Gałkiewicz od Skarbu Państwa dzierżawi na Brusie ponad sto hektarów gruntu. Żeby opłacało mu się budować, przedsiębiorca musi zamienić dzierżawę na własność.
- Chciałbym zainwestować w wielki aquapark, jakiego nie ma w naszym regionie - zapowiada Zbigniew Gałkiewicz. - Bywam w południowej Polsce, odwiedzam aquaparki w Białce Tatrzańskiej i Bukowinie Tatrzańskiej i jestem pod dużym wrażeniem. Właśnie tej klasy obiekt chciałbym postawić na Brusie. Byłoby tam miejsce zarówno na baseny ze zjeżdżalniami, korty tenisowe, spa, sauny i jacuzzi, jak i na stadninę koni, ujeżdżalnię i mały tor wyścigów konnych.
Według rzgowskiego przedsiębiorcy, tak potężna inwestycja kosztowałaby nawet 400 mln zł. Jego zdaniem pieniądze na ten cel mogłyby pochodzić m.in. z kredytów i funduszy Unii Europejskiej.
Gałkiewicz twierdzi, że od dawna stara się o zakup gruntów na Brusie, ale bez skutku.
Jeszcze niedawno grunty po byłym Państwowym Gospodarstwie Rolnym na Brusie, które rozciągają się po obu stronach ul. Konstantynowskiej, czyli ruchliwej drogi Łódź - Konstantynów (nie należy ich mylić z pobliskim poligonem) były w gestii firmy Tonagro w Warszawie. Minister skarbu zarządził konsolidację i w jej wyniku wspomniana spółka znalazła się w Polskim Holdingu Nieruchomości, mającym grunty i obiekty w całej Polsce. Czy jego szefowie sprzedadzą Gałkiewiczowi ziemię na Brusie?
CZYTAJ TEŻ: Aquapark Fala idzie na sprzedaż
- Grunty te, w sumie 109 hektarów, jeszcze nie zostały przez nas wystawione na sprzedaż. Jeśli to nastąpi, będzie je można kupić w drodze przetargu - powiedział nam Jędrzej Kunowski, rzecznik grupy PHN SA w Warszawie.
Zbigniew Gałkiewicz, potentat w branży hodowli roślin, zapewnił nas, że jeśli taki przetarg zostanie ogłoszony, to z pewnością w nim wystartuje. Na razie czeka na zapalenie zielonego światła przez Warszawę.
Aquapark powstałby na gruntach, które w końcu XIX wieku należały do znanego łódzkiego fabrykanta Ludwika Meyera. Był on właścicielem popularnego do dziś Grand Hotelu przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi oraz prywatnego pasażu - dziś jest to ul. Moniuszki.
Gdy interesy nie wypaliły, fabrykant przeniósł się do swojego folwarku na Brusie i zamieszkał w stylowej, wciąż stojącej tam drewnianej rezydencji. Po śmierci Meyera folwark - w drodze spadku - znalazł się w rękach innych łódzkich potentatów przemysłowych - Biedermannów. Tak było do drugiej wojny światowej. Po jej zakończeniu tereny te przejęło państwo i utworzyło PGR, specjalizujący się w uprawach, hodowli krów i świń oraz produkcji znakomitych, znanych w Łodzi i regionie, białych serów z Brusa.
CZYTAJ TEŻ: Nowy prezes chce przebudować wnętrze Fali
Po upadku PGR-u w latach 90. grunty - ze stajniami, oborami, stodołami, magazynami i innymi budynkami gospodarczymi, które dziś stoją puste i niszczeją - przejęła Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa. Od kilku lat ich dzierżawcą jest Zbigniew Gałkiewicz, który uprawia tam m.in. rzepak i ziemniaki. A teraz przymierza się do... aquaparku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?