Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Maria Anders - córka generała i pieśniarki, a nie karciarza i szansonistki

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Anna Maria Anders
Anna Maria Anders Grzegorz Gałasiński
Biedne dziecko, ojciec karciarz, a matka szansonistka - mówił znakomity satyryk Marian Hemar o małej Annie Marii Anders, gdy biegała po schodach od taty do mamy w Ognisku Polskim w Londynie.

Bardzo ciepło powitano Annę Marię Anders, córkę legendarnego generała Władysława Andersa i znanej piosenkarki Renaty Bogdańskiej, która po raz pierwszy przyjechała do Łodzi i spotkała się z jej mieszkańcami. Na co dzień mieszka pod Bostonem w USA, jednak dość często bywa w Warszawie i ujawniła, że nie wyklucza, iż na stałe zamieszka w Polsce, co przyjęto gromkimi oklaskami.

- Przy okazji różnych spotkań wszyscy mnie pytali, jaki był ojciec w domu, co robił, jak się zachowywał. Dlatego wydałam niedawno książkę „Córka generała i piosenkarki” - wyjaśniła pani Anna.

I zaczęła wspominać swoich rodziców oraz swoje sielsko-anielskie dzieciństwo w domu z ogrodem w Londynie.

- Miałam bardzo szczęśliwe dzieciństwo. Ojciec miał dużo czasu dla mnie. Chodził ze mną do kina i cyrku. Anglicy go nie znali i mogliśmy zachować incognito. W przeciwieństwie do Polaków, którzy go znali, cenili i poważali. Stąd na każdym kroku oznaki szacunku i respektu wśród jego żołnierzy, którzy na jego widok stawali na baczność, salutowali i pozdrawiali: „Dzień dobry, panie generale!” - wspominała córka zwycięzcy spod Monte Cassino.

Były także minusy dobrych relacji ojca i córki, bowiem gen. Anders nauczył ją palić papierosy, gdy miała zaledwie 16 lat. Zresztą generał był znany z tego nałogu. Zwykle palił papierosy w fifce, dlatego powszechnie mówiono na niego „Gold Fifka”. Papierosy tak przypadły do gustu pani Annie, że palenie rzuciła dopiero 10 lat temu. Generał w mundurze podczas wojny prezentował się znakomicie, nic więc dziwnego, że panie wzdychały na jego widok. Wśród nich była Irena Jarosiewicz, występująca na estradzie pod pseudonimem Renata Bogdańska.

- Nie dziwię się mamie, że zakochała się w ojcu. Był tak szalenie przystojnym mężczyzną, że też bym się w nim zakochała - oznajmiła Anna Anders, co łódzka widownia skwitowała salwą śmiechu.

O ile generał był świetnym dowódcą i niezłym politykiem, to znacznie gorzej poczynał sobie w domowych pieleszach.

- W sprawach domowych ojciec był beznadziejny. Miał dwie lewe ręce. Nie umiał wbić gwoździa w ścianę ani rozbić jajka na patelni, nie mówiąc już o gotowaniu. Dlatego rytm dnia zawsze ustalała mama, która dobrze gotowała. Ponadto był najgorszym kierowcą, jakiego w życiu widziałam. Samochód prowadził źle i ryzykownie i nie zawsze zwracał uwagę na przepisy drogowe - przyznaje córka tego, który wywiódł Polaków z „domu niewoli” w Związku Sowieckim.

Dzieciństwo pani Anny to m.in. przyjęcia w domu, podczas których poznała wielu znakomitych przedstawicieli emigracji. Ojciec przyjmował gości, wśród których było wielu wojskowych, polityków i arystokratów, 27 czerwca, gdy obchodził imieniny. Z tej okazji odbywały się słynne w Londynie garden party, podczas których solenizant rozlewał swój specjał: mocny poncz truskawkowy. Natomiast matka zapraszała do domu swoich znajomych ze świata estrady, dlatego atmosfera była wtedy zupełnie inna: śpiewano, grano na fortepianie i sypano dowcipami.

- Gdy miałam 16 lat, to flirtował ze mną Marian Hemar. Mama opowiadała mi, że chodził po domu i wzdychał: „Ach ta Anna”. Był uroczy. Jednak ja najbardziej lubiłam Ref-Rena, bowiem Hemara trochę się bałam, gdyż miał brwi krzaczaste i był dużej postury - zapamiętała Anna Anders.

Wspomniany Ref-Ren to oczywiście Feliks Konarski, autor słów do ulubionej pieśni andersowców: „Czerwonych maków pod Monte Cassino”.
Do tego dochodziły częste pobyty w Ognisku Polskim, które dla małej Anny, a także dla wielu innych Polaków, było drugim domem. To właśnie w nim często biegała po schodach, bowiem matka na dole występowała na estradzie, zaś ojciec na górze grał w brydża z przyjaciółmi. Nic więc dziwnego, że gdy Marian Hemar ją spotkał, rzekł z przekąsem: „Biedne dziecko, ojciec karciarz, a matka szansonistka”.

W Ognisku były m.in.: klub, księgarnia i restauracja, w której serwowano wyborne kołduny, wielki przysmak generała. Stał się on przyczyną ostrej scysji między małżonkami. Otóż pani Irena pewnego dnia zrobiła mężowi niespodziankę i przyrządziła kołduny. Zaskoczony generał spałaszował całą porcję i dość niefortunnie stwierdził, że kołduny w Ognisku są jednak lepsze. Szybko pożałował swych słów, bowiem Irena Anders - jak podkreśla jej córka - śmiertelnie obraziła się na męża.

Był to jednak wyjątek, bowiem córka nie zapamiętała żadnych scysji czy awantur między rodzicami.

- Mama pięknie śpiewała, wspaniale wyglądała na scenie. Wydaje mi się, że tata był z niej dumny - uważa autorka „Córki generała i piosenkarki”.

Na początku lat 60. doszło do pamiętnego spotkania gen. Andersa z prezydentem Johnem Kennedym.

- Potem ojciec mówił, że prezydent USA był bardzo ciepły i sympatyczny, a jego żona Jacqueline jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie widział życiu. Dziwne, że ojciec ożenił się z mamą, bo on lubił raczej inny typ kobiet. Taka Ava Gardner czy Jacqueline Kennedy to - jak mówił - były kobiety w jego typie - wspomina córka generała.

Druga wizyta za oceanem o mały włos nie zakończyła się tragicznie. Otóż gen. Anders w hotelu Plaza w Nowym Jorku miał otrzymać Medal Lafayette’a za walkę z komunizmem. I to w doborowym towarzystwie, bowiem wśród odznaczonych był także były prezydent USA Dwight Eisenhower oraz król westernów John Wayne. Niestety, generał dostał zawału serca i został uratowany tylko dlatego, że na miejscu był osobisty lekarz Eisenhowera.

Mówiąc o sobie Anna Anders przyznała, że męża poznała w 1984 roku na Monte Cassino. Był to amerykański komandos w mundurze, który walczył w Wietnamie. Owocem ich miłości jest syn Robert, też wojskowy, który wprawdzie kiepsko mówi po polsku, ale jest nadzieja na poprawę, bowiem skończył w tym roku studia i zaczął przyjeżdżać do Warszawy. Zapytana zaś przez nas, co stało się z jej ukochanym domem z ogrodem w Londynie, odparła, że dom ten trzy lata temu kupiła rodzina z Syrii. Co ciekawe, dwa lata temu Anna Anders wzięła udział w odsłonięciu pomnika ojca generała w Krośniewicach. Przetrwał tam dom rodzinny Andersów, w którym obecnie mieści się szkoła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki