nogami musieli po niej zjechać w dół.
Niestety, lina była dla mnie za wysoko - wspomina Ania Płoszyńska. - Żeby jej dosięgnąć nogami, musiałam się wybić. Wtedy moje ręce nie wytrzymały i spadłam na ziemię - opowiada.
Nastolatka upadła z wysokości pierwszego piętra na trawę. Od razu poczuła, że coś jest nie tak - nie miała bowiem czucia w nogach. Pierwszej pomocy udzielili jej strażacy, potem helikopterem została przewieziona do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Tam okazało się, że ma uraz kręgosłupa w trzech miejscach, a w rdzeń kręgowy wbiły się odłamki kości, uszkadzając go.
Operacja, mająca uratować zdrowie Ani, trwała aż sześć godzin. Ale lekarze nie dają jej wiele nadziei. Ania jest sparaliżowana od piersi w dół. Może ruszać tylko głową i rękami. Lekarze dają jej zaledwie 15-20 proc. szans na odzyskanie władzy w nogach.
Jednak jestem dobrej myśli. W środę po raz pierwszy poczułam delikatne mrowienie w nogach - opowiada Ania. - Oczywiście o poruszaniu nimi nie ma jeszcze mowy, ale to pierwszy dobry znak. Po prostu musi być dobrze - mówi dziewczyna.
Obóz, na który wybrała się Ania, nie był przypdkowy. Organizował go Maciej Grubski, znany nie tylko w regionie trener i sędzia karate, były trener kadry narodowej w karate fudokan. Grubski jest przejęty tym, co się stało. Na swoim profilu umieścił apel o pomoc dla Ani. Ale o wypadku nie chce się wypowiadać do prasy. Tak po wypadku i zainteresowaniu ze strony mediów doradził mu adwokat.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Ania jest uczennicą liceum w Poddębicach. Jej wielką pasją był sport, a szczególnie karate, które trenowała regularnie od pięciu lat w Uniejowskim Klubie Karate Fudokan "Bassai".
Anię od lat wychowywał tylko tata. Jej mama zmarła, gdy Ania miała osiem lat. Jednak ojciec nie poddawał się i zachęcał córkę do pracy. Ania kończyła kolejne klasy z wyróżnieniami, dostawała nawet nagrody od starosty poddębickiego. W karate miała czarny pas.
W lipcu zdążyła jeszcze zrobić prawo jazdy. Za dwa miesiące skończy 18 lat, ale po wypadku na swojej imprezie urodzinowej nie zatańczy.
Jednak Ania się nie poddaje i jest pełna optymizmu. W walkę o jej zdrowie włączyli się jej krewni i przyjaciele. - Na pewno czeka ją bardzo długa i kosztowna rehabilitacja - mówi Michał Płoszyński, brat Ani.
Zajęcia z rehabilitantem Ania zaczęła w czwartek w Tuszynie. Jest dobrej myśli. Ale NFZ standardowo po wypadku refunduje pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym od trzech do sześciu tygodni. Ania prawdopodobnie będzie musiała ćwiczyć kilka lat**.
Do tego trzeba będzie przystosować mieszkanie do pobytu osoby niepełnosprawnej. Ania będzie potrzebować też sprzętu rehabilitacyjnego - wylicza Michał.
Na to wszystko potrzebne są pieniądze. Dlatego 28 sierpnia w lokalu Galanta Chata w Łęczycy odbędzie się bal charytatywny na rzecz Ani. W programie jest m.in. występ zespołu Cutfinger, pokazy iluzjonistów i licytacja. Koszt wstępu to 150 zł od osoby. Rezerwacje pod numerem: 609 037 081.
Pieniądze na rehabilitację Ani można też wpłacać na konto Fundacji dla Osób z Urazem Rdzenia Kręgowego Kręgosłup ul. Ogrodowa 10/2, Gorzów Wielkopolski, z dopiskiem "Dla Ani Płoszyńskiej". Numer konta: 17 1060 0076 0000 3200 0138 6238.
Szczegóły i postępy rehabilitacji można śledzić na profilu "Pomagamy w walce z chorobą Ani Płoszyńskiej" na portalu Facebook.
Autopromocja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?