Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Annusewicz: Tusk powinien Gowina wyrzucić. Ale z rządu, nie z PO

Marcin Darda
Doktor Olgierd Annusewicz, politolog z UW.
Doktor Olgierd Annusewicz, politolog z UW. Wojciech Gadomski
Jeżeli poseł z Żurawicy pod Przemyślem zagłosowałby za związkami partnerskimi, to jego osobisty proboszcz zrobiłby mu jesień średniowiecza wiadomo z czego. A on jest wybierany nie głosami związków partnerskich, mieszkających w Warszawie, tylko głosami konserwatywnego Podkarpacia. Czy ten poseł wpadłby jednak na taki pomysł, by wyjść z Gowinem z PO i pójść do PiS? On świetnie wie, że jemu miejsce w Sejmie zagwarantuje tylko PO i Donald Tusk, a nie Gowin, nawet jeżeli założy nową partię. Z doktorem Olgierdem Annusewiczem, politologiem z UW, rozmawia Marcin Darda

Donald Tusk po piątkowym głosowaniu w sprawie związków partnerskich znów ma problem z Jarosławem Gowinem. Co będzie dalej?

Piątkowe głosowanie pokazało, że miałem rację, mówiąc, że Gowin jest słabym kandydatem na ministra sprawiedliwości oraz że miałem rację, mówiąc, iż powinien być zdymisjonowany pół roku temu za wpadkę z kwestionowaniem niezawisłości sądów. Każdy tego typu incydent, jak to piątkowe głosowanie, Gowina wzmacnia jako podmiot polityczny, nawet jeśli to jest wzmocnienie wirtualne. Tusk, mianując go ministrem, popełnił błąd taki sam, jak Jerzy Buzek, mianując ministrem sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego. Gowinowi daje to możliwość budowania własnej frakcji, która dziś jest już silna, choć tych 46 głosów bym nie przeceniał, bo w PO zawsze istniała zasada braku dyscypliny w sprawach moralno-ideologicznych. Wspomniałem, że Gowin jest wzmocniony tylko wirtualnie, bo on nie ma jak tego tego wzmocnienia skonsumować. Może przejść do PiS, ale wyobraża pan to sobie?

PiS na tym by zyskał, Gowin nie.

Dokładnie. PO to partia o szeroko rozstawionych skrzydłach. Od niektórych posłów nie należy oczekiwać, że oni nagle zaczną popierać związki partnerskie, kojarzone zresztą z homoseksualnymi. Wynik głosowania był oczywisty. To, że PO nie stawia spraw ideowych na ostrzu noża, też jest jakąś jej zaletą.

Ale Gowin ma tych 46 dusz w PO, a to jest mniejszość - jak się okazuje - która może zablokować wszystko, jeśli tylko zechce.

Moim zdaniem teza, że to Gowin jest posiadaczem tych dusz, jest fałszywa. Gowin to być może duchowy przywódca, najbardziej znana postać z tych wszystkich, które głosowały przeciw. Ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że w momencie najważniejszego głosowania, na przykład budżetowego, te dusze świetnie wiedzą, że wyjście z Gowinem z PO do niczego im się nie przyda. Jeśli dołączyliby do PiS, to czy wszyscy dostaną biorące miejsca na listach PiS do Sejmu? Bzdura. Podam przykład posła Piotra Tomańskiego z Żurawicy pod Przemyślem na Podkarpaciu. Jeżeli ten poseł z Żurawicy pod Przemyślem zagłosowałby za związkami partnerskimi, to jego osobisty proboszcz zrobiłby mu jesień średniowiecza wiadomo z czego. A on jest wybierany nie głosami związków partnerskich, mieszkających w Warszawie, tylko głosami konserwatywnego Podkarpacia. Czy ten poseł wpadłby jednak na taki pomysł, by wyjść z Gowinem z PO i pójść do PiS? On świetnie wie, że jemu miejsce w Sejmie zagwarantuje tylko PO i Donald Tusk, a nie Gowin, nawet jeżeli założy nową partię. Taki właśnie jest mechanizm podejmowania decyzji przez tych posłów.

A co Tusk zrobi z pikującymi sondażami? Sprawa związków zniechęciła do PO jeszcze więcej młodych i wykształconych niż ACTA.

Myślę, że PO liczy po cichu, że pomoże jej Jarosław Kaczyński. Że PiS znów wykona coś takiego, iż wyborcy uznają, że tylko PO jest w stanie powstrzymać przed rządami PiS. Czyli taki wybór mniejszego zła, choć z zaciśniętymi zębami. Prawda jest taka, że to myślenie nie będzie miało sensu, jeśli okaże się, że lewica w postaci Palikota z Kwaśniewskim jest w stanie zbudować wyborczą listę. Wtedy oni przejdą do lewicy, co będzie ciekawe, bo będą trzy główne ugrupowania z bardzo podobnym poparciem. Przy czym PO pokrojona pewnie przez Gowina będzie w stanie wejść w koalicję z Palikotem i Kwaśniewskim. I to będzie prawdopodobnie następny polski rząd, w 2015 roku.

Liberalni publicyści piszą, że już teraz Tusk powinien pozbyć się z PO Gowina i 45 pozostałych oraz szukać koalicji z SLD i Palikotem.

Ale wśród tych 45 posłów niewielu jest "gowinowców". To byłoby robienie sobie samemu krzywdy. Przecież w jednym rządzie trudno byłoby być i Palikotowi, i PSL, także PO z SLD. To byłoby osłabianie pozycji PO w rządzie na własne życzenie, przecież nie miałaby PO tylko jednego koalicjanta jak dziś, i nie byliby to koalicjanci w roli przystawek, tylko z silną pozycją. Wyrzucanie kogokolwiek z PO za głosowanie przeciw związkom partnerskim byłoby dziś idiotyzmem, bo to oznacza destabilizację rządu. Związki partnerskie to nie jest coś, za co należy ginąć, narażając własny rząd.

Tusk powinien wyrzucić Gowina z rządu?

Powinien, ale on tego nie zrobi. A powinien za ewidentne wykorzystanie swojego stanowiska do prezentowania stanowiska rządu, które nie było de facto stanowiskiem rządu. Jest więc nawet za co. Ale z rządu, nie z PO. Jak Gowin odejdzie z PO i zostanie przygarnięty przez inną partię, to nawet świetnie, być może będziemy mieli bardziej spójną scenę polityczną. Jeśli zabierze ze sobą dziesięciu posłów, też dobrze, pewnie tylu tylko miałoby szanse na mandaty z innej partii. Ale to wszystko, reszta posłów może Gowina lubi, ale z PO nie wyjdzie, bo im się po prostu nie opłaca.
Rozmawiał Marcin Darda

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki