Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Przybylska i Jarosław Bieniuk. Nasze własne, polskie "Love story". Ich niesamowita historia miłosna

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
TOMASZ BOLT / POLSKAPRESSE
5 października 2014 zmarła aktorka Anna Przybylska. Miała 36 lat, osierociła troje dzieci. Choć produkcji, w których wystąpiła, było całkiem sporo, jej najwybitniejszą rolą i tak pozostanie ta, którą odgrywała w życiu prywatnym: matki i partnerki.

Na Instagramie zamieszczała ostatnio swoje zdjęcia. Z dzieciństwa, planów filmowych, z rodziną. Tak jakby chciała się pożegnać ze światem, przyjaciółmi... Anna Przybylska przez lata swej kariery zdobyła wielką sympatię widzów. Popularność przyniosła jej rola energicznej policjantki Marylki w serialu "Złotopolscy". Ale gdy się tam pojawiła, już miała za sobą rolę w filmie Radosława Piwowarskiego "Ciemna strona Wenus". To ten reżyser odkrył ją dla filmu, a potem zatrudnił w "Złotopolskich".

- Gdyby Anka urodziła się w Ameryce i spotkała kogoś, kto by ją odkrył, to byłaby gwiazdą światowego formatu - mówił już po jej śmierci. - Taka Julia Roberts, ona miała coś takiego, że ludzie ją kochali.

Opowiadał, że gdy grała w "Złotopol-skich", na Dworzec Centralny, gdzie pracowała Marylka Baka, przyjeżdżały wycieczki. Ludzie pytali, gdzie jest dworcowy komisariat, bo chcieli autograf Marylki.

Anna Przybylska urodziła się 26 grudnia 1978 roku w Gdyni. Wychowała się na gdyńskim Oksywiu. Była w drugiej klasie gdyńskiego IX LO, gdy zgłosiła się do agencji modelek. - Bywałam hostessą, chodziłam też na pokazach Wiganny Papiny i Michała Starosta - opowiadała w wywiadzie dla "Playboya". - Fotomodelowałam w różnych gazetkach modowych, na przykład prezentowałam zimowe ciuchy w środku lata. Grałam też w teledysku w reżyserii Lecha Nowickiego. Obawiam się, że to było disco polo.

Annę Przybylską i jej menedżerkę Małgorzatę Rudowską łączyła 20-letnia przyjaźń. Ich rodziny spędzały wspólnie wakacje. Pani Małgorzata była matką chrzestną jednego dziecka Ani, a ona - jej dziecka. To, że mogła się przyjaźnić z Anną Przybylską, było dla niej zaszczytem.

- Pamiętam, kiedy przyszła do mojej agencji hostess i modelek Perfect Studio - wspominała początek znajomości z aktorką. - To był 1994 rok. Sama nie byłam typem modelki, ale po pierwszym roku studiów na Uniwersytecie Gdańskim postanowiłam założyć własny biznes, i tak właśnie powstało Perfect Studio. Pewnego dnia pojawiła się tam Ania - młodziutka, z wyjątkową urodą. Była wtedy blondynką, słońce odbijało się w kosmykach jej włosów. Na wszystkich spoglądała swoimi dużymi orzechowymi oczami. Pomyślałam, że wygląda jak europejska wersja Naomi Campbell. Jednak od razu wiedziała, że chce być aktorką, nie modelką. Więc kiedy pojawiali się przedstawiciele warszawskich agencji z propozycją, by schudła, żeby osiągnąć wymiary modelki, odpowiadała, że tego nie zrobi.

Beata Górska też poznała Anię w tej agencji modelek. Zapewnia, że nawiązała się między nimi prawdziwa przyjaźń. Ona mieszkała na Grabówku, Ania na Oksywiu. Często się odwiedzały.

- W tamtym czasie byłyśmy nierozłączne - opowiada Beata Górska. - Kiedy miałam 24 lata, urodziłam swoje pierwsze dziecko. Ania miała wówczas lat 20 i już wtedy zwierzała mi się, że też marzy, by mieć dom i dużą rodzinę. To było bardzo mądre marzenie. Bo niby która dwudziestolatka myśli w ten sposób? A ona myślała. Dla niej radością dnia codziennego było zrobienie zakupów i przygotowanie obiadu dla dzieci i męża. Rodzina i przyjaciele byli dla niej najważniejsi. Z tego ogromnego nieszczęścia, jakie ją spotkało, płynie chociażby dla mnie lekcja życia, że nie należy marnować czasu na sprzeczki.

Anna Przybylska modelką nie została. Stwierdzono, że jest za niska. W agencji była dwa lata. I zgłosiła się na casting do "Ciemnej strony Wenus". Mama Krystyna, z zawodu technik gastronomii, bała się trochę kontaktu córki z show-biznesem. Ania była niepełnoletnia, więc musiała podpisać za nią umowę. -Podpisała od razu - mówiła "Playboyowi" aktorka. - Wiedziała, że aktorstwo jest moim największym marzeniem od dziecka, i że jeśli mi nie pozwoli, zrobi mi największą krzywdę. Przecież ja spędzałam po kilka godzin dziennie w kiblu - "grając". Dziesięć lat gadałam do siebie.

Ojciec Ani, Bogdan, już wtedy nie żył. Oficer marynarki wojennej zmarł na raka, gdy córka miała 16 lat.

-Zachorował nagle na raka, zmarł w półtora miesiąca od postawienia diagnozy. Miał 52 lata - opowiadała w wywiadzie dla "Gali". - Bardzo mi go brakowało, miałam 16 lat, kiedy odszedł i moje poczucie bezpieczeństwa się rozsypało. Dlatego sama chciałam być szybko rodzicem, bo nawet, jak zachoruję - myślałam - to dzieci będą już duże i sobie poradzą. Za chwilę będę mieć 34 lata, ciągle odliczam dni i myślę, co jeszcze mogę zrobić.

Miała 20 lat, gdy wyszła za mąż. Jej mężem został tenisista Dominik Zygra. Małżeństwo przetrwało rok. Potem związała się z Jarosławem Bieniukiem, największą miłością jej życia. Ania była od niego rok starsza. Poznali się, gdy byli nastolatkami. Ale najpierw w Jarku zakochała się koleżanka aktorki. Po dwóch czy trzech latach Anna Przybylska spotkała piłkarza na imprezie. Wtedy coś zaiskrzyło. Tyle że Anna Przybylska była żoną Dominika Zygry. Jednak to spotkanie z Jarkiem Bieniukiem miało swoje konsekwencje. Co jakiś czas dzwonili do siebie. Kiedyś aktorka odwiedziła piłkarza w Berlinie. Po tym zostali parą. Zamieszkali razem w Poznaniu, bo Bieniuk był obrońcą Amiki Wronki.

- Po prostu trafiłam na faceta, który chce mieć dzieci, kochać je i jeszcze na nie łożyć - mówiła w jednym z wywiadów Anna Przybylska.

Choć nie wzięli ślubu, zaczęli tworzyć rodzinę. Najpierw na świat przyszła 12-letnia dziś Oliwia, potem Szymon, teraz 9-latek, a trzy lata temu urodził się Jaś. Przybylska zawsze była przy Jarku. Pojechała z nim do Turcji, gdy tam grał. Zamieszkała z nim w Łodzi, gdy został obrońcą Widzewa Łódź. W Łodzi spędzili trzy lata.

- Przez te trzy lata mieszkaliśmy w trzech różnych punktach Łodzi - mówił nam w wywiadzie Jarosław Bieniuk. - Najpierw przy ul. Nawrot, potem przy ul. Tymienieckiego.

W Łodzi przyszedł na świat najmłodszy syn Anny Przybylskiej, Jan. Urodził się w jednym z prywatnych łódzkich szpitali. Jego personel bardzo miło wspomina kontakt z aktorką. Zachowywała się jak normalna dziewczyna, nie gwiazdorzyła. Żartowała nawet, że syn pewnie zaraz po narodzinach przestraszy się jej głosu, z charakterystyczną chrypką.

Po trzech latach gry w Widzewie Łódź Jarosław Bieniuk został piłkarzem Lechii Gdańsk. Ania z dziećmi pojechała za nim do Trójmiasta. Jolanta Pieńkowska w telewizyjnym programie "Druga strona medalu" pytała aktorkę, dlaczego jeździ za mężem piłkarzem, stawiając na szali swoją karierę.

- Gdybym tego nie robiła, to może związek by nie przetrwał. Zależało mi, by dzieci miały przy sobie oboje rodziców - odpowiadała. Kiedy Jarosław Bieniuk strzelił bramkę w towarzyskim meczu słynnej Barcelonie, zadedykował ją właśnie Ani. W ubiegłym roku Jarek zakończył piłkarską karierę.

W lipcu 2013 roku Ania Przybylska trafiła do szpitala. Usunięto jej guz trzuski.

- Nie będę ukrywała, że tych kilka ostatnich tygodni było strasznych - mówiła w jednym z ostatnich wywiadów udzielonych "Gali". - W moim przypadku stawką jest moje życie. Ja nigdy nie byłam tak popularna, nigdy się tyle o mnie nie pisało co teraz. Mimowolnie, bez mojej zgody, stałam się dobrym biznesem. Sama jeszcze muszę się z tym uporać i przede mną jeszcze długa droga, zanim dojrzeję do tego, żeby o tym mówić.

Kilka dni temu w TVP Info o chorobie Anny Przybylskiej powiedział opiekujący się aktorką w tym trudnym dla niej czasie dr Dariusz Zadrożny. - Gdy poznałem Anię Przybylską, była dość zdrową osobą - przyznał lekarz. - Miała rozpoznanie łagodnego guza w trzustce i nikt się nie spodziewał, że u tak młodej dziewczyny może dojść do sytuacji, że ten nowotwór będzie. Myśmy wszyscy myśleli, że to jest niemożliwe. Nowotwory trzustki są nowotworami ludzi starych, a nie takich jak Ania. Ona do końca była pełna życia. Mimo że widziałem ją w stadiach, kiedy dopadał ją ból i niemalże wyła...

Ostatni raz publicznie pokazała się w lutym tego roku. Razem z Piotrem Adamczykiem otrzymała tytuł "Viva! Najpiękniejsi 2013". Nie pojawiła się na gali w Warszawie. Jej wypowiedź nagrano i odtworzono publicznie. Po tym wyróżnieniu udzieliła "Viwie" ostatniego wywiadu.

- Z niecierpliwością czekam na te wielkie role, które przyjdą, gdy się zmieni moje emploi, zejdę z piedestału seksbomby oraz matki Polki i będę mogła zagrać steraną życiem, zmęczoną, brzydką kobietę - mówiła. - Wiem, że taki czas nadejdzie. I wcale mnie to nie boli.

Kiedy dziennikarz zapytał, co jest dla niej najważniejsze, powiedziała, że kiedyś była to miłość.- Teraz odpowiem może banalnie: zdrowie! - zapewniała.- Kiedy jest zdrowie, to i w miłości idzie bardzo dobrze. I nie mam tu na myśli uczuć do partnera czy dzieci, tylko w ogóle do życia. Ja teraz rozumiem, co to znaczy naprawdę cieszyć się każdą chwilą. Doceniam każdą minutę. Zawsze powtarzam mojej córce: "Jeśli rzeczy małe nie będą cię cieszyły, to i duże nigdy nie ucieszą". Cieszę się więc tymi małymi okruchami. Cieszę się, mogąc iść po prostu brzegiem morza, chłonąc jego zapach i całej przyrody, która mnie otacza. (..) Dla mnie takie rzeczy, jak dobry samochód, gadżety czy wanna z hydromasażem za kilkanaście tysięcy albo markowe ciuchy to są takie przyziemne przyjemności.

Anna Przybylska cieszyła się, że w życiu dużo osiągnęła. - Mam tu na myśli moją rodzinę, moją najpiękniejszą rolę, jaką do tej pory zagrałam! - podkreślała.- Nigdy to, co stworzyłam zawodowo, nie dorówna temu, że jestem dumną matką trójki dzieci i że to są takie kochane dzieciaki. (..)Wcale nie jestem optymistką, chociaż wszyscy myślą, że jestem. Byłam skrajną pesymistką, wszystko widziałam w czarnych barwach. Teraz jednak przesterowałam moją głowę na pozytywne myślenie, żeby cieszyć się życiem. I walczyć, bo mam o co. I wiesz co - wyspowiadałam się pierwszy raz od 13 lat. Teraz znowu kumpluję się z Panem Bogiem. I myślę, że dostałam swoją lekcję od Niego w jakimś celu. Po coś.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki