Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Antoni Ptak ma tyle pieniędzy, że mieszka na całym świecie

Piotr Brzózka
Antoni Ptak: - Samego podatku od nieruchomości moje firmy płacą 3 miliony rocznie
Antoni Ptak: - Samego podatku od nieruchomości moje firmy płacą 3 miliony rocznie Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
Przemiana fizyczna, jaką na przestrzeni lat przeszedł Antoni Ptak, robi wrażenie. Możliwe, że sam nie rozpoznałby się na zdjęciach sprzed lat. Na tych najnowszych wygląda na zadowolonego z życia szefa teamu Formuły 1, bądź kogoś tego pokroju.

Ptak ewidentnie jest w grze. Tygodnik "Wprost" po wielu latach przerwy w 2013 roku zaliczył go znów w poczet najbogatszych Polaków z majątkiem szacowanym na 400 milionów złotych. Inwestycja Ptaka pod Rzgowem nabiera rozmachu. Jego ludzie latają z prezydentem Bronisławem Komorowskim do Chin. Wielu ciekawi odpowiedź na pytanie poboczne, gdzie właściwie Ptak mieszka.

- Czy nie ma pan wrażenia, że pod Łodzią powstaje pomnik Antoniego Ptaka? - pytał biznesmena miesięcznik "Forbes" na początku tego roku, mając na myśli materializujące się z wolna plany budowy gigantycznego centrum wystawienniczego, o skromnej nazwie Ptak Expo. Przedsiębiorca na to, że inwestorem jest rodzinna firma, co w połączeniu z rozmachem działania rzeczywiście czasem kojarzy się z pomnikiem.

Sam Rzgów już od lat budzi skojarzenia z "miastem Ptaka" i ze względu na to, co widać za oknem i ze względu na to, co widać w kasie miasta. - Tylko samego podatku od nieruchomości moje firmy płacą ponad 3 miliony rocznie. Nie liczę innych opłat ponoszonych na rzecz gminy. Czy jest to znaczna kwota w budżecie? Łatwo to ocenić, wystarczy uwzględnić wielkość moich inwestycji w tym rejonie - mówi nam Antoni Ptak.

Centrum handlowe zajmuje 20 hektarów. Planowane po drugiej stronie krajowej jedynki centrum wystawiennicze zajmie 200 ha, czyli dziesięć razy więcej.

Ptak skupował grunty od połowy lat dziewięćdziesiątych. Nie wszyscy palili się, by sprzedawać ojcowiznę, zwłaszcza pod koniec wykupywania ziemi część właścicieli żądała bardzo wysokich cen, Ptak dawał 50 zł za metr kwadratowy. Biznesmen skutecznie rozegrał jednak partię szachów, a to wzbudzając nadzieję na inwestycję w innych gminach (na przykład w Brójcach), a to dając do zrozumienia, że z bólem serca, lecz będzie musiał się pożegnać z ukochanym Rzgowem. Nie został z tym problemem sam, bo wtórowały mu władze miasta, strasząc finansową katastrofą dla budżetu Rzgowa, gdyby Ptak odszedł stamtąd wraz ze swoimi podatkami.

Trzy lata temu, podczas sesji rady miasta przedstawiciele Ptaka długo przekonywali radnych, że ich pryncypał nie będzie dłużej czekał, i że właściwie nie widzi już szans na realizację Expo w Rzgowie. Wspaniałomyślnie zostawiono jednak jeszcze jeden termin, tym razem naprawdę ostateczny. Widać poskutkowało. Szczegółów ostatnich transakcji nikt nie ujawnia, ale biznesmen musiał dopiąć swego, bo budowa Ptak Expo ruszyła z kopyta.

Jego pierwszym, już funkcjonującym, elementem jest Ptak Outlet, czyli miejsce, gdzie można kupić odzież niekoniecznie z ostatniego sezonu, za to w niższej cenie. Choć może trudno w to uwierzyć, zapowiadając budowę centrum mówiono, że może ono dać 50 tysięcy miejsc pracy. To mniej więcej tyle, ile liczy cała ludność Skierniewic...

Początki Ptaka były nader skromne. Pochodzi z Piotrkowa Trybunalskiego, w młodości pomagał rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa ogrodniczego. Jego współpracownicy przypominają, że karierę w handlu zaczął stojąc po kolana w błocie. Bynajmniej nie jako handlarz, lecz... obserwator.

Było to na początku lat dziewięćdziesiątych. Ptak dłuższy czas przyglądał się ludziom handlującym ubraniami w Tuszynie. Kilka razy zatrzymał się przy drodze, by pogadać z handlarzami. Jak głosi firmowa legenda, podczas jednej z takich pogawędek zapadł się w błoto i ponoć wtedy właśnie w jego głowie zakiełkowała myśli o budowie targowiska, na którym on sam zarobi, a ludziom da lepsze warunki do parania się handlem.

Wybór padł na Rzgów. Wykupił ziemię od rolników i postawił kilka lotniczych hangarów. Przywiózł je do Polski z Ukrainy. Wraz z rozrostem bazaru, Ptak zaczął pilnować, by mówiono o nim centrum handlowe. Do dziś wszyscy w firmie zżymają się, gdy komuś z ust wyrwie się budzące plebejskie skojarzenia określenie "bazar" czy "targowisko".

Duże pieniądze biznes przyniósł Ptakowi bardzo szybko. Już w 1995 roku zaczął być doceniany jako biznesmen roku (statuetka przyznana przez kapitułę Polish Business Club). W1996 roku tygodnik "Wprost" umieścił go na liście najbogatszych Polaków i to na wysokim 27. miejscu. Rok później znalazł się na tej samej pozycji.

Ptak należał wtedy do najbardziej znanych przedsiębiorców w kraju, reklamę robiła mu sponsorowana przez kilka lat drużyna piłkarska ŁKS, która w 1998 roku wywalczyła mistrzostwo kraju. Później nie było już tak różowo. Po spadku piłkarzy do niższej klasy rozgrywek Ptak wycofał się z ŁKS. Inwestował w piłkę w innych miejscach w kraju, ale po tych przygodach w prasie branżowej określany był jednak jako kontrowersyjny biznesmen.

Ponieważ o powrocie Ptaka do ŁKS przebąkuje się w Łodzi co kilka lat, zapytaliśmy samego zainteresowanego, czy dziś zaangażowałby się finansowo w przeżywający trudne chwile klub z alei Unii w Łodzi.

Ptak życzy ŁKS wszystkiego najlepszego, ale grzecznie dziękuje. - Jestem pochłonięty wielkimi inwestycjami, które prowadzę w Rzgowie. To one w pełni absorbują mój czas. Niemniej jednak jest mi przykro, że klub, z którym święciłem największe triumfy, gra obecnie w IV lidze. Kibicuję ŁKS-owi, aby jak najszybciej przeszedł ten trudny okres i wrócił do czasów świetności. Mam nadzieję, że znowu, tak jak ze mną, zdobędzie tytuł mistrza Polski - mówi przedsiębiorca.

W ostatnich latach Ptak nie był notowany na liście "Wprostu", jednak w roku 2013 powrócił do zestawienia. Tygodnik umieścił go na 70. miejscu, szacując wartość majątku na 400 mln złotych, a więc o 130 milionów mniej, niż w przypadku Andrzeja Walczaka i 27 milionów więcej w porównaniu z Sylwestrem Cackiem.

Czy to trafne wyliczenia? - Gentlemani o pieniądzach nie powinni rozmawiać. Wszelkie rankingi traktuję dość swobodnie, bowiem mają one duży margines błędu - dyplomatycznie komentuje Ptak.

Udaje nam się namówić biznesmena na krótkie zwierzenia motoryzacyjne. Dowiadujemy się więc, że pierwszym w życiu samochodem, jakim jeździł Antoni Ptak, była Warszawa, w wersji popularnie nazywanej garbusem. To było wieki temu. Od tego czasu Ptak zaliczył awans o wszystkie możliwe szczeble, jeśli chodzi o status materialny. Biznesmen mówi, że dziś korzysta z floty służbowych aut, w zależności od kraju, w którym przebywa. Wygodnych i bezpiecznych.

A teraz rozwiązanie zagadki jego miejsca pobytu. O kolejnych rezydencjach Ptaka, rozsianych po całym globie, krążą legendy. Współpracownicy biznesmena, zapytani o miejsce zamieszkania pryncypała, odpowiadają górnolotnie: cały świat. Biznesmen potwierdza, że jest w tym sporo prawdy.

- Rzeczywiście, zatrzymuję się w paru miejscach na świecie. To wiąże się z prowadzonymi przez moją spółkę licznymi przedsięwzięciami w różnych częściach świata. Skłamałbym jednak, gdybym twierdził, że nie sprawia mi to przyjemności. Ale proszę pamiętać, że rodzinne gniazdo uwiłem w Polsce, która zawsze była i jest mi najbliższa - mówi Ptak.

Nie chce potwierdzić, ale też nie zaprzecza mniej lub bardziej oficjalnym wieściom, mówiącym między innymi o XIX-wiecznym zamku we Francji, rezydencjach na Lazurowym Wybrzeżu i w Miami na Florydzie, które miałyby być stan własnością rzgowskiego przedsiębiorcy.

W tym roku stawiane od dawna pytanie, gdzie mieszka Antoni Ptak, zadał sobie też sąd, prowadzący proces Andrzeja Pęczaka. Powód tego zainteresowania był dość przyziemny - biznesmen ze Rzgowa miał zeznawać w sprawie jako świadek, ale nie stawił w sądzie.

Przy okazji okazało się, że niemożliwe jest ustalenie miejsca jego pobytu. Tak przynajmniej wynikało z pisma przesłanego do sądu przez... zarząd jego spółki. Widać to nie takie proste odnaleźć szefa, który mieszka na całym świecie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki