Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Architekt: Kto będzie winny, gdy 100 osób zginie pod gruzami? [WYWIAD]

rozm. Piotr Brzózka
Roman Wieszczek: Nic tak nie ułatwia pracy, jak doświadczenie
Roman Wieszczek: Nic tak nie ułatwia pracy, jak doświadczenie Krzysztof Szymczak
Z Romanem Wieszczkiem, byłym szefem Łódzkiej Okręgowej Izby Architektów, rozmawia Piotr Brzózka.

Sejm przyjął ustawę ułatwiającą dostęp do 91 profesji, w tym zawodu architekta. W waszym przypadku skrócony ma zostać m.in. czas praktyk. Dobrze się stało?
Źle. Nic tak nie ułatwia pracy, jak doświadczenie. Wiemy, jaki jest poziom na naszych uczelniach, nie ma się co oszukiwać, że jest on wysoki. Doświadczenie wyniesione z pięciu lat studiów jest bliskie zeru. Przypadki zaprzeczające temu, co mówię, są bardzo nieliczne. A brak doświadczenia skutkuje negatywnie, jeśli chodzi o kierowanie budowami, jakość projektów. Pewnie, że można skrócić praktyki do zera i powiedzieć: róbta co chceta.. Tylko że w tym zawodzie jakość jednak jest ważna. Poza tym, jeśli ktoś mi mówi, że zawód architekta jest dziś obwarowany ograniczeniami, to chce mi się śmiać.

A nie jest?
Zdawalność na prowadzonych przez naszą izbę egzaminach sięga 98 procent. Oczywiście zanim się do nich przystąpi, po skończeniu studiów trzeba odpracować praktyki projektowe i budowlane. Sejm, dążąc do skrócenia praktyk, założył, że studenci są genialni i wszystkiego nauczą się błyskawicznie, albo najlepiej, żeby w ogóle się nie uczyli. Tylko chciałbym w tym miejscu zwrócić uwagę, że Polska jest w Unii. I obowiązuje nas dyrektywa mówiąca, że nasz zawód jest zawodem zaufania publicznego, czy to się jakiemuś ministrowi podoba, czy nie...

Do czego Pan zmierza?
Wykonując projekt architektoniczno-budowlany architekt odpowiada jednoosobowo. Jeśli pęknie rura gazowa, architekt siedzi za kratami do wyjaśnienia, że to nie jego wina. Choć dochodzi do uwolnienia zawodu, to prawo budowlane zmierza w tym kierunku, by wszelkie obciążenia prawne zepchnąć na architekta. Tylko że na takich warunkach, jakie narzuca Sejm, w sytuacji, gdy nie respektuje się ustaleń naszej izby, nie jesteśmy w stanie gwarantować, że architekci będą rzetelnie wykonywać swoją pracę. Jeśli obiekt się zawali i pod gruzami zginie 100 osób, to czyja to będzie wina? Jeśli my twierdzimy, że architekt powinien mieć trzy lata praktyki przy projektowaniu, a będzie miał półtora, to kto będzie odpowiedzialny za tragedię?

Z jednej strony, nie bardzo wiem, jak uwolnienie tego zawodu miałoby dać pracę absolwentom architektury, ale z drugiej strony, nie uciekniecie od zarzutów, że grupa, przepraszam za wyrażenie, pierników broni po prostu swojego stanu posiadania.
Jako stary piernik powiem, że śmiech mnie ogarnia, gdy słyszę takie argumenty. "Uwolnienie" zawodu nic nie załatwi, jeśli chodzi o brak pracy. W moich czasach architekturę kończyło rocznie 30 osób, teraz 130, po różnych licencjatach, wieczorowych, zaocznych. Ci ludzie trafiają na rynek, a tam roboty dla wszystkich po prostu nie ma. I nie przybędzie jej od tego, że pozwolimy każdemu projektować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki